 |
|
Na chodniku stawiam kolejne kroki, syndrom ocalałego z katastrofy. // Pih - wiatr
|
|
 |
|
Kolejny liść z drzewa spadł, spacer nocą przez pusty park. Reminiscencje, ich cierpki smak i tylko cicho gwiżdże wiatr. // Pih - wiatr
|
|
 |
|
Świadomy śmierci skracam życie odpalając papierosa. // Pih - wiatr
|
|
 |
|
Pisze jak Orwell list, babciu na Twój grób kapie rosa. Tak mam się dobrze, tu wciąż mam ten wiatr we włosach choć wiesz, każdego dnia odziedziczam zmartwień posag. // Pih - wiatr
|
|
 |
|
I tylko wspomnień nić bo nie zapomnę ich, tak płynę z prądem chwili, bo już nie cofnę dni. // Pih - wiatr
|
|
 |
|
Każą nam ciągle iść, zostawić problem, żyć, by za zakrętem znów poczuć jak życie kopie w pysk. // Pih - wiatr
|
|
 |
|
Choć różne są dni mijają zawsze bezpowrotnie a różne wątki splatają się w całość na odchodne. // Pih - wiatr
|
|
 |
|
No i idę do przodu, w zgodzie z moim sercem i muzyką, wciąż przeplatając teorię praktyką. // Rafi - serce
|
|
 |
|
Już nie jaram, (przerwa) , zdrowie nie pozwala ale Przemo teraz Mary Jane za nas dwóch wypala. // Rafi - serce
|
|
 |
|
Wciąż dbam o jego stan, no przynajmniej się staram choć zapierdalam przez życie jak pieprzony katamaran. // Rafi - serce
|
|
 |
|
Nie mowię, że nigdy się nie myli bo nie mylili się tylko Ci, którzy nigdy nie żyli. Pomyliło się, he, i to nawet wiele razy bo nie jest bez skazy, stąd te blizny i urazy. Ale zaufanie do niego mam, mimo ran i szram wpuściłem znów kogoś do jego bram. // Rafi - serce
|
|
 |
|
Choć wiele fatamorgan wiem którędy droga dobra. // Rafi - serce
|
|
|
|