 |
Podbiegła do mnie mała dziewczynka i powiedziała: 'Ja jak będę duża to będę zakochana i będę całowała się z moim chłopakiem, potem się ożenimy i będziemy mieli dzieci i dużo pieniędzy i duży dom.' Uśmiechnęłam się przypominając sobie jak i ja tak myślałam.
|
|
 |
poczuła Jego oddech na swoim karku. odwróciła delikatnie głowę spoglądając w Jego prześwietlone tęczówki. w świetle słońca, wyglądały jeszcze bardziej niezwykle niż zazwyczaj. zaczęła bawić się kosmykiem swoich platynowych włosów, nie odrywając wzroku od Jego pochłaniającego ją doszczętnie spojrzenia. delikatnie zbliżał się do niej. czuła tylko swoje kołaczące serce, które oddawało odgłosy jak wirująca pralka. modliła się o to, aby zaraz się nie obudzić. błagała Boga o to, aby chwila która właśnie trwała nie okazała się snem. poczuła Jego chłodną dłoń na swoim biodrze. zaczął przesuwać opuszki swoich palców coraz wyżej. uśmiechnął się do Niej zalotnie i zaczął delikatnie rozpinać guzik za guzikiem, jej bluzki. wiedziała czego od Niej wymaga. zdawała sobie sprawę, że jeżeli nie spełni Jego żądania, nie może liczyć na żadne nawet z plastikowych uczuć. zacisnęła wargi i dała mu w twarz. pokonała uczucie jakim do Niego pałała. szacunek do samej siebie był dla Niej istotniejszy od miłości.
|
|
 |
poznajemy fajną osobę. twierdzimy, że jest dla nas idealna. po prostu jest naszym dopełnieniem. możemy spędzać z nią każdą wolną chwilę, rozmawiać o wszystkim. po jakimś czasie dochodzą inne atrakcje.. buziaki, pocałunki. unosimy się nad ziemią ze szczęścia. zaczynamy być stuprocentowo pewni, że kochamy. że właśnie tak wygląda miłość. i w tym oto momencie coś nawala. zaczynamy mieć wątpliwości. walczyć i ciągnąć to dalej, czy może jednak odpuścić bo to jeszcze nie jest To?
|
|
 |
siedziała na ławce przed szkołą i patrzyła na niego uwodzicielsko. dawała mu swoim wzrokiem znaki, żeby podszedł. uznał, że to kolejna idealna okazja do złamania następnego serca. podszedł. zaczął z nią flirtować. rozmowa nawet sensownie się toczyła. wtem rozbrzmiał dzwonek na lekcje. zerwał się z ławki i pomógł jej wstać. zbliżył się do niej i objął delikatnie jedną ręką w pasie. drugą uniósł jej podbródek. zbliżył swoje usta do jej ust. wybuchnęła mu centralnie w twarz śmiechem. zrzuciła jego rękę ze swojego biodra. i powiedziała: 'nie jestem tak naiwna jak reszta. źle trafiłeś'. ruszyła w stronę szkoły.
|
|
 |
budząc się rano, zapalam porannego papierosa i ubierając za duży sweter otwieram okno na oścież. zachłystuję się powietrzem z myślą o Tobie. wiatr delikatnie podwiewa moje splątane loki. a ja zaciągam się z nadzieją, że ten dzień będzie choć w minimalnym calu lepszy od poprzedniego. biorę w dłonie filiżankę kawy i pijąc ją duszkiem, analizuję Twoje wczorajsze spojrzenia. czerwonymi paznokciami wystukuję na parapecie rytm naszej piosenki. zagryzam wargę, próbując przypomnieć sobie Twój zapach, któremu oddaję się bezpowrotnie.
|
|
 |
kocham go. owszem, nie widujemy się, nie widzę jak się zmienia, nie wiem co u niego. czasem zastanawiam się czy dobrze mu idzie w nauce, czy przyciął włosy. pomimo tego wszystkiego dawniej byliśmy sobie cholernie bliscy. poznałam go na tyle, aby móc go pokochać. i teraz już nic nie może tego zmienić.
|
|
 |
mouth became the object of many fantasies./usta stały się obiektem wielu fantazji.
|
|
 |
jako mała dziewczynka miała zakodowany w głowie ideał człowieka, którego pokocha najbardziej na świecie. ciągle szukała. zawzięcie. nie było go. nie potrafiła znaleźć. i pewnego dnia, gdy poznała Jego, idealny człowiek w jej głowie znacznie się zmienił. brązowe włosy przemieniły się w blond. czarne oczy przybrały kolor błękitny. usta stały się obiektem wielu fantazji.
|
|
 |
dlaczego to my mamy cierpieć, wylewając ocean łez? nie przesypiać nocy, dławiąc się wspomnieniami? zamieńmy się rolami z mężczyznami. zacznijmy się zabawiać, każdym napotkanym facetem, bez skrupułów. wykorzystujmy i pozostawiajmy bez słowa. jeździjmy na kilka frontów, mając w poważaniu ich uczucia. wpisując w swoich magicznych notesikach 'zaliczony-odstawiony'. zero zaangażowania, emocji. wypierzmy się ze wszelkiego uczucia i bądźmy bezwzględne do granic możliwości. niech choć przez ułamek sekundy zastanowią się, jak to jest płakać z powodu nieodwzajemnionych uderzeń serca.
|
|
 |
Jego tęczówki przeszywało czyste pragnienie, powiedzenia mi czegoś, czego nie był w stanie dobrać w słowa. właśnie wtedy mnie pocałował, wyjaśniając każde z niedopowiedzeń.
|
|
 |
jutro jest nowe. puste. nie ma w nim problemów, cierpienia. my odbierając ten prezent wnosimy w nie nasze wątpliwości z dziś, wczoraj, przedwczoraj, całego życia. psujemy piękne jutro. rezygnujemy zupełnie nieświadomie ze szczęścia dnia dzisiejszego. bo pamiętamy. posiadamy wspomnienia. chwile, które prześladują nas każdego dnia. wracamy do nich. ze zwykłej tęsknoty.
|
|
 |
obudziłam się z uśmiechem na twarzy. promienie słońca wchodzące do mojego pokoju przez okno lekko ogrzewały moją twarz. przewróciłam się na drugi brzeg. od kilku miesięcy nie dostawałam od niego sms'ow. tym razem było inaczej. owszem, nie było ich. lecz nie wybuchnęłam histerycznym płaczem z tęsknoty za Nim. uśmiechnęłam się dumna z siebie, że nareszcie zapomniałam.
|
|
|
|