głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika biglove3

problem tkwi w tym  że znów mnie do siebie przyzwyczaja. a potem zostawi  oleje jak gdyby nigdy nic. i wtedy boli  nieznośnie rozdziera od środka.

definicjamiloscii dodano: 21 stycznia 2011

problem tkwi w tym, że znów mnie do siebie przyzwyczaja. a potem zostawi, oleje jak gdyby nigdy nic. i wtedy boli, nieznośnie rozdziera od środka.

leżałam na łóżku czytając książkę najcudowniejszego autora na świecie  kiedy poczułam delikatne wibracje pod poduszką. sięgnęłam po komórkę i odczytałam wiadomość   'wyskakujesz gdzieś?'. z cwaniackim uśmieszkiem  odłożyłam telefon na miejsce  nie odpisując. tym razem to ja olałam Jego  nie na odwrót.

definicjamiloscii dodano: 21 stycznia 2011

leżałam na łóżku czytając książkę najcudowniejszego autora na świecie, kiedy poczułam delikatne wibracje pod poduszką. sięgnęłam po komórkę i odczytałam wiadomość - 'wyskakujesz gdzieś?'. z cwaniackim uśmieszkiem, odłożyłam telefon na miejsce, nie odpisując. tym razem to ja olałam Jego, nie na odwrót.

delikatnie podgryzał moje ucho  namiętnie przy tym pomrukując. przymknęłam powieki  delektując się chwilą  przy okazji opacznie szukając Jego dłoni.   lubię Cię.   szepnął mi wprost do narządu słuchu. zacisnęłam kurczowo dłoń  przerywając działania  które podjęłam wcześniej. odwróciłam się do Niego energicznie i spojrzałam w Jego niemiłosiernie czarne oczy.   lubisz? tylko lubisz?   szepnęłam  dławiąc się każdym swoim słowem. zaśmiał się cicho.   a na co liczyłaś?   odparł oschle. zaczęłam nerwowo zbierać swoje ubrania z podłogi  i ubierać się w nie pospiesznie. kiedy tylko byłam gotowa do wyjścia  pobiegłam w kierunku drzwi. przez długi czas towarzyszył mi jeszcze Jego przeciągły  szyderczy rechot...

definicjamiloscii dodano: 21 stycznia 2011

delikatnie podgryzał moje ucho, namiętnie przy tym pomrukując. przymknęłam powieki, delektując się chwilą, przy okazji opacznie szukając Jego dłoni. - lubię Cię. - szepnął mi wprost do narządu słuchu. zacisnęłam kurczowo dłoń, przerywając działania, które podjęłam wcześniej. odwróciłam się do Niego energicznie i spojrzałam w Jego niemiłosiernie czarne oczy. - lubisz? tylko lubisz? - szepnęłam, dławiąc się każdym swoim słowem. zaśmiał się cicho. - a na co liczyłaś? - odparł oschle. zaczęłam nerwowo zbierać swoje ubrania z podłogi, i ubierać się w nie pospiesznie. kiedy tylko byłam gotowa do wyjścia, pobiegłam w kierunku drzwi. przez długi czas towarzyszył mi jeszcze Jego przeciągły, szyderczy rechot...

zabrakło Cię tu. wszystko straciło dawny takt. życie na powrót stało się układanką ukazującą milion elementów  nie pasujących do siebie.

definicjamiloscii dodano: 21 stycznia 2011

zabrakło Cię tu. wszystko straciło dawny takt. życie na powrót stało się układanką ukazującą milion elementów, nie pasujących do siebie.

kiedy wytrzeźwiejesz  Nas już nie będzie. już nigdy nie powiem Ci jak mocno kochałam. już nigdy nie spojrzysz w moje zielone tęczówki. już nigdy nie wymienisz swojego oddechu z moim. już nigdy mnie nie dotkniesz.

definicjamiloscii dodano: 21 stycznia 2011

kiedy wytrzeźwiejesz, Nas już nie będzie. już nigdy nie powiem Ci jak mocno kochałam. już nigdy nie spojrzysz w moje zielone tęczówki. już nigdy nie wymienisz swojego oddechu z moim. już nigdy mnie nie dotkniesz.

i nie wyzbędę się nadziei na to  że wrócisz. zrozum  nadal kocham.

definicjamiloscii dodano: 21 stycznia 2011

i nie wyzbędę się nadziei na to, że wrócisz. zrozum, nadal kocham.

wciąż pamiętam jak pisał  że dla Nas los będzie przychylny. że nie rozdzieli Nas  tak jak innych. wpajałam Mu  że się myli. posłuchał. odszedł.

definicjamiloscii dodano: 21 stycznia 2011

wciąż pamiętam jak pisał, że dla Nas los będzie przychylny. że nie rozdzieli Nas, tak jak innych. wpajałam Mu, że się myli. posłuchał. odszedł.

jestem suką. zajebiście zimną i nieczułą szmatą. ale kochasz mnie  nie zaprzeczaj.

definicjamiloscii dodano: 20 stycznia 2011

jestem suką. zajebiście zimną i nieczułą szmatą. ale kochasz mnie, nie zaprzeczaj.

pamiętam tamten dzień trochę jak przez mgłę. wciąż próbuję wmówić sobie  że jest tylko nieopanowanym wytworem mojej wyobraźni. co chwila nawiedza mnie tamten koszmar   pretensje wyrzucane z siebie  niepowstrzymane łzy  mój przeraźliwy krzyk błagający  abyś przestał. chory trzask drzwi uprzedzony tym jednym zdaniem   'przestanę  wszystko skończę!'. do chwili obecnej  nie mogę zrozumieć  czemu nie wezbrałam w sobie wystarczającej ilości siły  aby nie pozwolić Ci wyjść. przecież powinnam zakazać Ci zamknięcia tego wszystkiego. skończenia życia  swojej egzystencji. i przy okazji   zabicia mnie. doszczętnego zniszczenia mojego serca  które już zupełnie zapomniało o tym  że jest po to  aby bić.

definicjamiloscii dodano: 20 stycznia 2011

pamiętam tamten dzień trochę jak przez mgłę. wciąż próbuję wmówić sobie, że jest tylko nieopanowanym wytworem mojej wyobraźni. co chwila nawiedza mnie tamten koszmar - pretensje wyrzucane z siebie, niepowstrzymane łzy, mój przeraźliwy krzyk błagający, abyś przestał. chory trzask drzwi uprzedzony tym jednym zdaniem - 'przestanę, wszystko skończę!'. do chwili obecnej, nie mogę zrozumieć, czemu nie wezbrałam w sobie wystarczającej ilości siły, aby nie pozwolić Ci wyjść. przecież powinnam zakazać Ci zamknięcia tego wszystkiego. skończenia życia, swojej egzystencji. i przy okazji - zabicia mnie. doszczętnego zniszczenia mojego serca, które już zupełnie zapomniało o tym, że jest po to, aby bić.

potrzebna mi była tylko ta chora świadomość  że jednak Cię mam. że w każdej chwili mogę przyjechać do Ciebie ze zdartym kolanem  a Ty usiądziesz ze mną na środku ulicy i nie mogąc powstrzymać się od rechotu  zaczniesz mówić mi jaką jestem pierdołą. lubiłam kiedy w środku lekcji historii niespodziewanie zaczynałeś muskać palcami mojego kolano oraz udo  rysując ewidentnie serduszka. wielbiłam dostawać od Ciebie zmięte liściki  w których pisałeś jak pięknie dziś wyglądam i jak nie możesz wciąż nie możesz oderwać ode mnie wzroku. kochałam słyszeć po północy ciche stukanie w moją szybę  kiedy to wdrapałeś się właśnie na mój balkon. uzależniłam się od pocałunków w jasnym świetle księżyca  od zwykłego  beztroskiego 'kocham Cię  wiesz?' wypowiedzianego na cały regulator podczas przykładowo   klasówki.

definicjamiloscii dodano: 20 stycznia 2011

potrzebna mi była tylko ta chora świadomość, że jednak Cię mam. że w każdej chwili mogę przyjechać do Ciebie ze zdartym kolanem, a Ty usiądziesz ze mną na środku ulicy i nie mogąc powstrzymać się od rechotu, zaczniesz mówić mi jaką jestem pierdołą. lubiłam kiedy w środku lekcji historii niespodziewanie zaczynałeś muskać palcami mojego kolano oraz udo, rysując ewidentnie serduszka. wielbiłam dostawać od Ciebie zmięte liściki, w których pisałeś jak pięknie dziś wyglądam i jak nie możesz wciąż nie możesz oderwać ode mnie wzroku. kochałam słyszeć po północy ciche stukanie w moją szybę, kiedy to wdrapałeś się właśnie na mój balkon. uzależniłam się od pocałunków w jasnym świetle księżyca, od zwykłego, beztroskiego 'kocham Cię, wiesz?' wypowiedzianego na cały regulator podczas przykładowo - klasówki.

broń mojego serca  tak jakby był czymś  co stanowi dla Ciebie wartość nieporównywalną do innych. niezaprzeczalnie najważniejszą.

definicjamiloscii dodano: 20 stycznia 2011

broń mojego serca, tak jakby był czymś, co stanowi dla Ciebie wartość nieporównywalną do innych. niezaprzeczalnie najważniejszą.

obudził mnie po szóstej  delikatnym pocałunkiem. wydałam z siebie cichy pomruk  przewracając się na drugi bok. energicznym ruchem ściągnął ze mnie kołdrę. owiana zimnym podmuchem zerwałam się nad na równe nogi.   zjebało Cię?!   wykrzyczałam  łapiąc po poduszkę.   przemyśl to! wiesz czym ta bitwa się zakończy  kochanie!   ostrzegł mnie. nie zważając na Jego groźby wymierzyłam rzut. uchylił głowę w ostatnim momencie. w dwie sekundy znalazł się przy moim boku  łapiąc mocno i kładąc delikatnie na łóżku. usiadł na mnie rozkrokiem  i zaczął łaskotać. kiedy uznał  że piszę za głośno zamknął mi usta swoimi wargami  od tak. kochałam te poranki.

definicjamiloscii dodano: 20 stycznia 2011

obudził mnie po szóstej, delikatnym pocałunkiem. wydałam z siebie cichy pomruk, przewracając się na drugi bok. energicznym ruchem ściągnął ze mnie kołdrę. owiana zimnym podmuchem zerwałam się nad na równe nogi. - zjebało Cię?! - wykrzyczałam, łapiąc po poduszkę. - przemyśl to! wiesz czym ta bitwa się zakończy, kochanie! - ostrzegł mnie. nie zważając na Jego groźby wymierzyłam rzut. uchylił głowę w ostatnim momencie. w dwie sekundy znalazł się przy moim boku, łapiąc mocno i kładąc delikatnie na łóżku. usiadł na mnie rozkrokiem, i zaczął łaskotać. kiedy uznał, że piszę za głośno zamknął mi usta swoimi wargami, od tak. kochałam te poranki.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć