 |
ja i Ty dziś zamieńmy na my, połączmy nasze drogi i sny
|
|
 |
nie mam zamiaru umierać, nie przestaję oddychać, nie boję się śmierci, bo nie boję się życia
|
|
 |
miłość to jest klucz, przestań walczyć już, schowaj pięść i nóż, powiedz więcej cóż zostało nam tu, niż kochać życie do utraty tchu?
|
|
 |
- pokaż. - polecił wyjmując mi z rąk stary album, kiedy właśnie układałam go, wraz z pozostałymi w szafce. wstałam z podłogi, a kiedy otwierał pierwszą stronę umiejscowiłam się na łóżku tuż za Nim, opierając bez słowa policzek o Jego szerokie plecy. - kto to? - zagadnął, jakby nieobecny, wskazując na jedną z pożółkłych fotografii. zadawał kolejne pytania, a ja automatycznie odpowiadałam, wplatając pomiędzy imiona i korzenie rodzinne, krótkie historie. w końcu przerwał tą rutynę. - chciałbym mieć coś takiego. jakąś pamiątkę, po babci, dziadku, i innych. - nie odpowiadałam czując jak bierze głęboki oddech, co było oznaką, iż nie skończył. - um, kicia, obiecaj mi, że za kilkanaście lat to ze swoim dzieciakiem będę tak siedział, omawiał zdjęcia, a gdy wskaże na Twoje pytając, co to za piękność, zaśmieję się, mówiąc, że jego mama. moja żona.
|
|
 |
jestem ponad tym, w tym szaleństwie dopiero czuję że żyję, mimo że właśnie tracę hajs, równowagę i siłę.
|
|
 |
zostało tylko echo, Ciebie już tu nie ma - nie zmienimy już nic..
|
|
 |
nieistotny był czas, którego zabrakło. czas, który skończył się tak szybko, przeminął z kolejnym podmuchem jesiennego wiatru - nasz czas. piękne było to, że przez ten krótki moment, kochał mnie, że cień, który od dzieciaka podążał za moją osobą i pilnował na każdym kroku, w tamtej chwili zapomniał o całym świecie łącząc się z szarą plamą za Jego plecami. byliśmy razem, ot tak, splatając ze sobą nasze chaotyczne oddechy.
|
|
 |
nie ma Cię i nie wiem już gdzie jesteś, ale dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo pękłoby Ci serce
|
|
 |
nigdy wcześniej nie żyłem bliżej zagrożenia, ale nigdy nie czułem się bezpieczniej. nigdy nie byłem pewniejszy siebie. było to widać z daleka. a jeśli chodzi o to, o przemoc, to przywykłem. kto parę razy dostał po ryju i wie, że nie jest ze szkła, ten czuje, że żyje. dopiero wtedy gdy balansuje na krawędzi. / Hooligans - po prostu kocham ten film ♥
|
|
 |
wstyd mi, że się poddałam, wiesz? cholernie wstyd - głównie przed samą sobą, ale brak mi już sił na przysparzanie sobie nadziei i życie w wykreowanej przez siebie obłudzie. / nervella
|
|
|
|