|
są siły, które trzymają mnie jeszcze przy ziemi, sa więzy, które nałożyłem sam, lecz czym jest wolna wola w oczach szaleńca, czy nie mieczem, którzy rozrywa i uwalnia, czy nagle wszystko nie staje się proste, wysterczy, kroczyć za myślą i rzeczywistość nagina się razem z tymi którzy po niej stąpają
|
|
|
boję się, że ktoś wie kim jestem, że odkryje, że gram siebie dla siebie, że wszystko co czuje to ćpanie emocjonalnych piguł, że jestem wszystkim kogo potrzebuję dla chwili, ale nigdy nie będę człowiekiem zdolnym kochać, jedynie grać aby zobaczyć twoje szerokie źrenice
|
|
|
Nawet nie wiem co powiedzieć, może nie powinienem nic, może zbyt wiele słów, może trzeba powiedzieć "będzie dobrze, niech niosą nas pragnienia".
|
|
|
Trzeba znowu zacisnąć zęby i być świetny, tylko ile wytrzymają te zęby?
|
|
|
Czasem prawie zdarza się coś miłego a prawie, boli bardziej niż nic.
|
|
|
Ja tu próbuję się cieszyć z tego co mam, proszę pani, a pani mi świeci w oczy latarką marzeń a potem wali nią w głowę.
|
|
|
To już koniec dni Ikara, teraz trzeba się poskładać.
|
|
|
Żal, nadzieja, smutek, gniew, uśmiech, zaciśnięta pięść, pusty wzrok, rumieniec, ta karuzela rzuca mną po ścianach mojego więzienia, w tym wirze gubię mądrość, dotykam dna a wokół krąży świat, nie istnieję więc mogę być złem, mogę pragnąć radości nie widząc łez. Widzę jak ciemność zbliża się, nie boję się, bo dla mnie jest jasna jak dzień.
|
|
|
Kawa smakuje jak spalona ziemia, niebo pokonane przez szarość, muzyka jest dziś zimna i gdzie mam spojrzeć jeśli widzę same cienie, jak cieszyć się gdy wszystko ma posmak żalu. Zamiast gonić szczęście i je złapać, zagoniłem się w supeł myśli, schwytany przez odpychane prawdy.
|
|
|
Najtrudniej wytrzeźwieć po marzeniu, które spojrzało ci w oczy zbyt późno, aby nie rozprysło się w codzienności.
|
|
|
W niepamięci szukam ostatnich iskier, może w cieniach umysłu skrywam twoje szepty, może dotyk co miał być niezapomniany, rozwiał się z oparami szalonej nocy. Tak, zatraciłem się i straciłem duszę na godziny, które ukradłaś razem ze mną. Potem oddałaś mnie porankom, które nic nie wiedzą, ale wciąż pragną. Prawda?
|
|
|
Bóg mi świadkiem, że się rozpadłem, gdzieś we mnie coś popękało, na dno z wrakami opadłem i kto wie jak się to stało, nagle stałem na nogach, w swe oczy spojrzałem, gdzieś przy samych bogach, w garść życie złapałem.
|
|
|
|