 |
nie zważając na strugi deszczu wyszła przed dom. założyła kaptur na głowę i zamykając oczy czekała na niego. miał być. godzinę temu. zawsze kiedy się spóźniał jej serce podchodziło do gardła wydając z siebie cichy jęk strachu. jej ręce nie czuły jego ciała, a nos nie wyłapywał jego woni. nie czuła go. nie było go obok niej. przetarła rękawem bluzy oczy zapominając że ma grubo wytuszowane rzęsy, kiedy ktoś ją objął. - przepraszam mała że tak długo, przeciągnął się trening. - wyszeptał całując ją w usta. - nie wiem czy wiesz, ale telefon służy do informowania właśnie o takich typu sprawach! - warknęła waląc go w klatkę piersiową, a zaraz na powrót wtuliła się w jego fioletową bluzę.
|
|
 |
o był jej najpiękniejszy sen od kilku długich dni. siedziała tam gdzie jeszcze parę tygodni temu trzymał ją za rękę. całował po szyi i tulił do siebie. płakała. obok niej nikt nie siedział. łzy wartko płynęły z jej oczu plamiąc ciemną koszulkę. tęskniła za jego czułymi gestami i barytonem, który za każdym razem przeszywał jej ciało pobudzając serce o kilkaset bić. nie wiedziała jak ma żyć. gubiła się w tym wszystkim bez niego. zagryzła spazmatycznie wargę kiedy ujrzała że ktoś z naprzeciwka bacznie ją obserwuję. przetarła nerwowo oczy i zobaczyła jego. ruszył w jej stronę. - co tu robisz? - spytał nie okazując żadnych uczuć. - czekam na kogoś.. - powiedziała cicho spuszczając głowę. słyszała jak odchodzi. jak idzie w tą stronę skąd przyszedł. jak stawia kroki na mokrej ziemi. zaraz jednak obrócił się podbiegł do niej. - już jestem.. - wyszeptał obejmując ją i całując w usta.
|
|
 |
kurczowo trzymała papierosa w ręce, gotowa do przyjęcia kolejnej fali bólu. - no proszę! krzycz, zwyzywaj mnie, a nawet uderz. wiedz, że ja i tak mimo tego nie wyrzeknę się tego co do Ciebie czuję. jesteś.. jesteś dla mnie wszystkim. tym pieprzonym światem, który teraz wywracasz mi do góry nogami! słyszysz? - krzyczała wymachując rękoma. była roztrzęsiona. łzy lały się szczeniacko po policzkach zostawiając ślad na kolorowej koszulce. - nie.. nie chciałem Cię zranić. tak wyszło.. - wyjąkał zagryzając wargę i zostawiając ją tam całkiem samą. bezradną i bezsilną. w kilkaset kawałkach.
|
|
 |
wtuliła się w jego ciemną koszulkę przesączoną jak zwykle tymi samymi perfumami co zawsze. pozostawiał je wszędzie. na jej włosach, ubraniach, poduszkach, a nawet i pluszowych maskotach, które zajmowały miejsce na ramię łóżka. czując je, czuła się bezpieczna. przylgnęła do niego mocniej obejmując go w pasie. - u..uudusisz mnie zaraz! - wychrypiał próbując wydać z siebie śmiech, który uwiązł mu w gardle. zwolniła uścisk i schowała twarz w swoich wolno puszczonych kasztanowych włosach. ujął jej twarz w dłonie i uniósł do góry tym samym każąc spojrzeć mu w oczy. - nigdzie się nie wybieram.. będę tu przy Tobie. słyszysz? będę. - wyszeptał składając na jej ustach pocałunek. uśmiechnęła się szczerze i pokiwała twierdząco głową. czuła, nie. wiedziała że jest najszczęśliwszą osobą na ziemi. była tego pewna jak tego że jeśli zaraz nie podniesie się i nie zdejmie z kuchenki makaronu do spaghetti na kolację będą mieli tylko i wyłącznie sos - pudliszki.
|
|
 |
kiedy jest gorzej nabieram na dużą łyżkę nutelli i usadawiając się wygodnie na parapecie wciskam sobie że te dwa miesiące miną szybko. że miną te bezsenne noce przepełnione żałosną tęsknotą i niewytłumaczalną pustką. skupiam się na czekoladzie, która rozpływa się powoli w moich ustach , aby przypadkiem znów nie wpaść w ten nieopanowany płacz i cholerną bezradność. jednak mimo tego, pierwsza kropla obija się o mój blady policzek i spada na spodenki. zagryzam wargę i wiem , że nie dam rady.
|
|
 |
Stała oparta o ścianę w Jego pokoju i szukała czagoś po kanałach telewizji. W końcu rzuciła pilot na fotel smutno oznajmiając, że nie ma nic do oglądania. Stał na przeciwko niej i uśmiechał się szelmowsko. 'Przestań.' Mruknęła cicho, chowając twarz w dłoniach. 'Lubię kiedy tak się uśmiechasz, lubię Twój śmiech.' Powiedział zachrypniętym głosem. Zrobił krok w przód. 'Lubię Twoje oczy i dłonie.' Znów spojrzał zawadiacko. 'No przestań!' Powiedziała, śmiejąc się w głos. Był coraz bliżej. 'Lubię Twoje spojrzenie i lubię Twoje usta.' Musnął delikatnie jej wargi. 'Lubię Twoją skórę i ciało.' Przejechał dłonią po jej ramieniu, patrząc, jak gęsia skórka tworzy mu się pod palcami. Zaśmiał się i uniósł jej Twarz za podbródek. 'Lubię Ciebie całą. Do tego stopnia, że zapominam, jak to jest oddychać.' Wziął ją na ręce tak, że nogami opasała go w biodrach, położył na łóżku i patrzył. Lubił uczucie gotującej się w nim krwi.
|
|
 |
nie pamiętam kiedy tak przerażająca i jednocześnie podnosząca adrenalinę burza gościła ostatnio nad moim miastem. jak zwykle siedziałam na parapecie wpatrując się w czarne chmury, z których co chwilę wydobywała się błyskawica, a potem ogłuszający grzmot przed, którym chowałam się w kocu. duże krople deszczu obijały się po drodze o siebie, aby w końcu wylądować na ulicy tworząc przy tym potworny stukot pomieszany z ciszą. zamknęłam oczy, a nogi podwinęłam pod samą klatkę piersiową, w której biło moje przestraszone serce. nie obchodziła mnie już burza za oknem, deszcz i grzmoty, których się potwornie bałam. tęsknota znów wdarła się do mojego środka niszcząc wszystko po drodze na drobne kawałeczki. znów, zapomniałam jak się oddycha. znów zapomniałam jak żyć.. bez Ciebie.
|
|
 |
na szare bokserki i koszulkę nocną zarzuciłam czarną bluzę, która jak zwykle wisiała na ramię łóżka. zeszłam po schodach do kuchni uważając, aby przypadkiem nie natrafić na przemoczonego i wkurzonego tatę. zrobiłam ogromny kubek kakao i wróciłam do siebie. usiadłam na parapecie w jednej ręce trzymając gorący napój, a w drugiej kartkę papieru i czarny długopis. kakao położyłam pomiędzy nogi, i zaczęłam bezsensowne bazgrolenie. krople deszczu stukały o okno, aby potem pocieknąć wzdłuż ściany. przed oczyma nadal miałam Twoje nieogarnięte włosy, ciemne jak czekolada oczy i uśmiech, który tworzył śmieszne dołeczki. Twój głos, który wciąż obijał się o moje uszy. sama nie wierzyłam jak podświadomość może to wszystko tak dobrze zapisać, aby potem odegrać to w moim śnie. wzięłam do ręki stygnące już kakao i biorąc łyk wyszeptałam - jeszcze tylko dwa miesiące mała, dasz radę.. musisz. a słona łza pociekła po moim bladym policzku wpadając do mojego kubka.
|
|
 |
wracasz do domu nad ranem. na ustach masz jeszcze smak wódki pomieszany z miętowymi gumami. wchodzisz do domu z podkrążonymi oczami ledwo trzymając się na nogach. omijasz zapłakaną matkę w szlafroku i udajesz się prosto do swojego pokoju. przekręcasz kluczyk i kładziesz się od razu na łóżku nie zdejmując butów. tak wygląda Twój co drugi dzień wakacji? nie. tak wygląda człowiek, który stracił kogoś ważnego. tak wygląda człowiek, który spieprzył wszystko, a teraz nie wie jak to naprawić. to człowiek, który stacza się na dno, aby się poddać.
|
|
 |
poprawiam rzęsy tuszem. przeczesuję palcami włosy i wybiegam z łazienki. wpadam do swojego pokoju szukając trampek. zakładam je i wychodzę biorąc po drodze telefon ze słuchawkami i bluzę z łóżka. nakładam na uszy swoje kolorowe słuchawki, a następnie na głowę zakładam czarny kaptur, który spada mi na oczy. idę środkiem chodnika nie omijając kałuży. wstępuję do sklepu na rogu. kupuję jedną puszkę i udaję się do parku. jak zwykle mijam paczkę panien, które na sam mój widok mają ochotę przywalić mi swoją różową szpileczką. biorę łyk i śmieję się im w oczy. dosiadam się na ławkę do swoich i wiem, że zaraz mój nastrój podskoczy o kilkaset kresek.
|
|
 |
- masz! - wyjąkałam dając mu całusa w policzek. spuściłam nieśmiało wzrok i udałam że bawię się swoją sznurówką u trampek kiedy on ujął moją twarz w dłonie tym samym zmuszając mnie, abym na niego spojrzała. uśmiechnęłam się niepewnie, a on przybliżył swoją twarz do mojej. dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. - Ty też masz! - wyszeptał łącząc swoje usta z moimi. drgnęłam delikatnie i uśmiechnęłam się czując jak po moich plecach przechodzą dreszcze. - ale za co? - spytałam kompletnie nie wiedząc jak zareagować. złapał moją dłoń i odparł - za to że jesteś.
|
|
 |
biorę telefon i siadam na parapecie podciągając nogi pod samą klatkę piersiową. odblokowuję, i włączam kontakty. wpisuję literkę - K, i wybieram Twój numer. pierwszy sygnał. żołądek podpłyną mi pod samo gardło. drugi sygnał. serce dołączyło do kolejki w gardle. trzeci sygnał. zaciskam dłonie na parapecie. czwarty sygnał.. - siema. pewnie nie mogę teraz gadać czy coś, zostaw wiadomość, a ja oddzwonię. - zeskoczyłam z parapetu i wspięłam się na swoje łóżko. - ee.. cześć. tu.. wiesz sam kto. ta idiotka, która zakochuję się w nieodpowiednich facetach. nie chcę zajmować Ci sporo czasu. tylko chcę żebyś wiedział że.. że Cię kocham czy coś.. trzymaj się. - wyjąkałam klikając czerwony klawisz. schowałam się pod kołdrą i skuliłam w kłębek ukrywając przed całym światem żałosne łzy i ogromną tęsknotę.
|
|
|
|