 |
w weekend Nas odwiedził. przyjechał do mnie - ten z którym co niedziela smażyłam w domu naleśniki. ten z którym od małolata biegałam do sklepu po żelki. ten który jest zawsze gdy tego potrzebuję. ten który w mojej obronie gotów byłby walczyć nawet z pudzianem. ten, który jest dla mnie jak brat. przyjechał, zobaczyć moje 'nowe życie', i czułam,iż ma wrażenie, że nie jest już jego częścią. czułam, że jest inaczej - a przecież zawsze będę miała Go w sercu. zawsze będzie moim kochanym starszym sąsiadem, do którego mówiłam 'brat' i zawsze będzie kimś za kogo pójdę w ogień, nawet jeśli nie rozmawialibyśmy ze sobą kilka lat. to ta więź, która nie minie nigdy - bo to ktoś, kto uczył mnie żyć, od małego. || kissmyshoes
|
|
 |
leżeliśmy na kanapie oglądając jakąś kreskówkę. wczułam się w klimat, ciesząc się jak głupia z każdej sceny. czułam, że Damian już od dłuższego czasu przygląda mi się. 'co jest?' - spytałam, popijając kakao. 'nic, kocham Cię po prostu' - powiedział, wycierając mi z ust pozostałe na nich mleko. uśmiechnęłam się , całując Go w czoło i mocno przytulając. ' takiego dzieciaka pokochałem, jesteś wtedy najsłodsza' - dodał, całując mnie w głowę. zawstydziłam się, rumieniąc. spojrzał na mnie i pstryknąwszy palcem w nos dopowiedział: ' ale chyba żaden dzieciak tak dosadnie nie krzyczy mi spierdalaj jak się wkurzy'. zaśmiałam się, i dopijając kakao dodałam : ' oj cicho, czasem dzieciak ewoluuje w wiedźmę'. uśmiechnął się i łapiąc mnie za rękę odpowiedział: 'nawet tą straszą wiedźę kocham, bardzo mocno' || kissmyshoes
|
|
 |
' nie potrafię, kurwaa ' - wydarłam się na pół sali, gdy podczas pozbawiającego mnie ostatnich sił treningu gubiłam kilka kroków w układzie. podeszła do mnie kumpela z którą poznałam się niedawno w nowej szkole. ' Ty nie potrafisz? ' - powiedziała. ' no nie i chuj ' - oburzyłam się, siadając na środku sali i pijąc wodę. ' wstań kurwa. powiedziałam wstań ' - krzyknęła. wstałam, zdziwiona. patrzyła mi w oczy takim wzrokiem, że czułam iż najwzyczaniej w świecie wjeżdza mi na psychę na dobrą sprawę nic nie mówiąc. pomyślałam o całej wyprowadzce, o wydostaniu się od rodziców i nowym życiu, po czym pewnym siebie głosem powiedziałam:' potrafię, cholera potrafię. lecimy od nowa'. koleżanka uśmiechnęła się i patrząc mi w oczy powiedziała:' znam Cię krótko, ale wiem, że za silna jesteś żeby się tak szybko poddać'.miała rację, cholerną rację - nie poddaję się, nigdy. || kissmyshoes
|
|
 |
matka? ogólnie ta kobieta nie jest mi już potrzebna do niczego - z resztą i tak nigdy od Niej nic nie dostałam, prócz życia - za co należą Jej się ostatnie resztki szacunku z mojej strony, i tylko za to. mam tylko do Niej żal - za to, że nigdy tak na prawdę Jej nie było. że nikt ni chodził na moje zebrania do szkoły, nikt nie podpisywał zgód na wycieczki. że nigdy nie mogłam się do Niej przytulić gdy zdarłam kolano, czy gdy najzwyczajniej w świecie było mi smutno. że wypowiadałam tylko słowo 'siostra' bo przez większość życia była tylko Ona. że nigdy tak na prawdę nie poczułam matczynej miłości , której mimo wszystko - brakowało mi. || kissmyshoes
|
|
 |
owszem, cieszę się, że się wyprowadziłam. cieszę się, że mam przy sobie szczęście w postaci Jego osoby - codzienie. ciesze się,że mogę widzieć Jego oczy wtedy kiedy tylko zapragnę. cieszę się - bo On się cieszy. ciesze się, że widzę Jego uśmiech i cieszę się, że mówi mi, że mnie kocha. cieszę się, że Nam się udało i cieszę się, że Go mam, bardzo. || kissmyshoes
|
|
 |
tak, potrafiła, być pierdoloną egoistką - ale potrafiłam też pomagać, gdy inni mieli wyjebane. tak, zostawiałam ludzi - ale Oni robili dokładnie to samo. tak, załatwiałam niektóre sprawy pięścią - ale potrafiłam też zdobyć się na opanowanie nerwów, i rozmowę. tak, potrafiłam czerpać radość z czyjejś porażki - ale inni robili podobnie, ciesząc się gdy upadałam. tak, byłam nie fair - ale świat też nie jeden raz mnie wychujał. / veriolla
|
|
 |
a teraz modlę się, i błagam Boga by udało mi się wyciągnąć Ją z tego bagna jakim jest dom rodzinny. biegam po poradniach, doszukuję się w kodeksach, załatwiam - i po cichu liczę, że jeszcze trochę i ją do siebie ściągnę. że jeszcze kilka miesięcy i Jej koszmar się skończy, a ja będę spokojna , że jest tu ze mną, na miejscu i , że mam na Nią oko, i w końcu mogę Ją chronić - już nie na odległość. || kissmyshoes
|
|
 |
|
Milczące oblicza pozbawione były wyrazu. Promieniowały spokojem i cierpliwością, ale brakowało im kolorytu. Jakiegoś indywidualnego rysu, który znamionowałby uczucia w nich ukryte. / fadetoblack
|
|
 |
a gdy wypowiesz słowo 'osiedle' ja zawsze przed oczami będe miała boisko, na którym potrafiłam przesiedzieć całą noc i pić. ławkę pod blokiem, gdy spędzaliśmy tam letnie wieczory z boomboxem i zachodem słońca w tle. sale gimnastyczną, na której wylewałam siódme poty, dając z siebie wszystko. ale przede wszystkim przed oczami będę miała tych ludzi - którzy tworzą całe moje życie. || kissmyshoes
|
|
 |
tęsknię za ludźmi, których tam zostawiłam. tęsknię za gościem, który jest dla mnie jak brat i za przyjaciółmi, których tak cholernie kocham - ale wiem, że nie chcę wracać, nie mogę, muszę odciąć się do przeszłości, bo mnie zeżre. || kissmyshoes
|
|
 |
'dlaczego Ty potrafisz mieć tak idealnie na wszystko wyjebane?' - zapytałam, gdy odprowadzał mnie do domu. spojrzał na mnie i zmieniając temat powiedział:'popraw sobie szalik bo zmarzniesz', po czym naciągnął mi go na buzię. ' przecież Ty potrafisz niczym się nie przejmować ' - drążyłam temat. zatrzymał się,i obejmując mnie dodał: ' świetnie udaję, tyle'. patrzyłam na Niego ze zdziwieniem. ' to wtedy gdy zerwaliśmy, to nie było Ci obojętne? ' - zapytałam. 'wtedy? wtedy umierałem z dnia na dzień coraz bardziej, ale duma nie pozwalała mi tego pokazać' - odpowiedział, całując mnie. uśmiechnęłam się sama do siebie, bo dotarło do mnie, że ten rzekomy skurwysyn bez uczuć potrafi mieć całkiem wrażliwe wnętrze. / veriolla
|
|
|
|