nie spodziewałam się nikogo konkretnego, ale to kogo zobaczyłam kompletnie mnie zaskoczyło. 'co ty tu robisz?' - zapytałam, patrząc się na jakże najsławniejszego chłopaka w szkole. 'wpuścisz mnie, czy masz zamiar rozmawiać ze mną w przejściu ?' - zapytał. odsunęłam się, aby mógł wejść. 'chodź do mojego pokoju, bo nie mam też ochoty rozmawiać na środku korytarza' - stwierdziłam, kierując się w stronę moich czterech ścian. 'no więc co cię do mnie sprowadza?' - zapytałam, kładąc się na łóżko. ' no bo wiesz...jest taka sprawa' - zaczął niewinnie. 'no to wal' - zachęciłam go z obojętnością w głosie. 'to kim jestem, a raczej za kogo mnie w szkole uważają, jest straszne' - oznajmił. 'czyżby? myślałam, że kochasz swoje życie takie jakie jest teraz. z dumą wozisz się po szkolnych korytarzach, dajesz dziewczynom autografy, co jest kompletnie żałosne, robisz sobie z nimi zdjęcia, a teraz przychodzisz i mi mówisz, że cię to męczy ?!' - aż krzyknęłam z przerażenia.[cz.3] / mojekuurwazycie
|