 |
I mówi, że by wpadła do mnie na seks i blanta,
Albo blanta i seks, albo na blanta seks i blanta.
|
|
 |
Ale chciałaby coś więcej niż spacer i kumpla,
I ją wkurwia, i chce mi proponować układ.
|
|
 |
Jedenasta, kończę piwo, kopcę blanta
I pisze do mnie koleżanka, którą znam od dawna.
|
|
 |
Ja nie jestem trzeźwy, poznaję w barach tępe panny
I sztuki co mnie znają z opowiadań
|
|
 |
Była jedna, jedna jak niejedna by chciała tak.
Dziś już nie ma tak i nie ma szans, i nara.
|
|
 |
Znam siebie. Mógłbym znów się postarać
I przestać pić, przestać jarać
|
|
 |
Ale nie chcę już wracać chyba,
I mam nadzieję, Że nie oszukuję sam siebie.
|
|
 |
Tramwaj, światła, ja w godzinie szczytu
I znów się zastanawiam jak jej teraz idzie w życiu.
|
|
 |
Ona nie jest taka zdrowa, ale
Do pustego domu wracać szkoda wiesz.
|
|
 |
I znów się u nich budzę w ramionach,
I jakoś nie jest tak jak wczoraj
|
|
 |
Mówię jej, że pada mi bateria i że kocham ją i tęsknię,
ale chyba nie dam rady jednak przyjść
|
|
 |
I mówi, że wie, złe nawyki są od serca silniejsze,
nie odbieram, a jednak cześć, siema, jestem
|
|
|
|