 |
Niby już go nie kocham i nic dla mnie nie znaczy, ale nie wyobrażam sobie, by inna dziewczyna należała do niego. By dotykała jego ust, słuchała głośnego bicia serca przy pierwszym pocałunku. Nie wyobrażam sobie, by komu innemu nieśmiało mówił 'kocham'. To niemożliwe, by dla kogoś innego znaczył tak wiele. Nie zależy mi, ale nigdy nie będę w stanie przyjąć do wiadomości, że jest szczęśliwy. Beze mnie. / xfucktycznie .
|
|
 |
Zobaczyłam go, i straciłam ochotę by cokolwiek zjeść, by cokolwiek zrobić, by dalej iść. Po prostu nie miałam już sił, by stawiać kroki. Upadłam duchem i ciałem. Kiedyś mówił, że zrobi dla mnie wszystko, dziś nie spojrzał w moją stronę. Pozwolił bym całkowicie umarła, a obiecał, że nigdy do tego nie dopuści. / xfucktycznie .
|
|
 |
- Język to skóra ? - Nie, mięsień. - Serce to też mięsień. A nie żadna miłość. / rozmowa z siostrą.
|
|
 |
Lubię całować jego zdjęcie na tapecie każdego wieczoru, łudząc się, że może poczuje ciepło moich ust na swoim policzku. / bezimienni
|
|
 |
-Nie odchodź-prosiła łapiąc go za rękaw bluzy,lecz on nie miał zamiaru się zatrzymać-Dlaczego?!-krzyknęła-Przecież wiesz,że to stało sie tylko ten jeden jedyny raz!Nie chciałam!Musisz mi wybaczyć!-kontynuowała lecz on wyszedł trzaskając drzwiami.Została sama w pustym mieszkaniu.Osunęła się na ziemię nie powstrzymując już łez.Z cichego szlochu przerodził się płacz małego dziecka.Czuła zapadajacy się cały jej świat.Na własne życzenie zburzyła wszystkie fundamenty ich wspólnego życia.Wspólne plany, marzenia i wspólne życiowe cele.To był moment,krótka chwila,która zadecydowała o całym jej życiu.Oszukała,zdradziła,a potem błagała o wybaczenie.Nie wybaczył i nie wybaczy nigdy.Po woli podniosła się z ziemi i popełzała do okna.Z daleka dostrzegła Jego sylwetkę zdając sobie sprawę,że wraz z nim właśnie odeszło całe jej szczęście i całe jej zycie..|| pozorna
|
|
 |
U mnie dobrze. We mnie źle.
|
|
 |
Wybiegła z domu trzaskajac drzwiami krzycząc w myślach-cholera spóźnię się!-Biegła ile sił w nogach ledwo łapiąc oddech.Co chwilę potracała przechodniów rzucając im niemy uśmiech i biegła dalej.W końcu znalazła się w parku,w którym się z Nim umówiła.-uff,zdążyła-rzekła i usiadła na ławce.Szybko nałożyła błyszczyk,poprawiła włosy i czekała na jego przyjście.Czekała 10-35 minut rozglądając się wokół,jednak prócz pary staruszków nikogo nie dostrzegła.W głowie zaczęła układac różne scenariusze bojąc się,ze coś się stało.Zapomniał?Miał wypadek?Czy moze nie chciał mieć z nią już nic wspólnego.Myśląc nad tym wstała i ruszyła przed siebie.Pojawiła się łza,później kolejna.Kochała,tęskniła i łudziła się,że to miłość.Nagle poczuła na ramieniu czyjąś dłoń.Wystraszona odwróciła się widząc Jego brązowe oczy i uśmeichniętą twarz-Wybacz,ale starszy pan wykłócał się o ostatnią różę-powiedział wskazując długą roślinę trzymaną w dłoniach-I kocham Cię-dodał ocierając jej łzę..|| pozorna
|
|
 |
że to co było między nami wciąż jest i wciąż jest ważne. / Pezet .
|
|
 |
Dziękuję, że znów jesteś blisko. Że znów mam świadomość, że uśmiech na Twojej twarzy jest spowodowany moimi słowami. Że znów rozmawiamy jak dawniej. Że znów mi ufasz. Że mnie kochasz. Że mam kogoś, kogo tak bardzo było mi brak, kogoś, na kim mogę polegać. Że czuję się potrzebna. Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz. Bo jak nazwać to, ile znaczy dla człowieka jego serce? / bezimienni
|
|
|
|