|
patrzyła w okno, a ja patrzyłem na nią, na jej profil i myślałem: sercem nie mógłbym, bo serce miałem kiedyś jedno i mi się potrzaskało straszliwie i doszczętnie, i nie udało się pokleić skorupek tego dzbanka, ani łzami – tym klejem białym, ani krwią – tym klejem czerwonym, i tak nie mam serca, nie mam, więc sercem nie mógłbym, ale mógłbym taką istotę pokochać siłą woli.
|
|
|
myślę, że już wtedy, dawno, dawno temu, że już wtedy rozumieliśmy. ten początek, ta noc spełnionego życzenia, moc połączonych ciał, to jest nasz koniec, początek upadku.
|
|
|
nie myślałem, że mnie tak to ścierwo pojmie, niespokojnie zerkałem na Ciebie i chciałem wierzyć,
że z tego o czym myślisz część jest o mnie
|
|
|
paliliśmy go przy oknie jakby znowu była ze mną
|
|
|
prędzej czy później wszystko przykryje kurz
|
|
|
chyba jestem niepotrzebny, jest mnie coraz mniej
|
|
|
Internet sprawia, że potrafię poczuć się jak największy wieśniak na świecie. Podczas gdy wirtualna ludzkość zajada się na śniadanie płatkami jaglanymi z mlekiem kokosowym, syropem z agawy oraz jagodami goji, ja raczę się prymitywną kanapką z żółtym serem, popijając to wszystko nie taką znowu fancy herbatą. I kiedy naoglądam się zdjęć na Instagramie i mnie poniesie, w ramach szaleństwa parzę dziurawce, dodaję wszędzie siemię lniane i chcę kupować te wszystkie produkty spożywcze, o których świat jeszcze pół roku temu w ogóle nie słyszał. A potem czuję się jak prawdziwy hipster narodów.
|
|
|
Młode małżeństwo je zupę, niespodziewanie żona oblała sobie bluzkę i mówi:
- No nie, wyglądam jak świnia.
Mąż na to:
- No, i jeszcze się zupą oblałaś.
|
|
|
Nie wiem, co jeszcze się może wydarzyć. Brakuje tylko fortepianu spadającego z nieba, który niby przypadkiem rozpierdoli się na mojej głowie, gdy będę wracała do domu.
|
|
|
Odnalazłeś wiarę żyjąc w grzechu. Nie jesteś Jezusem, jesteś dziwką narodzoną z niespełnionych marzeń.
|
|
|
Chcę sobie napisać na czole - nieczynne, nieczynne, de namber ju ar trajink tu ricz iz karentli anawejlbl, pliz dont traj egejn.
|
|
|
Cała generacja napełnia benzyną baki. Usługuje przy stołach. Jesteśmy niewolnikami w białych koszulach. Reklamy zmuszają nas do pogoni za samochodami i ciuchami. Wykonujemy prace, których nienawidzimy,aby kupić niepotrzebne nam gówno. Jesteśmy średnimi dziećmi historii. Nie mamy celu ani miejsca. Nie mamy Wielkiej Wojny. Wielkiej Depresji. Naszą wielką wojną jest wojna duchowa. Naszą wielką depresją jest życie. Zostaliśmy wychowani w duchu telewizji, wierząc, że pewnego dnia będziemy milionerami, bogami ekranu. Ale tak się nie stanie. Powoli to do nas dociera. I coraz bardziej się wkurwiamy.
|
|
|
|