 |
|
Oparty łokciami o zimny parapet słuchałem, jak deszcz uderza o powierzchnię gładkiej szyby. Nieoczekiwanie usłyszałem odgłos powoli otwierających się drzwi. Podeszła, położyła dłoń na moim ramieniu, gdy ja w bezruchu dalej wyglądałem przez okno. Podnosząc się otarłem szybko łzę, która sunęła po mym policzku od momentu, kiedy położyła tą dłoń. Wiedziałem, że już nie jest tak, jak dawniej, że nigdy tak nie będzie, że ona nigdy naprawdę nie poczuje tego co ja i pewnego dnia to jej zauroczenie zgaśnie niczym raz zgaszona, nienadająca się już do niczego zapałka. Odwróciłem się i spojrzałem na nią tak, że mógłbym odcień jej oczu opisywać nawet za kilka lat, co do drobnego szczegółu. Przytulając ją lekko zamknąłem oczy opierając głowę na jej ramieniu, tuż obok szyi. - Dziękuję, że jesteś. - usłyszałem kilka sekund później. - Będę zawsze, kiedy będziesz tego potrzebować. - szepnąłem całując ją w czoło ze łzami w oczach, dopowiadając, że ją kocham. Naprawdę bardzo ją kochałem.
|
|
 |
|
Oparty łokciami o zimny parapet słuchałem, jak deszcz uderza o powierzchnię gładkiej szyby. Nieoczekiwanie usłyszałem odgłos powoli otwierających się drzwi. Podeszła, położyła dłoń na moim ramieniu, gdy ja w bezruchu dalej wyglądałem przez okno. Podnosząc się otarłem szybko łzę, która sunęła po mym policzku od momentu, kiedy położyła tą dłoń. Wiedziałem, że już nie jest tak, jak dawniej, że nigdy tak nie będzie, że ona nigdy naprawdę nie poczuje tego co ja i pewnego dnia to jej zauroczenie zgaśnie niczym raz zgaszona, nienadająca się już do niczego zapałka. Odwróciłem się i spojrzałem na nią tak, że mógłbym odcień jej oczu opisywać nawet za kilka lat, co do drobnego szczegółu. Przytulając ją lekko zamknąłem oczy opierając głowę na jej ramieniu, tuż obok szyi. - Dziękuję, że jesteś. - usłyszałem kilka sekund później. - Będę zawsze, kiedy będziesz tego potrzebować. - szepnąłem całując ją w czoło ze łzami w oczach, dopowiadając, że ją kocham. Naprawdę bardzo ją kochałem.
|
|
 |
|
nie lubię , gdy składasz obietnicę dotyczącą naszego życia , a później jak gdyby nigdy nic ją łamiesz . / niechcechciec
|
|
 |
|
Myślę, że możesz już zejść ze sceny. Kabaret się skończył, widownia rozeszła, światła zgasły. Widzisz chłopczyku? Znowu jesteś zwykłym frajerem, a nie wielką gwiazdą./esperer
|
|
 |
Zawsze przechodząc obok siebie udajemy,że już nam nie zależy. Ty idąc z nią przytulasz ją mocniej , ja mocniej ściskam jego dłoń. Po chwili odnajdujemy się spojrzeniami, spuszczamy głowy w dół. Nie potrafimy tego naprawić a tym bardziej tego wszystkiego wymazać. Najgorzej gdy przechodząc sami ulicą,ty bez wahania podchodzisz,łapiąc mnie za ręke. Każde nasze spotkanie kończy się tak samo. Po czym obydwoje cholernie cierpimy, nie potrafiąc cofnąć czasu do wtedy gdy mogliśmy bezwarunkowo błądzić w swoich ramionach.[look.at.me.baby]
|
|
 |
cd. / nieodwołalnie go straciłam.Zamrożone serce roztrzaskało się na miliard drobnych kawałków.Przeraźliwy krzyk
jego matki i gdzieś kilkaset tysięcy metrów dalej krzyk nowonarodzonego dziecka , no tak cód narodzin. Ktoś stracił
życie ktoś je otrzymał / nacpanaaaa
|
|
 |
I stałam tam bez ruchu ledwo trzymając się na nogach.Blada,zapłakana, z podpuchniętymi oczami i pustką wypisaną na twarzy trzymałam za rękę swojego faceta ubranego w czarny garnitur i trzęsącego się jak mała dziewczynka.Czułam chłód tego miejsca,czułam ból,strach i niewyobrażalną tęsknotę.Próbowałam się uspokoić,wyciszyć liczyłam nawet w myślach do 10 ale będąc przy ósemce czułam się jeszcze gorzej.Ksiądz chyba coś mówił nie wiem , nie pamiętam.Organista chyba coś śpiewał, nie wiem , nie dane było mi usłyszeć.Nagle znalazłam się na zewnątrz otoczona przez ciemne bezkształtne postacie niosące w dłoniach wieńce żałobne.'pora się pożegnać'usłyszałam szept tuż nad prawym uchem,spojrzałam w górę a mym oczom ukazały się zielone tęczówki,nawet one nie przyniosły ukojenia,nie tym razem.Zaraz zza tego smutnego spojrzenia dostrzegłam czarną niczym węgiel trumnę wolno opuszczaną ku ziemi.Chyba wtedy wreszcie do mnie dotarło, w końcu się ocknęłam.Straciłam brata, straciłam przyjaciela ,
|
|
 |
Znam ludzi, którzy skrytykują Cię z zazdrości,
bo sami patrząc w lustro, widzą tylko wątpliwości.
|
|
 |
lubięmieć jasną sytuację. wszystko wyjaśnione i uzgodnione bez owijania w bawełnę.szczerze mówię, że coś nie ma szans i to się nie zmieni. walę prosto z mostu.nienawidzę kłamać, czy udawać, że mogłoby być inaczej. kieruje mną szczerość,szkoda tylko, że innym tak cholernie to przeszkadza.
|
|
|
|