|
Myślę, że nawet kiedy umrę i zakopią mnie na cmentarzu, i postawią nagrobek, na którym wyryją moje imię i nazwisko, z pewnością tuż pod tymi datami będzie nagryzmolone: pies cię jebał.
|
|
|
Zawsze, gdy zbliża się jakieś ważne wydarzenie, ważne spotkanie, na które muszę iść, boję się że otrzymam zaraz tego gównianego esemesa w stylu, że ten ktoś jednak nie przyjdzie, bo okazało się, że ma raka itd. Ja oczywiście zaproponuję inny dzień, ale ten ktoś powie, że mu przykro, ale już ma przerzuty.
|
|
|
A jednak muszę biec pod prąd, być czwartą atomówką, zawartością czapki chudego Eda, śladową ilością orzechów w papierze toaletowym czy też kropelką oleju w szklance wody. Tak, patrzcie, jak tryumfalnie wypływam na wierzch.
|
|
|
Ile razy byłem dobry, za dobry dla was często.
Dobrze, że jestem spokojny, bo trup padałby gęsto.
Chciałem pomóc, pomagałem hajsem i pomocną ręką.
Bez łaski, od serca, bez problemu lekko.
Dobrze wiem czy jest porażka, smak pamiętam każdej.
To są te najgorsze lekcje, które kształtują charakter.
|
|
|
już wcześniej wpadłem na to przy jakichś rozmowach z innymi, że nie umiem się już zupełnie odzywać, że nie umiem rozmawiać ani gadać i że wolę bardzo chętnie nic nie mówić.
|
|
|
Puszcze Cie wolno skarbie, na pewno się odnajdziesz
Mogło być całkiem fajnie, jesteśmy przyjaciółmi?
Oczywiście, ale nie patrz mi głęboko w oczy
|
|
|
Mam co do Ciebie plany, sprawdze Cie najpierw
Nie mam zamiaru cierpieć to są sprawy poważne
|
|
|
Nic tutaj po mnie, jeśli chcesz się mną zabawic
Radze Ci zwolnić tempo, ja też potrafie zranic
|
|
|
na ścianie wisi zegar, stanął Bóg wie kiedy, Bóg niekiedy śni mi się i mówi „musisz przeżyć”
|
|
|
coraz częściej się upewniam, że marzenia są po to, by się nie spełniać, bo nie świata tyczą ale serca
|
|
|
może to z braku hajsu, może to z braku sensu, może to wynik lęku, przyzwyczajeń i kompleksów
|
|
|
zawsze chyba byłem sam, zawsze chyba chciałem tego
|
|
|
|