|
Why you neva stay around too long?
|
|
|
Mam ochotę krzyczeć tak głośno, by obudzić całe miasto. Na szczęście już powoli zbliżam się do poranka. Niedługo wszyscy się obudzą i znowu będzie w porządku. Nienawidzę tego gówna. Jestem wężem, który zjada swój ogon.
|
|
|
jak długo można tęsknić za człowiekiem, o którym wiesz, że już nigdy do Ciebie nie wróci?
|
|
|
To co czujesz to radość - dwadzieścia siedem centymetrów sześciennych tlenu.
Naciesz się nimi , póki możesz.
Zapamiętaj tę stęchłą woń , gorzki smak i błogość ,
jaką przynosi jedno uniesienie klatki piersiowej.
|
|
|
Może kiedyś zrozumie, że był ktoś, kto dałby się za niego publicznie rozstrzelać.
|
|
|
Wspólne życie to wspólny dom, wspólne zakupy, wspólne marzenia, ale przecież także i to... mój domowy pantofel pod jego tapczanem. Niby prozaiczna rzecz, a przecież zamyka się tu cała poezja.
|
|
|
Drzewa jeszcze nie chwiały się tak mocno tej jesieni. Może to znak, że lepiej
wziąć wolne i zalać się w trupa? To w sumie też stawało się rutyną ostatnimi czasy.
Ale co zrobić, kiedy te pierdolone drzewa się tak kołyszą i kołyszą.
|
|
|
Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem
jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia.
|
|
|
mówię kocham Cię, on mówi no co Ty, bez sensu, ja też Cię trochę kocham..
mówi to w taki sposób jakby rzucał mi ochłap.
|
|
|
Już muszę obchodzić rocznice swych rojeń, rocznice tego, co było kiedyś takie miłe, a czego w rzeczywistości nigdy nie było - bo to rocznice tylko tych głupich, bezcielesnych marzeń - i muszę to robić dlatego, że brak mi nawet tych głupich marzeń, bo nie mam ich czym zastąpić: przecież i marzenia się kończą.
|
|
|
Drzewa umierają inaczej niż ludzie. Drzewa wyglądają tak, jak gdyby cieszyły się własną śmiercią. Wprawdzie potem będzie wiosna i one odkwitną znowu, ale ty wiesz, że nigdy nie można mieć pewności. No i skąd o tym mają wiedzieć drzewa? Dla nich na pewno każda jesień jest ostatnia.
|
|
|
Tak też patrzyłam teraz na ludzi na przystanku, w autobusach i tramwajach, w samochodach, na rowerach, wciąż w tę i we w tę , biegiem, symetrycznie, nienaturalnie, w panice życia, które tłamsi i każe im z dnia na dzień stawać się n i k i m ś, widziałam te anonimowe tabuny i miałam przemożne poczucie, że jeśli tylko do któregoś się odezwę, rozłoży bezradnie ręce i będzie szukał nerwowym wzrokiem reżysera, niemo pytając go "czego ona chce, przecież ja tylko statystuję".
|
|
|
|