 |
Najgorsze jest uczucie, gdy tracisz pewną osobę. Człowieka, który dotąd był sensem życia. Kimś, kto był w zupełności wszystkim. Czujesz, że życie wysuwa Ci się spod stóp. To boli, wiem. Ale starasz się żyć.
Byle jak, ale żyć.
|
|
 |
A nie do twarzy Ci, gdy uśmiech zakrył smutek przez zawód.
|
|
 |
" Dziś sam, wcześniej Ty i ja, nas dwoje, patrze na stare zdjęcia i to rodzi uśmiech straszny, wtedy myśleliśmy, że jesteśmy siebie warci. "
|
|
 |
" Cały czas się znamy, lecz to już nie to. Dziś już nie rozmawiamy godzinami przez telefon. "
|
|
 |
Będę miała wyrzuty sumienia, zawsze je mam kiedy coś robię wbrew własnej woli, czy niezgodnie z intuicją, ale nie przejmuję się tym. Już dawno nauczyłam się być obojętna na pewne sprawy i to nie niszczy mnie, a wręcz przeciwnie. Nie przejmuję się tym co ktoś powie bądź o mnie napisze, bo wiem, że ludzka głupota wywodzi się głównie z zazdrości drugiej osoby. A ja nie potrzebuję sobie brudzić życiorysu głupotami, o których za chwilę i tak zapomnę. Ktoś mnie ocenia? To ten ktoś nie wie co mówi. Bo mnie nie zna więc nie ma prawa do wyrażania pełnej i jednoznacznej opinii na mój temat. W końcu to moje życie i moja sprawa, jak to wszystko się potoczy, jak ja to ułożę, oraz jak poprowadzę. Nikt za mnie życiowej ścieżki nie wybierze i nie przejdzie jej więc czasami mówienie zbyt wielu słów może kogoś zgubić.
|
|
 |
I. Dzień pełen emocji, złości. Rozpoczyna się wieczór, a ja siedzę przed kompem i zastanawiam się nad sensem swojego życia. Kilka razy już powtórzyłam dzisiaj na głos, że życie nie ma sensu, że długo i tak nie pożyję więc ludzie będę mieć spokój. Jednak czy tak naprawdę myślałam, czy tak czuję? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Mam mętlik w głowie. Pełno wspomnień, które tak cholernie bolą, o których nie jestem w stanie mówić ani pisać. Pomimo szczerych chęci i próbowania zmiany czegoś na lepsze, nie potrafię. Nie jestem w stanie. Za bardzo to wszystko przytłacza i dusi. Czuję coraz częściej, że znowu ludzie mnie odpychają, a ja na siłę chcę uczestniczyć w ich życiu. Przynajmniej tak odbieram ich zachowanie. I nie myślę tu o jednej osobie, ale o wielu. Nie mogę się odezwać, wyrazić własnego zdania, powiedzieć prawdy, bo widzę jakie to odrzucenie wywołuje. Gdzie tylko się pojawiam czuję na sobie ten wzrok nienawiści, niechęci do mojej osoby.
|
|
 |
II. Słyszę wszystko co jest szeptane bądź na głos mówione na głos za moimi plecami. Udaję jednak, że jest inaczej. Nie chcę okazywać swoich słabości, tego, że nie radzę sobie z życiem. Po co miałabym to robić? Aby ktoś czerpał satysfakcję z mojego upadku? Nie mam sił, aby pisać, nie mam sił, aby się uczyć, bo wszystko co wchodzi mi do głowy nagle z niej wylatuje. Chciałabym to rzucić wszystko, iść w moje, bezpieczne miejsce i tam spędzić trochę czasu. Chciałabym tam siedzieć i nie martwić się o nic, płakać.. Nie myśleć o tym co się dzieje. Po prostu przez chwilę chciałabym się oderwać od tego co się dzieje, z czym sobie nie radzę. Nie widzę żadnej przyszłości, nawet nie wyobrażam sobie jutra, a mam żyć dniem dzisiejszym, jak mam to robić, no jak? Nie ma momentu, abym nie czuła jakiejś odrazy do siebie. Mówię za wiele, myślę jeszcze więcej. Nie wiem, jak się oderwać od tego pomimo, że to bardzo męczy. Nie chcę stwarzać kłopotów, ale to ciągle robię.
|
|
 |
III. Na nowo zamieniam się w kogoś kim nie chcę być. Staję się egoistyczną suką, która zaczyna zamieniać swoje serce w twardą, nie do rozbicia skałę. Znowu chłód otacza moją duszę. Zamiast z tym walczyć poddaję się. Odpuszczam wszelką walkę, bo nie mam szans na wygraną. I co z tego, że ktoś mi powie, że jest inaczej skoro większość wyłącznie czeka na moją porażkę, na kolejne mocne potknięcie? Czasami się zastanawiam czy nie byłoby innego sposobu na odpuszczenie. Lecz każda wizja mojej ucieczki jest zła, bo wiem, że to by się dobrze nie skończyło. A nie chcę, nie mogę tym razem zaryzykować. Jest wiele do stracenia, ale i tak poddając się tracę jeszcze więcej... Nie rozumiem dlaczego tak musi być? Czy całe życie będę skazana na przegraną i będę płacić za błędy ludzi, których nie znam, których widuję, ale o których nic nie wiem?
|
|
 |
było jakoś parę minut przed pierwszą w nocy.chwiejnym krokiem wracała do domu z babskiego wieczoru. tego dnia z samego rana pokłócili się - Ona poszła na imprezę, On pojechał do innego miasta z kumplami. dopijała właśnie wino, gdy usłyszała dzwonek telefonu. na wyświetlaczu widniał napis 'Miś ;*'. niechętnie odebrała nie odzywając się. ' kochanie nie pij już, wróć do domu i ubierz się, bo będziesz jutro chora' - usłyszała. popatrzyła na rękę w której trzymała wino i kurtkę, oraz na gęsią skórkę na rękach. uśmiechnęła się sama do siebie - tak dobrze ją znał. zaczęła rozmowę, nadal udając obrażoną i próbując zaprzeczyć iż wcale nie pije, a kurtkę jak najbardziej ma na sobie.
|
|
 |
akceptujemy miłość, na jaką zasługujemy
|
|
 |
Wybaczyłam Mu, ale nigdy nie byłam w stanie zrozumieć tego, co zrobił.
|
|
 |
Lubię kiedy jesteś o mnie zazdrosny, bo wtedy wiem że na prawdę Ci na mnie zależy.
|
|
|
|