|
'nie sądzę' - stwierdziłam. 'ale ty mnie nawet nie znasz!' - stwierdził oburzony. 'no właśnie' - odpowiedziałam. 'nic nie rozumiesz' - stwierdził. 'no pewnie. masz mnie za tak zwykłą dziewczynę, że sugerujesz, że nie zrozumiem twojego życia, które wygląda jak życie prawdziwej gwiazdy' - powiedziałam. 'nie to miałem na myśli...' . 'więc co? ' . 'chodzi o to, że twoje życie całkiem różni się od mojego' . 'no tak. jesteś bogaty. przyjaciół traktujesz jak swoich niewolników, a od rodziców bierzesz tylko kasę. codziennie rozdajesz setki autografów. atakują cię fani. przecież ty tylko śpiewasz. przez głupie covery na youtube jesteś sławny. wiesz czym nasze życie się różni ? w tym, że w twoim życiu nie ma uczuć, nie ma prawdziwej miłości, przyjaźni. nie ma nic. twoje życie jest puste. nic już nie osiągniesz, jeśli będziesz dalej siedział w tym bagnie, które do tej pory tak bardzo ci się podobało' - powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu. [cz.6] / mojekuurwazycie
|
|
|
ale z drugiej strony wiedziałam, że go to naprawdę męczy. 'czego ode mnie oczekujesz?' - zapytałam. 'nie wiem, naprawdę. chodźmy się gdzieś przejść. chcę się z tego wszystkiego otrząsnąć.' - zaproponował. 'że co proszę?! przecież wszystkie twoje fanki jak zobaczą nas razem oszaleją z zazdrości ! ' - powiedziałam z ironią, rzucając go poduszką. ' to nie było śmieszne!' - krzyknął, śmiejąc się. wyszliśmy z domu. nie wiem gdzie szliśmy i nie wiem dlaczego na to wszystko się zgodziłam. może i będę tego żałować, ale chciałam mu pomóc. 'znam takie jedno świetne miejsce, gdzie nikogo tam nie ma, może tam się przejdziemy?' - zaproponował. 'jasne' - odpowiedziałam. tam gdzie mnie zaprowadził, było pięknie. może faktycznie było to zwykłe jezioro, ale miało w sobie magie. coś cudownego. przez długą chwilę się nie odzywaliśmy, aż w końcu przerwał ciszę. 'czy mogłabyś coś do mnie mówić? ja rozumiem, że mnie nie lubisz, ale myślę, że jakbyś mnie poznała, to byś mnie polubiła [cz.5] / mojekuurwazycie
|
|
|
'daj sobie spokój, ok? nie przyszedłem tu słuchać zbędnych komentarzy, więc daj mi skończyć. owszem, było to zajebiste na początku. czułem się lepszy od pozostałych facetów. to był taki lans. to było po prostu świetnie, naprawdę. nie umiem tego wyrazić słowami, po prostu. ale po jakimś czasie zrobiło się to nudne. ludzie nie dają mi prywatności. ja już nie mam własnego życia. gdzie jestem ja, tam są oni. czuję się jak jakaś gwiazda, za którą wszędzie ugania się paparazzi. no co się tak patrzysz? może to głupio brzmi, ale tak jest. ja nie wiem co ja mam robić. przyszedłem do ciebie, bo wtedy jak cię popchnąłem, powiedziałaś, że nie jesteś jedną z lasek, która się mną jara, więc będziesz tak miła i mi coś poradzisz?' - zakończył swoją wypowiedź pytaniem. przez długą chwilę patrzyłam się na niego i nic nie mówiłam. nie wiedziałam co myśleć o całej sytuacji. to było dziwne. z jednej strony chciałam odmówić, bo w końcu sam się w to wszystko wpakował [cz.4] / mojekuurwazycie
|
|
|
nie spodziewałam się nikogo konkretnego, ale to kogo zobaczyłam kompletnie mnie zaskoczyło. 'co ty tu robisz?' - zapytałam, patrząc się na jakże najsławniejszego chłopaka w szkole. 'wpuścisz mnie, czy masz zamiar rozmawiać ze mną w przejściu ?' - zapytał. odsunęłam się, aby mógł wejść. 'chodź do mojego pokoju, bo nie mam też ochoty rozmawiać na środku korytarza' - stwierdziłam, kierując się w stronę moich czterech ścian. 'no więc co cię do mnie sprowadza?' - zapytałam, kładąc się na łóżko. ' no bo wiesz...jest taka sprawa' - zaczął niewinnie. 'no to wal' - zachęciłam go z obojętnością w głosie. 'to kim jestem, a raczej za kogo mnie w szkole uważają, jest straszne' - oznajmił. 'czyżby? myślałam, że kochasz swoje życie takie jakie jest teraz. z dumą wozisz się po szkolnych korytarzach, dajesz dziewczynom autografy, co jest kompletnie żałosne, robisz sobie z nimi zdjęcia, a teraz przychodzisz i mi mówisz, że cię to męczy ?!' - aż krzyknęłam z przerażenia.[cz.3] / mojekuurwazycie
|
|
|
poszłam spać. rano obudziła mnie mama z prośbą, żebym poszła do sklepu po mleko. wstałam i ogarnęłam się. nie miałam żadnych planów na dzisiejszy dzień, więc nie musiałam się nigdzie szykować. wzięłam pierwszy lepszy sweter i dresy, założyłam buty, po czym wyszłam. 'ałć!' - krzyknęłam, czując, że ktoś uderzył mnie drzwiami w głowę tuż przed wejściem do sklepu. 'to znowu ty ?!' - zadałam retoryczne pytanie chłopakowi, z którym wczoraj również miałam do czynienia. 'noo..jak widać tak. przepraszam. nie zauważyłem cię i...' - nie dałam mu dokończyć. 'nie tłumacz się, nie ważne' - stwierdziłam, próbując go wyminąć. 'na pewno nic ci nie jest?' - zapytał, próbując popatrzeć mi się w oczy. 'jak widać żyje, czyli wszystko gra. sorry, ale się spieszę, więc mógłbyś się łaskawie odsunąć, abym mogła w końcu wejść do sklepu?' - zapytałam. przesunął się nic nie mówiąc. po 15 min. byłam już w domu. po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. 'tworzę mamo!' - krzyknęłam. [cz.2] / mojekuurwazycie
|
|
|
'oh, przepraszam' - powiedział,przytrzymując mnie, abym nie upadła. 'mógłbyś trochę uważać jak chodzisz' - powiedziałam, odsuwając się od osoby, która mnie popchnęła. poprawiłam bluzę i uniosłam wzrok na jego twarz. to był on. koleś, który nosił w szkole miano najprzystojniejszego. nigdy mnie jednak nie jarał. nie byłam jedną z tych dziewczyn, które uganiały się za nim i piszczały za każdym razem, kiedy obdarował ich nic nieznaczącym uśmiechem. dla mnie to był zwykły koleś. 'yyy że co powiedziałaś?' - zapytał, zdaje się ze zdziwieniem, po krótkiej chwili. 'no właśnie to co usłyszałeś. przykro mi, że nie jestem jedną z lasek, które się za tobą uganiają' - powiedziałam i odeszłam. jeszcze jakiś czas czułam na sobie jego wzrok, ale nie odwróciłam się. po co ? co by mi to dało ? satysfakcję ? nie. nie szukam jej w czymś takim. postanowiłam pójść do domu. szybko zapomniałam o całej sytuacji. [cz.1] / mojekuurwazycie
|
|
|
darzył mnie ogromną miłością. był wstanie poświęcić dla mnie wszystko. pieniądze, rodzinę, a nawet życie. jego już przy mnie nie ma, ale jego miłość jest. nie we wspomnieniach czy na zdjęciach. jego uczucie jest we mnie. we mnie jest jego serce. po mojej lewej stronie jest to coś, co przytrzymywało go przy życiu, które oddał mi. gdyby nie on, mnie już by tu nie było. to ja powinnam umrzeć, to ja byłam chora, nie on. ale kochał mnie tak bardzo, że oddał to co najcenniejsze. oddał to, co dostaje się tylko raz. oddał swoje życie, abym żyła ja. tak bardzo pragnął mojego szczęścia, że poświęcił swoje. dzięki niemu jeszcze tu jestem. szczęśliwa w pełni nie będę nigdy, bo już nigdy nie będę wstanie pokochać tak jak pokochałam jego. to w nim znalazłam swój sens życia, swoje drugie ja. wtedy, gdy nie wiedziałam jeszcze co zrobi, kazał mi obiecać, że zaopiekuję się jego sercem. obiecałam, ale dopiero kilka dni po fakcie zrozumiałam dosłowne znaczenie tych słów. kocham go. / mojekuurwazycie
|
|
|
UWAGA ! hanka robi nas w chuja ! oglądałam powtórkę serialu 'm jak miłość' . tam jeszcze żyje ! / mojekuurwazycie
|
|
|
musisz wybrać jedną z dwóch dróg. jedna to szczęścia, a druga to czekanie na wymarzoną miłość, której możesz nigdy nie znaleźć, którą wybierasz ? / mojekuurwazycie
|
|
|
istnieją nie tylko więzy przyjaźni, są więzy, których nie rozumiemy, z resztą nie trzeba ich rozumieć. więzy, których nie da się nazwać, można ich jedynie doświadczyć. więzy pozbawione wszelkich granic i barier, więzy łączące serca, więzy namiętności, więzy miłości. / mojekuurwazycie
|
|
|
czas znaczy TERAZ, jeśli kochać, to TERAZ, jeśli przepraszać, to TERAZ, jeśli trzymać za rękę, to TERAZ. inaczej kiedyś jak ja będziecie prosić utraconą miłość i przebaczenie. / mojekuurwazycie
|
|
|
|