 |
1.Moje płuca jak tłoki mechaniczne wertują
powietrze do serca,otóre pompuje
samodestrukcje.Nie potrafię zliczyć nocy kiedy
leżałem z toną myśli i nie potrafiłem
się podnieść.To tak jakbym chciał policzyć
każdą kroplę w oceanie po kolei.Patrzę na
Słońce,które rozświetla moje ciało tak jak
świeca mapę z tajnym kodem do skarbu.U
mnie są to szlaki blizn,przecięć,
draśnięć wprost do epicentrum moich uczuć.To droga kręta i zawiła,mój labirynt
wspomnień.Jeśli przedrzesz się przez puszczę
pogrzebów mojego serca i pieśni żałobnych mej
duszy znajdziesz się tam,ale zatkaj uszy,ponieważ usłyszysz przerażający krzyk
mordowanych uczuć.Katowane,duszone,krojone,miażdżone wyją o ratunek, ale ściany
są szczelne.Usłyszysz ich błagania jedynie
wchodząc do epicentrum bądź,gdy w moim
pustych dziurach źrenicowych ujrzysz sens swojego jutra i kolejne lata.Chciałbym byś pokazała małemu chłopcu,którym jestem,że niewolno krzywdzić i zabijać.
|
|
 |
masz wsparcie, co zawsze oznacza, że dasz sobie radę.
|
|
 |
Doskonale wiem co czujesz, ta cholerna bezradność. Mam ochote płakać, wrzeszczeć, rzucać czymś. Oboje nie wiemy czego chcemy, a tak naprawdę pragniemy siebie. Nsqk
|
|
 |
nigdy nie było idealnie, nigdy nie będzie idealnie.
|
|
 |
pokaz, ze jestes silniejsza od problemow.. / fb?
|
|
 |
|
Mam tysiąc fantastycznych wspomnień związanych z Tobą. Im więcej czasu upływa, tym bardziej jestem zakochany. Myślałem, że mocniej już nie można. Kocham Cię, kiedy się śmiejesz. Kocham Cię, kiedy się wzruszasz. Kocham Cię, kiedy jesz. Kocham Cię w soboty wieczorem, kiedy idziemy do pubu. Kocham Cię w poniedziałki rano, kiedy jesteś jeszcze śpiąca. Kocham Cię, kiedy śpiewasz do zdarcia gardła na koncertach. Kocham Cię rankiem, kiedy po wspólnie przespanej nocy nie możesz znaleźć swoich kapci, żeby iść do łazienki. Kocham Cię pod prysznicem. Kocham Cię nad morzem. Kocham Cię w nocy. Kocham Cię o zachodzie słońca. Kocham Cię w południe. Kocham Cię teraz. | Federico Moccia
|
|
 |
Wydzieram się jak materiał. Robią się we mnie dziury i wyglądam jak ser. Upadam powoli jakby ktoś użył efekty spowolnienia i przyglądał się każdemu upadkowi dokładnie analizując każdą kroplę łez i krwi. Roztrzaskuję się jak szkło i nie zostaję ze mnie nic. Nie mogę znaleźć wszystkich fragmentów siebie. Szukam, ale jestem ślepcem i wdeptuję w swoje cząstki. Niszczę siebie sam.
|
|
 |
nie przejmuj się, każdy musi zacząć od zera.
|
|
 |
wszyscy udają silnych, twardych. udają radość, szczęście. a tak na prawdę wszyscy są słabi, wszystko udawane, a po co? tylko dla tego by zaoszczędzić innym zadawania pytań a sobie udzielania wszystkim takich samych odpowiedzi.
|
|
 |
mam już dość łez, które ze smutku płyną mi co dzień po policzkach, ale te łzy, te łzy były zupełnie inne, te łzy to łzy nadziei i wiary w lepsze jutro, wiary w to, że kiedyś będzie dobrze, przecież musi być dobrze.
|
|
 |
właściwie to wszystko jest okej, tylko po prostu nienawidzę siebie za przeszłość.
|
|
 |
„Patrzę na siebie i czasami zastanawiam się, jak dałam sobie radę. Kto był obok i podarował mi tak ogromną siłę? Nie wiem, jak to możliwe, że rzadko płaczę po nocach, że nie zagryzam warg z bólu, że nadgarstki nie krwawią. Nie mam pojęcia, kto dał mi lekcję, jak żyć.” / hm?
|
|
|
|