 |
|
czytałam jakiś smęny romans popłakując cicho. dziś znów zawiodłam się na życi, na sobie i na nim. nie widziałam już przyszłości, nie wyobrażałam sobie, że coś może być jeszcze w porządku w moim życiu. czułam pustkę. kochałam cię, zaczynałam jednak nienawidzić równocześnie przez to co robiłeś z moim sercem. jak je wykorzystałeś bez skrupułów. okłamywałeś, potem przepraszałeś, aż w końcu przestawałeś zwracać uwagę na to co czuję.
|
|
 |
|
on ułożył sobie życie na nowo .
ona nadal cierpi.
|
|
 |
|
tego, jak was potrzebuje nie potrafią opisać żadne słowa.
|
|
 |
|
niezdarnie siadła na parapecie, wystawiając nogi za okno. machała nimi beztrosko, nie zważając na fakt, że znajduje się na dwudziestym piętrze. przecież kazał jej być dzielną.
|
|
 |
|
jedynym pocieszeniem jest fakt, że wdycham powietrze, które Ty wydychasz.
|
|
 |
|
zapomnieć o przeszłości. nie martwić się o przyszłość i wykorzystać teraźniejszość jak napaleniec tanią dziwkę.
|
|
 |
|
śmieję się, kiedy chce mi się płakać. histeryzuję kiedy powinnam być opanowana. milczę kiedy mam ochotę krzyczeć. nie wiem czego chcę, ale uparcie do tego dążę. zdzieram obcasy na nierównych chodnikach. targam nowo kupione rajstopy. jestem wstawiona po jednej lampce wina. naiwnie czekam na tego jedynego, który moją nie idealność zaakceptuje, cierpliwie wytrzymując mój obłęd.
|
|
 |
|
z zewnątrz to wszystko wygląda łatwiej.
|
|
 |
|
bała się go nie kochać. to byłby początek czegoś nowego i nieznanego. teraz co prawda była nieszczęśliwa, ale przynajmniej znała powtarzający się schemat ich znajomości, co było przynajmniej wygodne.
nagle uświadomiła sobie, że nie chce go zapomnieć. był zbyt niesamowitą osobą i za bardzo ją fascynował, aby miała z niego tak po prostu zrezygnować.
|
|
 |
|
i rozejść się w oddzielne strony, by walczyć o wspólne szczęście. tak po prostu. bezgranicznie.
|
|
 |
|
trochę miłości i się człowiek gubi.
|
|
 |
|
a może .. ? może to wcale o mnie nie chodziło ?
|
|
|
|