|
od urodzenia byłeś taki szczęśliwy. wiecznie wymalowany uśmiech na Twojej twarzy rozbawiał wszystkich wokoło za każdym razem, gdy ktoś miał gorszy dzień. czy wujek, czy babcia, czy brat - wszyscy ulegali tej beztrosce. aż nagle coś się zmieniło. obudziłeś się. wstałeś. zszedłeś na śniadanie ze skwaszoną miną. ale nie taką jednodniową, bez powodu, lub bo powód był błahy. coś pękło wtedy. obudziłeś się z sekretem. trzymanym już na zawsze w sercu i głowie. i tak trwasz. i trawi Cię on od środka. i wtedy stałeś się kimś innym. i wtedy zaczęło przytłaczać Cię życie. ludzie dookoła przestali Cię rozumieć. a Ty z każdym dniem zacząłeś się coraz mniej uśmiechać. obyś wytrzymał. obyś odnalazł na nowo swoje szczęście. obyś zawrócił z tej ścieżki.
|
|
|
napisz do cholery. zadzwoń. proszę. spotkajmy się i zapomnijmy. tylko tyle potrzebuję. czy aż tyle?
|
|
|
Nie zapomnę o Tobie. To jest pewne. Nie od razu. Nie wiem czy w ogóle. Teraz wydaje mi się, że nie dam rady. Ale chyba będę musiał. Bo nic się nie zmienia. Wydaje się to takie niemożliwe. Zbyt trudne. Ja nie chcę w ogóle tego robić. Bo Cię kocham. Bo się zakochałem jak głupek. Bo tak dawno nie czułem tego uczucia. Przecież nie mogę tak po prostu z Ciebie zrezygnować? Przecież muszę zawalczyć? Muszę udowodnić jak bardzo mi na Tobie zależy!
|
|
|
Będzie dobrze. Będzie! Musi być! Wrócisz! Zostaniesz! Będziemy szczęśliwi! Uśmiechnięci! Spragnieni życia. Zapalimy jeszcze wspólnie niejedną fajkę, wypijemy niejednego drinka. Obejrzymy razem niejeden serial. Nie raz i nie dwa spojrzymy sobie jeszcze w oczy i powiemy kocham. Tylko wróć. Wybaczam Ci. Wróć, proszę. Przecież to musiało być prawdziwe. Czułem to. Nadal czuję. To nie mogło być iluzją, jednym wielkim kłamstwem. Nikt nie potrafi tak dobrze kłamać przecież. Wróć. Kochaj. Przytul. Pocałuj. Przyjdź. Zapukaj kolejny raz i nawet jak nie otworzę, wejdź, zostaw swoje rzeczy i zostań. Na zawsze. Wróć, proszę!
|
|
|
Jak mam pozbyć się tego smutku z serca? Jak mam dalej żyć po tym wszystkim? Jak mam pozbyć się tych wszystkich złych myśli z głowy? Czemu to jest takie trudne? Czemu nie potrafię? Czemu tyle czasu dawałem radę, a teraz znowu nie potrafię?
|
|
|
nie chcę płakać. to takie niemęskie. to takie głupie. i tak łzy nic nie zmienią. ale tylko one sprawiają, że czuję ulgę. łzy są moim błogosławieństwem.
|
|
|
nie pozwólmy odejść temu uczuciu. nie wiem, czy czujesz to samo, ale nie pozwólmy. chcę wierzyć w Ciebie. że Nam się uda. że możemy być szczęśliwi. z tymi wszystkimi naszymi obawami, lękami, problemami, ale też marzeniami, pragnieniami i uśmiechami. nie zmarnujmy tego. bo możemy żałować.
|
|
|
jadę na imprezę. zamierzam się najebać. niby alkohol nie jest rozwiązaniem. ale teraz tylko takie widzę. mam nadzieję, że zapomnę o tym wszystkim przy nich wszystkich. że przyjaciele nie pozwolą mi na smutek. że dadzą mi radość. że na chwilę się odetnę. zresetuję. że pomyślę, że będzie dobrze.
|
|
|
stara się być dobry. szczery. zabawny. pomocny. staram się codziennie. nie może ktoś tak starać się dla mnie?
|
|
|
dziękuję przyjaciele, że jesteście. ale gdybyście znali całą prawdę, nie byłoby Was. nienawidzilibyście mnie. ale i tak jesteście cudowni. każde z Was na swój własny sposób. wszyscy jesteście dla mnie ważni. będziecie zawsze. dlatego mi kiedyś wybaczcie. proszę.
|
|
|
odkryć nowy rodzaj smutku, cierpienia, to jak napić się ambrozji, nektaru bogów. to takie piękne. tak cierpieć. uwielbiam to uczucie. szczerze. naprawdę. z całego serca kocham. kocham. kocham. kocham. nie ma na świecie nic piękniejszego niż właśnie ten ból. niech będzie tylko większy, intensywniejszy, bardziej skomplikowany, nie do zdarcia, cholernie wieczny. przynajmniej to jakieś uczucie. najprawdopodobniej jedyne, na jakie zasługuję.
|
|
|
|