|
Łzy, drżące dłonie, przygryziona warga to wszystko, cały ten syf powoli staje się zwykłą, szarą codziennością. Tylko boję się, że się w to wkręcę, a potem ciężko będzie się wydostać. /jachcemambexd
|
|
|
Nie chcę wiedzieć co będzie potem. Żyję tym co jest teraz, jeśli mogę być szczęśliwa to po co mam przejmować się tym, że to się zmieni. Dni śmiechu, radości i szczęścia zamienią się w masę wypłakanych chusteczek, a uśmiech zmieni się w łzy. I znów stracę kontakt z wszystkimi, i znów się zamknę. /jachcemambexd
|
|
|
I pomyśleć, że kiedyś byłam w stanie rzucić wszystko byleby tylko być obok Ciebie. Czuć Twój dotyk na swojej skórze, móc zanurzyć się w Twoich oczach. Teraz siadając na podłodze, kładąc nogi na ciepły grzejnik i przeglądam album. Już nie rusza mnie nasze wspólne zdjęcie, nie wywołuje emocji na twarzy jak i środku. Jedyne co, w głowie czasami pojawia się tysiąc myśli, lecz mimo tego nie wywołują one już emocji. Moje serduszko nadal bije, ale już nie dla Ciebie. /jachcemambexd
|
|
|
i obrzydził mi świat, ten w wersji bez niego. ten bez dwóch kubków kawy, zamiast jednego, ten bez pocałunków w gorącej parze nad nimi. świat, pozbawiony kolorów słońca, które obiecywało nowy, pełen możliwości dzień. bez gwiazd, które niegdyś nazwane naszymi imionami - teraz były jedynie błyszczącymi punkcikami na czarnej mapie nieba. zabrał ze sobą cały sens, jakby po prostu spakował go do reklamówki i biorąc pod pachę, wyszedł. i jego perfumy, które zawsze dopełniały wizerunek łazienkowej półki, zniknęły. szafa opustoszała, zabrakło w niej jego koszul. w końcu, pozbawił mnie nawet wspomnień. wpakował je do walizki, wraz z tym swoim ulubionym kubkiem, wraz z rysunkiem Drogi Mlecznej, wraz z sensem, ubraniami i tymi drogimi perfumami. zabrał wszystko. nawet zdjęcia. i serca też, nie oszczędził. /nieswiadomosc
|
|
|
gdzieś, którejś z bezsennych nocy. między drugą trzydzieści trzy, a trzydzieści cztery. dopadła mnie silniej, niż mogłabym to wytrzymać. a jednak, naparła z każdej strony, z zewnątrz, od wewnątrz. przez okno. niepojęta sercem samotność, nieuchwytna, na pozór. złapała mnie mocno i choć uderzałam rękoma, młócąc powietrze, kotłowałam pościel, nie odchodziła. palce, zimniejsze niż lód, oplatała wokół mojej szyi. jakąś częścią siebie, tą zrównoważoną, chciałam się jej pozbyć, jednak tak dobrze było mi ze świadomością, że właśnie ona, może sprowadzić ubłagany koniec. pozbawiona uczuć, zapomniałabym o nim. zapomniałabym o miłości, którą mnie poczęstował a potem wyrwał z gardła, wraz z sercem. to on zaprosił ją do mojego pokoju. samotność. to on dał jej adres i klucz. zabił mnie, przez pośrednika./nieswiadomosc
|
|
|
Jak spędzam wieczory? Ostatnio tylko z łzami w oczach, które delikatnie spływają po policzku, czarne od makijażu. Z kubkiem ciepłej herbaty i telefonem w ręce, patrząc na jakiś daremny film. Obok, obowiązkowo musi leżeć paczka chusteczek i ciepły koc. Tylko pozazdrościć. /jachcemambexd
|
|
|
Ogarniałam dzisiaj kartonik z bransoletkami, łańcuszkami i kolczykami. W głośnikach leciał mega poprawiający humor, dobry rap a na twarzy można było zauważyć, lekki ale szczery uśmiech. Ciągle myślałam, o tym, że w końcu sobie wszystko poukładam, że będę mieć chodź trochę spokoju w życiu, gdy nagle natknęłam się na łańcuszek z pierwszą literką jego imienia. Wszystko w jednej chwili wróciło. Siedziałam na podłodze przeplatając przez palce łańcuszek i patrzyłam się w ścianę. Fala wspomnień uderzyła do mojej głowy, każdy uśmiech, wspólnie spędzona chwila, niezapomniany festyn, ustawka, granie w bilarda i wiele innych sytuacji. Otrząsnęłam się, wstałam z podłogi, ubrałam się i wyszłam z domu. Wyrzuciłam łańcuszek, do wielkiego kontenera. Wraz z nim, wyrzuciłam tysiące wspomnień i cały okres mojego życia zatytułowany jego imieniem. /jachcemambexd
|
|
|
|