|
Huśtawka nastrojów i karuzela uczuć. Oto mały plac zabaw każdej kobiety.
|
|
|
Dzień jak każdy inny. Wstajesz rano, wleczesz się do łazienki i leniwie ubierasz do szkoły. Nieprzytomnie schodzisz po schodach do kuchni i pijesz łyk gorącej herbaty, po czym spoglądasz na wielki zegar nad piecem i uświadamiasz sobie, że za dziesięć minut zaczynają się lekcje. Przychodzisz do szkoły, siadasz na korytarzu i wyciągasz słuchawki, które rozplątujesz pół godziny, po czym puszczasz na full Nightwisha. Powoli zaczynają schodzić się ludzie, więc żeby ci nie przeszkadzali wyciągasz jakąś książkę i udajesz, że się uczysz. Kij z tym, że czytasz tekst do góry nogami. Ważne, że jesteś w swoim świecie. Budzie, do której chodzi trzysta osób. Ale ty jesteś tam sam. Przynajmniej ja tak mam. // Annalina
|
|
|
Ja też chcę płakać przez zranione serce, przez kłopoty z mamą czy przez jedynkę z maty. Chcę ryczeć ile się da, na jakimś romantycznym badziewiu, chcę się załamywać, bo zgubiłam klucze czy spóźnia mi się okres. Mam dość płakania przez kogoś. Przez niewierzącego przyjaciela, tnącą się przyjaciółkę... Mam dość tego chorego świata i zrytego społeczeństwa. Wylałam wszystkie łzy na Was. Znieczuliłam się na własne porażki. // Annalina
|
|
|
Ja też na przekór swej naturze czasami wpadam w doła. Wali mi się cały świat, mam kompletnie wszystkiego dość, a do tego pęka mi głowa. Ale nie należę do ludzi się poddających. Z własnymi emocjami walkę przegrywających. Nie sięgam po żyletkę, jak po białą chorągiew. Nie myślę co będzie, gdy rzucę się z wybitych okien. Nie modlę, by się zaćpać na amen. Ja staram się walczyć i wygrywam, bo się nie poddaję. // Annalina
|
|
|
Boże, bądź przy mnie. Błagam Cię. Bo tylko ty jeden normalny mi zostałeś. // Annalina
|
|
|
Mam dość. Ludzi, życia, problemów zdrowotnych, Waszych kłopotów i tego wilgotnego powietrza przez które cały czas smarkam. Nie potrafię sobie z niczym poradzić. Łzy ciągle cisną mi się do oczu, robię się czerwona i zaczynam się trząść. Nie chodzi o chłopaka. O jakieś sztuczne młodzieńcze uczucia. Chociaż nie. O to też chodzi. Ale to inna sprawa, inny kłopot. Mój kłopot. A to jest Wasz problem. Żyletka. Wasza Matka Boska. Co wy w niej widzicie to ja nie wiem. Teraz to lubicie. Lubicie się ciąć, kochacie ten moment gdy zaczyna Was piec skóra i powoli sączy się krew. Tak. Wy to kochacie. A później będziecie żałować. Będziecie się tłumaczyć dzieciom, które z ciekawości zapytają Was z kąd macie te blizny. I co? Powiecie, że Was kot podrapał? Ostatni raz w życiu płakałam przez kogoś. Obiecuję to sobie. Od teraz będę tą pierdzieloną egoistką i będę myśleć tylko o siebie. I płakać przez własne problemy. Nie Waszą głupotę. // Annalina
|
|
|
To takie dziwne uczucie, gdy wypłakujesz się matce z czyiś problemów. Takie pojednanie, poprzez wzajemne pocieszanie się, że będzie lepiej. // Annalina
|
|
|
Mówią, że mam myśleć o przyszłości. O szkole, zawodzie. A ja ugrzęzłam w tym teraz. W zasranym gimnazjum, zasranych problemach i moim zasranym życiu. // Annalina
|
|
|
Nigdy nie myślałam, że się zakocham. I to jeszcze tak nieszczęśliwie. Dla mnie i Niego nie ma nadziei. Tak wiem, zagadaj do Niego, daj mu jakiś sygnał. Tia... Łatwo tak się pisze. Ale tak się nie da. On jest jakby z innego świata. Ćpun z doliny rozkoszy. Długowłosy, zabawny... I wiele więcej zalet. A ja? Blada, płaska, nieśmiała i płaczliwa. I gdzie mi do kogoś takiego? Pomarzyć sobie o Nim mogę. Na marginesie pisać jego imię. W życiu się do Niego nie odezwę. Chociaż... Kiedyś pożyczyłam mu dwadzieścia groszy. Może mi kiedyś odda? // Annalina
|
|
|
Zostawiłeś mnie samą w pustym mieście, w którym pełno jest tylko Twojej nieobecności...
|
|
|
|