 |
Bo pannie nie przystoi płakać. Gdy tylko w małych tarapatach. Niestety czuję taką pozostanę.
|
|
 |
Ty jakiś taki dziwny przy niej. Może pójdę, będzie milej. Myślę nawet nie zauważy.
|
|
 |
do jakiego stadium musialam dojsc, by znow krzyczec. przekroczyles pewne granice.
|
|
 |
doszłam do takiego stadium, że znów obgryzam paznokcie do krwi. z nerwów. z wycieńczenia. z braku zrozumienia.
|
|
 |
cała zapłakana wybiegła z domu. przed siebie. miała dość tych wiecznych kłótni, parskania śmiechem, gdy wypowiadała to co czuje. biegła. nie patrzyła przed siebie. z roztargnienia zapomniała schować sznurówek w swoje ulubione trampki. zamknęła oczy, które znów napełniły się łzami. nagle błysk i pisk opon. potknęła się. kierowca nie zdążył wyhamować. on dostał telefon, ktoś zapłakany dzwonił, że nie chciał. nie zdążył. to było nagle. przybiegł do niej. klęknął i zaczął przeklinać ze łzami w oczach, że to moja wina. że wciąż powtarzał, że mam na siebie uważać. zapomniał dodać, że jeszcze niedawno wyznawał miłość. a teraz jedynie czuje żal. że nie porozmawiał. że nie usiadł i przytulił. teraz jedynie może przytulić się do zimnej płyty. tak jak wtedy, tamtej nocy, gdy nie starczyło mu czasu na poświęcenie jej chwili uwagi.
|
|
 |
nawet jak płaczę, to jest dla Ciebie powód, aby mnie wyśmiać. dziękuję.
|
|
 |
aż tak bardzo Cię nie obchodzę?
|
|
 |
nie, nie chodzę 'sfochowana'. po prostu niewiele mi brakuje, by znów nie wybuchnąć spazmatycznym płaczem. jak teraz, gdy to pisze.
|
|
 |
Powiedz choć jedno słowo, dla którego powinnam z Tobą zostać.
|
|
 |
- chcesz popaść w nerwicę?
- już ją mam. Codziennie płacze, gryzę paznokcie, wyrywam wlosy. Ale nie przy Tobie. ty przecież nie lubisz wtedy na mnie patrzeć. Nie lubisz widzieć problemu
|
|
 |
Układam w głowie scenariusz rozmowy, której nigdy nie przeprowadzimy.
|
|
|
|