 |
Stała na środku boiska. Cały świat przez chwilę przestał istnieć. Znów to zrobił. Znów wyszedł bez pożegnania. Bez ostatniego uśmiechu. Bez głupiego ,,cześć, spadam" Po prostu wyszedł. Zostawił ją z rozpierdolonym umysłem. Po raz kolejny zrozumiała, że to co jej pisze wcale nie jest prawdą. Że była i jest tylko zabawką. Na chwilę, na moment. Czymś nowym, intrygującym, zakazanym lecz pociągającym. Znów za dużo sobie wyobraziła. Pozwoliła by jej serce i umysł pomyślało, że jemu może serio zależy. Za każdym razem wybaczała, mówiła, że rozumie, że nic się nie stało. Obiecała sobie, że jeśli zrobi tak jeszcze raz to nie będzie tak łatwo. To nie będzie ugody. Skoro myśli, że załatwi to wszystko paroma całusami przez smsa to się myli. Jeszcze raz i nie będzie taka wyrozumiała. Obiecała to sobie. Przecież miała już nie być raniona. A ona? Sama sobie pozwala wbijać nóż w plecy. A przy tym się uśmiecha - tak jakby sprawiało jej to przyjemność. Ale koniec. To za bardzo boli. / s.z.w
|
|
 |
a w walentynki mam zamiar oglądnąć Pamiętnik po raz setny, wypłakać kilka dziesiąd łez na końcu i zjeść litr lodów na pocieszenie. \ ms.inlove
|
|
 |
a no bo on właśnie zmienił status na w związku z tą pospolitą dziunią. nie żeby mnie to coś obchodziło, tak tylko mówię. \ ms.inlove
|
|
 |
nie pogardziła bym tobą obok mnie. \ ms.inlove
|
|
 |
czemu mogłyśmy być takie mając zaledwie czternaście lat. teraz nawet na siebie nie możemy spojrzeć czy nawet wymamrotać jebanego "siema. " bo co z dumą. \ ms.inlove
|
|
 |
- pamiętasz mój boski obrazek na plastykę ? - na samą myśl o tym zdarzeniu uśmiecham się. nie zapomnę tych spojrzeń przechodniów kiedy niosłam moje dzieło. i jej nie ogarnięty śmiech z mojej osoby. \ ms.inlove
|
|
 |
a teraz na pewno nie pamięta tego momentu kiedy weszłam w słup tylko dlatego że pochłonęła mnie nasza rozmowa. \ ms.inlove
|
|
 |
ostatnio da się zauważyć, że niektórym mężczyznom na zimę jaja zamarzły, ot co. - nessuno
|
|
 |
jestem takim złym człowiekiem, że nawet przyjaciele wytykają mi moje błędy. [szyszuniaa]
|
|
 |
'czemu nie było Cię w szkole?' - spytałam. 'no źle się czułem' - powiedział, nie patrząc mi w oczy. 'serio? źle się czułeś? weź proszę nie wciskaj mi kitu' - uniosłam głos. 'o co ci znowu chodzi?' - zapytał. 'o co? byłeś na wagarach, znowu! znowu z nimi, weź. masz zagrożenia poprawić, a ty to zlewasz, weź ogarnij proszę cię' - powiedziałam odwracając się na pięcie. 'ej poczekaj' - zawołał. 'a jak ty chodziłaś na wagary? jak ty się biłaś? jak ty kurwa ćpasz, pijesz i palisz to jest dobrze?' - wykrzyczał mi prosto w twarz. odruchowo uderzyłam go, a do oczu napłynęły mi łzy. 'nie będziesz tak do mnie mówić' - wysyczałam. 'ale taka jest prawda. na mnie drzesz ryja, a już sama nie jesteś lepsza' - powiedział, a ja odwróciłam się i poszłam. będąc kawałek od niego, rozpłakałam się jak dziecko, jakby załamał mi się świat. [szyszuniaa]
|
|
 |
na świecie nie ma już ludzi 'nie zboczonych'. [szyszuniaa]
|
|
|
|