 |
zapytasz czemu jej tak nienawidzę. Ja wiem Tobie trudno jest pojąć jak można darzyć tak szczerą nienawiścią osobę,którą dała Ci życie. To prawda w domu miałam wszystko.. jednak nie miałam miłości, był tylko krzyk, alkohol i ciągłe awantury, o wyładowywaniu się na mnie nie wspomnę . I o matce,która wyrzekła się swojego dziecka dla konkubina.. / koosmaty
|
|
 |
i choć nie ma Go teraz w domu - lubię takie wieczory, gdy On wychodzi do pracy a ja siadam w łóżku z kubkiem gorącej malinowej herbaty i znajduję czas dla siebie samej. mam czas by pomyśleć, spisać te myśli i zastanowić się. lubię wtedy położyć się na łóżku,zadzwonić do siostry i przyjaciół i zapytać jak minął im dzień. lubię słuchać o ich uśmiechach i przeróżnych sytuacjach jakie miały miejsce minonego dnia. lubię takie wieczory - zwłaszcza gdy On dzwoni i mówi mi: 'nawet w pracy Cię kocham, złamasie'. || kissmyshoes
|
|
 |
a gdy ktoś powie 'cierpienie'? zamhykam oczy i widzę: pogrzeb, otworzoną trumnę i Twoją bladą , ale tak bardzo spokojną twarz. widzę ten jeden pieprzony dzień, gdy czekaliśmy na wiadomość o tym czy przeżyjesz - tatę, siedzącego cały czas na dworze i płaczącego jak dziecko i mamę, która nie była w stanie wstać z łóżka. słyszę telefon i odgłos rzuconej na ziemię słuchawki, a po tym słowa: ' zawołaj tatę, i mu to powiedz - On nie żyje'. widzę też twarz taty, gdy odprowadzał mnie do samochodu, który zawoził mnie do szpitala. słyszę głos, którym pytałam sama siebie:' zobaczę Go jeszcze?'. czuję ból, który towarzyszył mi podczas rozcięcia głowy, czy też podczas rozwalenia dziąsła po upadku. to wszystko nigdy nie przeminie, i zawsze będzie boleć tak samo, gdy tylko ktoś o tym wspomni. / veriolla
|
|
 |
Łap , łap bucha prosto w swoje płuca.
|
|
 |
|
zupełnie inaczej się funkcjonuje ze świadomością , że ktoś Cię kocha . zupełnie inaczej się żyje , gdy ma się dla kogo .
|
|
 |
tak, to my byliśmy tą grupą ludzi 'dziwnych' na osiedlu. to my lataliśmy w szerokich ciuchach z deskami pod pachą. to my całe dnie spędzaliśmy na skate parku i ławkach. to my traktowaliśmy betonowy las jak najcudowniejszy dom świata. to większość z Nas lepsze życie miała na ulicy niż w domu. to my byliśmy tymi, którzy eksperymentowali z naroktykami i dziwnymi ostrymi przedmiotami. to my melanżowaliśmy do tego stopnia, że o każdej popijawie słyszało całe osiedle. to my wiedzieliśmy jak nakręcić dobrą zabawę. to my tak bardzo kochaliśmy życie, i młodość, która teraz powoli ucieka Nam jak piasek przez palce. || kissmyshoes
|
|
 |
wybaczył mi każdą wciągniętą kreskę, przed którą mówiłam 'nigdy więcej'. wybaczył mi każde słowo, które raniło jak sól sypana na świeżą ranę. wybaczył mi każdy krzyk, gdy bezpodstawnie oskarżałam Go o coś. wybaczył mi każdą noc, gdy niósł mnie do domu bo ilość wypitego alkoholu nie pozwalała mi iść o własnych siłach. wybaczył mi próbę zabawy z heroiną. wybaczył mi szramę na twarzy, która widniała tam około trzech tygodni po tym jak Go uderzyłam. wybaczył mi wiele, ale nigdy nie wybaczył, i nie będzie musiał wybaczać mi zdrady - bo kocham Go przenajbardziej na świecie, i nigdy nie wybaczłabym sama sobie, gdybym pozwoliła mu odejść. || kissmyshoes
|
|
 |
wracałam ze szkoły z uśmiechem na ustach i jak zwykle słuchawkami w uszach. obok kogo bym nie przeszła - każdy dziwnie się na mnie patrzył. nie miałam pojęcia o co chodzi. gdy stanęłam na pasach, ludzie z naprzeciwka śmieli się, pokazując a mnie palcami. uśmiech zszedł mi z twarzy, nie miałam pojęcia o co chodzi. nagle z auta stojącego na światłach wychylił się koleś krzycząc: 'laska,odwróć się'. odwróciłam się a za ną stał ktoś przebrany w ogromne czerwone serducho. zaśmiałam się, odwracając się - gdy nagle usłyszałam znajomy głos. okazało się, że to Damian, który szedł za mną już tak od kilku minut. klęknął i wręczając mi bukiet róż i podarunek krzyknął, że kocha mnie najmocniej na świecie po czym przytulił się do mnie na tyle na ile umożliwiał mu to strój. popłakałam się. pocałowałam Go po czym cicho wyszeptałam:'ja Ciebie też'. nie mogłam dostać piękniejszego prezentu na walentynki. || kissmyshoes
|
|
|
|