 |
|
chcesz, żebym Ci wybaczyła? pragniesz mojego powrotu? powrotu tamtych chwil, uścisków, pocałunków? na prawdę zależy Ci na tym, abym na nowo była z Tobą, pozorując, że uprzednio do niczego nie doszło, nie popełniłeś błędu, który miał ogromny wpływ na nasze relacje? pomyślałeś o czym będę myśleć opierając głowę na Twojej klatce piersiowej i jak nieznośne będą wspomnienia cisnące się do głowy? mogę Ci wybaczyć, na prawdę, ale nie zdołam zapomnieć. jeśli ewidentnie Ci zależy na moim szczęściu - nie dopuścisz do mojego zbliżenia się w kierunku Twojej osoby.
|
|
 |
|
czułam Jego dłoń muskającą moje biodro. ciepły oddech drażnił skórę na karku, a do ucha wciąż wpływały coraz bardziej wyuzdane propozycje. uśmiechałam się delikatnie, zdając sobie sprawę jak mocno jest ode mnie uzależniony. napawał się moim zapachem, niczym wieloletni palacz wciągający dym nikotynowy. tym razem to mój umysł był zupełnie trzeźwy i to moje dłonie spoczywały na sterach. manipulacja odwrócona - teraz moje zasady stają na miejscu o numerze jeden.
|
|
 |
|
delikatnie sunął dłonią po moim udzie jednocześnie przewiercając mnie tym cudownie morskim spojrzeniem. kręciłam niemo głową, nie skłonna do jakichkolwiek wyjaśnień. nachylił się ku mnie, próbując pocałować. mimowolnie odsunęłam się kawałek, kładąc Mu palec wskazujący na dolnej wardze. - w moim życiu nie ma miejsca na miłość, zrozum proszę. - wyszeptałam powoli, raniąc Go każdą kolejną literką. oddał mi swoje serce, a ja właśnie bezdusznie, bez skrupułów rozerwałam je na kawałki.
|
|
 |
|
już myślałam, że wszystko odnalazło swój kres, poukładało się we wręcz pedantyczny porządek. myliłam się. w chwili w której rzekomo byłam przekonana o Jego stałych uczuciach względem mnie - zdałam sobie sprawę, że nigdy nie będę najważniejsza. był ze mną, trzymał za rękę, całował, przytulał, rozmawiał, dzwonił na dobranoc i pisał słodkie wiadomości na dzień dobry, ale w Jego sercu wciąż była zupełnie inna osoba. nie zapomniał.
|
|
 |
|
kocham to niebiańsko szmaragdowe spojrzenie pełne miłości, którą mnie darzy. kocham te dłonie wciąż gubiące się na moim ciele w tak perfekcyjny sposób. kocham ten drżący głos, gdy mówi o swoich uczuciach. kocham Go. całego, wzdłuż i wszerz, z wszelkimi defektami. kocham za każdą rozmowę, tą zupełnie poważną, jak i tą pełną żartów. kocham za każdy uśmiech ze specjalną dedykacją dla mojej osoby. kocham za bezapelacyjną obecność, kiedy tylko jej potrzebuję. kocham... bo śnieg. bo nie ma słów, które opiszą w pełni to, co rozrywa moją klatkę piersiową i nie pozwala spać po nocach.
|
|
 |
|
usiądźmy przy dwóch kubkach gorącego kakao, z których wciąż będzie unosić się para. przewiercajmy się spojrzeniem, pełnym wyrzutów, pretensji i nienawiści. opowiem Ci wszystko od samych podstaw. poznasz uczucie, które dawniej płynęło wprost z mojego serca w Twoim kierunku. przypomnę Ci. nigdy nie pozwolę na zapomnienie - perfidne wyrzucenie mnie z podświadomości. będę patrzeć jak Twoja osoba definitywnie zanika, zaatakowana przez tęsknotę.
|
|
 |
|
nie był całym moim światem. nigdy nie oświadczałam, że bez Niego, sama, nie potrafię istnieć. kiedy pytano mnie czy jest najważniejszy, pokręcałam lekko głową, mówiąc, że o wiele bardziej liczą się dla mnie przyjaciele i rodzina. wszyscy uważali mnie za skończoną kretynkę bez krzty rozumu, a ja po prostu byłam ostrożna. zabezpieczałam się przed maksymalnym uzależnieniem, nie pokochałam Go całymi siłami. robiłam wszystko, żeby teraz, kiedy Go nie ma, nie cierpieć.
|
|
 |
|
dzięki Tobie i temu co mi zrobiłeś , poznałam lepiej samą siebie . dowiedziałam się , że potrafię jednocześnie płakać i udawać , że jestem szczęśliwa.
|
|
 |
|
Ale dlaczego on . ? Jest tysiące innych . ! - Wiesz pierwiastków którymi oddychasz też jest wiele , ale gdyby nie tlen...
|
|
 |
|
Kiedyś o mnie zapomnisz. tak jak zapomina się jak smakowała wczorajsza kawa, albo tak jak zapomina się o zeszłorocznym śniegu. zapomnisz jaki ból był wymieszany z pierwiastkami szczęścia i jak przyśpieszał oddech. zapomnisz pojedyncze słowa, gesty, myśli. wszystko uleci z ciebie jak życie z człowieka przejechanego przez ciężarówkę. i okaże się, ze scenarzysta, który to wszystko poskładał w swej malej główce, nie zrobił kariery, nie zarobił milionów, a zamarzł w parku z butelka taniego wina w ręku. ty kiedyś zapomnisz jak smakowało moje imię. oddasz serce w depozyt komuś innemu, komuś lepszemu. szczęście wypełni cię po brzegi, od paznokci u stop do końcówek rzęs. życzę ci tego, wiesz. i będziesz żyć w spokoju, łykać złudzenia w pigułkach każdego pojedynczego ranka. ale nic nie będzie takie samo jak te nasze chwile. jak nasza samotność we dwójkę, jak nasze bycie razem ale osobno.
|
|
 |
|
Nie możesz powiedzieć, że jest za wcześnie. Minęło za dużo czasu. Kiedyś będzie lepiej. Wierzy w to. Ona pragnie być znów szczęśliwa. To tak mało a zarazem tak wiele...
|
|
 |
|
Mam szacunek do przyjaźni.. Mam szacunek do miłości.. Cenie w człowieku uczucia, a nie jego posiadłości. Mam szacunek dla prawdziwych.. Mam pogardę dla fałszywych.. Zaciskam piąchy za te wszystkie wyrządzone krzywdy..
|
|
|
|