głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika crabs

najgorsze momenty  są wtedy kiedy rano nie biegniesz pełna zapału  aby odpalić papierosa  a ręce bezwiednie opadają Ci z bezsilności. budzisz się rano i siadając na brzegu łóżka  zaciskasz dłonie na swojej purpurowej pościeli  z rozdzierającego Cię od środka bólu. który jest niemal nie do wytrzymania  tak jak wtedy gdy ktoś zarzuca Ci coś  czego nie zrobiłaś.

abstracion dodano: 23 listopada 2010

najgorsze momenty, są wtedy kiedy rano nie biegniesz pełna zapału, aby odpalić papierosa, a ręce bezwiednie opadają Ci z bezsilności. budzisz się rano i siadając na brzegu łóżka, zaciskasz dłonie na swojej purpurowej pościeli, z rozdzierającego Cię od środka bólu. który jest niemal nie do wytrzymania, tak jak wtedy gdy ktoś zarzuca Ci coś, czego nie zrobiłaś.

nigdy nie zapomnę tego  jak irytowało Cię tykanie zegarka podczas wieczornego zasypiania. tego jak kochałeś moje małe dłonie. przenigdy nie zapomnę Twojej słodkiej miny podczas snu. nigdy nie zapomnę Twoich skrupulatnych obietnic  które zdążyłeś złamać zanim je złożyłeś. tego  jak uwielbiałeś całować mnie w kark  cicho mrucząc. nigdy nie zapomnę Twojego przeuroczego spojrzenia sprzeciwu jak u kilkuletniego dziecka  kiedy odpalałam papierosa. chociaż chciałabym Cię permanentnie wyperswadować z mojej podświadomości   nie potrafię.

abstracion dodano: 23 listopada 2010

nigdy nie zapomnę tego, jak irytowało Cię tykanie zegarka podczas wieczornego zasypiania. tego jak kochałeś moje małe dłonie. przenigdy nie zapomnę Twojej słodkiej miny podczas snu. nigdy nie zapomnę Twoich skrupulatnych obietnic, które zdążyłeś złamać zanim je złożyłeś. tego, jak uwielbiałeś całować mnie w kark, cicho mrucząc. nigdy nie zapomnę Twojego przeuroczego spojrzenia sprzeciwu jak u kilkuletniego dziecka, kiedy odpalałam papierosa. chociaż chciałabym Cię permanentnie wyperswadować z mojej podświadomości - nie potrafię.

pewna siebie  szła przez ulicę w ulubionej parze swoich czerwonych szpilek. paląc papierosa po studencku  pokazywała światu swój niebiański uśmiech za milion dolarów. mając gdzieś resztą nędznej społeczności  śmiała się zawistnie do przechodniów niczym do pokolenia niższej generacji.

abstracion dodano: 22 listopada 2010

pewna siebie, szła przez ulicę w ulubionej parze swoich czerwonych szpilek. paląc papierosa po studencku, pokazywała światu swój niebiański uśmiech za milion dolarów. mając gdzieś resztą nędznej społeczności, śmiała się zawistnie do przechodniów niczym do pokolenia niższej generacji.

jestem prowokatorką grzesznych myśli. możesz mnie upić. zabrać do domu. wyłączyć telefon. zamknąć drzwi. a później patrzyć na moje niezrównoważone zachowanie  jakim emanuję po spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu. dzisiaj masz na to  przyzwolenie.

abstracion dodano: 22 listopada 2010

jestem prowokatorką grzesznych myśli. możesz mnie upić. zabrać do domu. wyłączyć telefon. zamknąć drzwi. a później patrzyć na moje niezrównoważone zachowanie, jakim emanuję po spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu. dzisiaj masz na to, przyzwolenie.

jestem twarda jak przeterminowane żelki z biedronki i mocna jak wino z lidla.

abstracion dodano: 22 listopada 2010

jestem twarda jak przeterminowane żelki z biedronki i mocna jak wino z lidla.

dziewczyna wpadła do ich wspólnego mieszkania. zaczęła krzyczeć. była pijana tak  że ledwo stała na nogach.   zdradziłeś mnie  skurwysynu.   krzyczała  zanosząc się płaczem.   ja oddałam Ci wszystko  a Ty mnie zdradziłeś z jakąś suką – podkreśliła ostatnie słowo i wybuchła histerycznym śmiechem. zaczęła ściągać swój zaręczynowy pierścionek z palca. wzięła rękę chłopaka i formując ją w pięść  zamknęła w niej srebrne kółko.   straciłem jego najważniejszą część   powiedział  po czym ukrył twarz w swoich dłoniach.

irresolute dodano: 22 listopada 2010

dziewczyna wpadła do ich wspólnego mieszkania. zaczęła krzyczeć. była pijana tak, że ledwo stała na nogach. - zdradziłeś mnie, skurwysynu. - krzyczała, zanosząc się płaczem. - ja oddałam Ci wszystko, a Ty mnie zdradziłeś z jakąś suką – podkreśliła ostatnie słowo i wybuchła histerycznym śmiechem. zaczęła ściągać swój zaręczynowy pierścionek z palca. wzięła rękę chłopaka i formując ją w pięść, zamknęła w niej srebrne kółko. - straciłem jego najważniejszą część - powiedział, po czym ukrył twarz w swoich dłoniach.

nafaszerował mnie nadzieją  a później równie dosadnie wypruł wnętrzności. powinien zostać jakimś rzeźnikiem  czy coś. spełniałby się  na pewno.

abstracion dodano: 22 listopada 2010

nafaszerował mnie nadzieją, a później równie dosadnie wypruł wnętrzności. powinien zostać jakimś rzeźnikiem, czy coś. spełniałby się, na pewno.

  dlaczego taka dziewczyna jak Ty nie ma chłopaka?   spytał  zdumiony.   dlaczego? dlaczego spławiam  każdego odprawiając go z kwitkiem? bo jestem bezduszną egoistką  które nie lubi się dzielić czekoladą. bo jestem zbyt pruderyjna  żeby codziennie udowadniać jak mi zależy. bo jestem zbyt zaborcza  żeby przyznać się do uczucia. bo jestem zbyt zarozumiała  żeby powiedzieć 'kocham'. bo kurwa  nienawidzę facetów  którzy nie potrafią się tak uroczo uśmiechać w trakcie pocałunku jak Ty. którzy  nie potrafią zgadnąć w którym miejscu mam łaskotki. nienawidzę facetów  którzy nie  są Tobą.   to trochę ich jest.   dodał  rozbawiony.

abstracion dodano: 22 listopada 2010

- dlaczego taka dziewczyna jak Ty nie ma chłopaka? - spytał, zdumiony. - dlaczego? dlaczego spławiam, każdego odprawiając go z kwitkiem? bo jestem bezduszną egoistką, które nie lubi się dzielić czekoladą. bo jestem zbyt pruderyjna, żeby codziennie udowadniać jak mi zależy. bo jestem zbyt zaborcza, żeby przyznać się do uczucia. bo jestem zbyt zarozumiała, żeby powiedzieć 'kocham'. bo kurwa, nienawidzę facetów, którzy nie potrafią się tak uroczo uśmiechać w trakcie pocałunku jak Ty. którzy, nie potrafią zgadnąć w którym miejscu mam łaskotki. nienawidzę facetów, którzy nie, są Tobą. - to trochę ich jest. - dodał, rozbawiony.

i przyjdą kiedyś takie poranki  kiedy po upojnej nocy wyjdziesz naga do ogrodu  jedynie z jego koszulą na ramionach. oświetlona lekkimi promieniami słońca  trzymając swoje ulubione szpilki w dłoni  będziesz zbierała bosymi stopami krople zimnej rosy. będziesz mogła stwierdzić  że jednak życie jest piękne.

irresolute dodano: 22 listopada 2010

i przyjdą kiedyś takie poranki, kiedy po upojnej nocy wyjdziesz naga do ogrodu, jedynie z jego koszulą na ramionach. oświetlona lekkimi promieniami słońca, trzymając swoje ulubione szpilki w dłoni, będziesz zbierała bosymi stopami krople zimnej rosy. będziesz mogła stwierdzić, że jednak życie jest piękne.

ja   kocham. ty   kochasz. ona   kocha. on   nie.

irresolute dodano: 22 listopada 2010

ja - kocham. ty - kochasz. ona - kocha. on - nie.

długotrwała miłość jest jak bilet na księżyc. nie istnieje.

irresolute dodano: 22 listopada 2010

długotrwała miłość jest jak bilet na księżyc. nie istnieje.

dzwoniąc do Ciebie  jak zawsze parę minut po siódmej  upijam łyk gorzkiej herbaty i czekam aż usłyszę Twoje słodkie ‘dzień dobry  skarbie’. masz w sobie coś magicznego  bo zawsze po takim przywitaniu bezustannie się uśmiecham  aż do wieczora. wtedy mijał już czwarty pusty sygnał  a przecież zwykle odbierasz już po dwóch. tętno powoli zaczęło przyspieszać  moja naturalna reakcja. po chwili usłyszałam damski głos. – nie może teraz rozmawiać... – z niedowierzaniem spojrzałam na ekran telefonu. nie  nie pomyliłam numeru. z wściekłością rzuciłam komórką o ścianę  po czym wyszłam na balkon  zapalić papierosa. po chwili zjawiłeś się Ty. nie zauważyłam  kiedy wszedłeś do mojego domu. objąłeś mnie  stojąc za mną. nawet się nie odwróciłam. zaciskałam pięści  żeby nie dać Ci w twarz. – złośniku  to była moja siostra. – powiedziałeś ze swoim szelmowskim uśmiechem  a mi zrobiło się najzwyczajniej w świecie głupio. nienawidzę mojej chorej zazdrości.

irresolute dodano: 21 listopada 2010

dzwoniąc do Ciebie, jak zawsze parę minut po siódmej, upijam łyk gorzkiej herbaty i czekam aż usłyszę Twoje słodkie ‘dzień dobry, skarbie’. masz w sobie coś magicznego, bo zawsze po takim przywitaniu bezustannie się uśmiecham, aż do wieczora. wtedy mijał już czwarty pusty sygnał, a przecież zwykle odbierasz już po dwóch. tętno powoli zaczęło przyspieszać, moja naturalna reakcja. po chwili usłyszałam damski głos. – nie może teraz rozmawiać... – z niedowierzaniem spojrzałam na ekran telefonu. nie, nie pomyliłam numeru. z wściekłością rzuciłam komórką o ścianę, po czym wyszłam na balkon, zapalić papierosa. po chwili zjawiłeś się Ty. nie zauważyłam, kiedy wszedłeś do mojego domu. objąłeś mnie, stojąc za mną. nawet się nie odwróciłam. zaciskałam pięści, żeby nie dać Ci w twarz. – złośniku, to była moja siostra. – powiedziałeś ze swoim szelmowskim uśmiechem, a mi zrobiło się najzwyczajniej w świecie głupio. nienawidzę mojej chorej zazdrości.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć