 |
|
Ogarnąć się w 15 minut i wyglądać cudownie, wziąć ostatni, duży gryz tosta z dżemem, dać szybkiego buziaka facetowi marzeń z plakatu, wybiec z domu na ulicę Nowego Yorku, spędzić dzień w pracy, którą będę uwielbiać i wrócić do ciepłego, przytulnego domu. Przytulić najsłodszego psiaka, walnąć się na kanapę włączając telewizor, złapać telefon i odczytać: zaraz będę, wychodzimy do kina skarbie. Tak, właśnie tego chcę za 8 lat.
|
|
 |
|
Czasami słyszę jak pęka mi serce.
|
|
 |
|
Nie jestem agresywna, czasami tylko kogoś pierdolnę, drę mordę i rzucam przedmiotami.
|
|
 |
|
Często się zastanawiam nad tym, czy chociaż czasem o mnie myślisz, chociaż przez chwilę wspominasz o tym co było, dużo bym dała, żeby to wiedzieć.
|
|
 |
|
też ci kiedyś spierdolę sens życia, kochanie .
|
|
 |
|
Zastanawiam się, jak wiele razy wybaczamy komuś tylko dlatego, że nie chcemy go stracić, nawet jeśli ten ktoś nie zasługuje na nasze przebaczenie.
|
|
 |
|
Dzień jak co dzień, tylko w kalendarzu inna data.
|
|
 |
|
Krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste, i kopie cię po dupie coraz częściej jeszcze mocniej.
|
|
 |
|
najpierw zaczynasz zauważać jakąś osobę wyraźniej,potem szukasz jej w tłumie,następnie uśmiechasz się na jej widok,potem jarasz się każdym uśmiechem w twoją stronę,następnie śni ci się ten ktoś,a potem to już tylko miłość.
|
|
 |
|
Melancholijne wieczory są straszne, przerażają mnie moje myśli i plany, chyba boję się, że nie podołam ich realizacji, ale bardziej smuci mnie to, że sama muszę o nie walczyć, bo nie wierzy we mnie nikt. Jak co wieczór siedzę w moich brązowych rajstopkach i szarych skarpetkach, a dłonie zasłaniam naciągniętym rękawem swetra i mimo to, zimno mi. Wracam pamięcią do miejsc, w których byłam i gdzie muszę jak najszybciej powrócić. Przytulne mieszkanie na trzecim piętrze było moim azylem od wszystkiego, a w czterech ścianach pokoju czułam się tak bezpiecznie. Każde wyjście na miasto cieszyło mnie, nie wspominając o parku, gdzie mogłabym spędzać wieczory co dnia. Może kiedyś odkryję piękno swojego miasta, a we własnym domu odnajdę nić porozumienia. Błądzę myślami po przyszłości, w której widzę mnie i Jego, razem we własnych kątach, gdzie oboje będziemy chcieli odnaleźć swoją życiową przystań, bo szczęście będziemy mieli przy sobie, siebie nawzajem. I nie wątpię w to, bo to nasz wspólny cel.
|
|
 |
Nie wiem! Naprawdę nie wiem! Utknęłam w jakiejś dziwnej, aspołecznej pustce. Kompletny brak inicjatywy. Z jednej strony pragnę być sama, mieszkać w puszczy i mieć święty spokój, z drugiej cierpię, kiedy nie mam z kim pogadać, chcę być wśród ludzi jednocześnie ich nienawidząc. Żadna subkultura nie ma mi nic do zaoferowania, zadna grupa nie sprawia ze chcę przejąć ich poglądy, a bez tego nie mogę do niej dołaczyć. Będąc posród ludzi starych czuję sie za młoda, bedąc obok młodych - za stara.
|
|
 |
W inteligętnym towarzystwie czuje sie jak przygłup, a mając przygłupów wokół chcę ich wszystkich zamordować. Nienawidzę kazdego kto zaśmieje sie z zartu w kinie i jednocześnie boje sie ze tym razem moge to być ja. Znajduję sie na zupełnym bezdrożu, gdzie każda strona wydaje sie być równie chu*owa jak pozostałe, a chce iść dalej - chcę znależć jakieś miejsce, które będe mogła nazwać domem, ludzi których określe przyjaciółmi i nie będę miała ochoty ich mordować we śnie. Chce być cześcią czegoś, jakiejś inicjatywy, mieć z kimś cos wspólnego, a jednocześnie pozostać sobą, bo inaczej zwariuję.
|
|
|
|