głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika biglove3

nienawidzę oddychać. nienawidzę tego  jak ludzie są od tej czynności  zupełnie uzależnieni i jak jest im potrzebna do przeżycia. nienawidzę wciągać tego cholernego powietrza do płuc  co mimowolnie rozrywa mi klatkę piersiową. każdy wdech boli. w powietrzu już nie unosi się Twój zapach. ta mieszanka bezapelacyjnie przestała być dla mnie odpowiednią.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

nienawidzę oddychać. nienawidzę tego, jak ludzie są od tej czynności, zupełnie uzależnieni i jak jest im potrzebna do przeżycia. nienawidzę wciągać tego cholernego powietrza do płuc, co mimowolnie rozrywa mi klatkę piersiową. każdy wdech boli. w powietrzu już nie unosi się Twój zapach. ta mieszanka bezapelacyjnie przestała być dla mnie odpowiednią.

klaser to miejsce na znaczki. album na zdjęcia pokazuje nam stare  niekiedy wyblakłe już  fotografie. a moje serce? to ten organ  w którym z nieskazitelną perfekcją poukładane są Jego oddechy.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

klaser to miejsce na znaczki. album na zdjęcia pokazuje nam stare, niekiedy wyblakłe już, fotografie. a moje serce? to ten organ, w którym z nieskazitelną perfekcją poukładane są Jego oddechy.

przyglądam się dzieciakom z pierwszych klas podstawówki. internet  gry  gry  internet  gry  telewizja  internet. z dumą wspominam każde lepienie bałwana  czy chociażby ambitne zabawy lalkami  które miały basen w umywalce  a gatunek poszerzały wraz z kenem pod chusteczką higieniczną. nawet okładanie pięściami kolegi  czy koleżanki jest dla mnie powodem do uśmiechu. ja przynajmniej to pamiętam. wciąż mogę unaocznić dzień  w którym mama została wezwana do szkoły  bo rozwaliłam znajomemu nos  a śmiem twierdzić  że dzisiejsze pokolenie tych dzieciaków w przyszłości na pytanie o dzieciństwo   jedynie się zająknie.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

przyglądam się dzieciakom z pierwszych klas podstawówki. internet, gry, gry, internet, gry, telewizja, internet. z dumą wspominam każde lepienie bałwana, czy chociażby ambitne zabawy lalkami, które miały basen w umywalce, a gatunek poszerzały wraz z kenem pod chusteczką higieniczną. nawet okładanie pięściami kolegi, czy koleżanki jest dla mnie powodem do uśmiechu. ja przynajmniej to pamiętam. wciąż mogę unaocznić dzień, w którym mama została wezwana do szkoły, bo rozwaliłam znajomemu nos, a śmiem twierdzić, że dzisiejsze pokolenie tych dzieciaków w przyszłości na pytanie o dzieciństwo - jedynie się zająknie.

wróciłam do Niego. wybaczyłam każdy z czynów  którego się dokonał  jednak nigdy nie zapomniałam. i bolało kiedy stałam twarzą w twarz z miłością mojego życia  a 'kocham Cię' które wypowiadał przez pryzmat czasu odbierałam jako obelgę.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

wróciłam do Niego. wybaczyłam każdy z czynów, którego się dokonał, jednak nigdy nie zapomniałam. i bolało kiedy stałam twarzą w twarz z miłością mojego życia, a 'kocham Cię' które wypowiadał przez pryzmat czasu odbierałam jako obelgę.

patrzę na Niego. na to  jak przeżuwa kolejną gumę w pastylkach. na to  jak klepie tyłek przechodzącej dziewczyny. na to  jak perfidnie uśmiecha się  widząc  że wzbudził jej zainteresowanie. wpatruję się w Niego z niedowierzaniem. mimo starań nie potrafię dostrzec w tym nieczułym draniu  delikatnego  kochanego faceta  jakim kiedyś był.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

patrzę na Niego. na to, jak przeżuwa kolejną gumę w pastylkach. na to, jak klepie tyłek przechodzącej dziewczyny. na to, jak perfidnie uśmiecha się, widząc, że wzbudził jej zainteresowanie. wpatruję się w Niego z niedowierzaniem. mimo starań nie potrafię dostrzec w tym nieczułym draniu, delikatnego, kochanego faceta, jakim kiedyś był.

kolejno miałam poustawiane na półce przyprawy   szczęście  miłość  radość  uśmiech. zupełnie przypadkiem termin ważności wypadł w tym samym dniu  kiedy On odszedł. zbiegiem okoliczności  w zawsze dobrze zaopatrzonym całodobowym mieli jedynie tą  obrzydliwą przyprawę: cierpienie. kupiłam. musiałam doprawić moją zupę  zwaną życiem.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

kolejno miałam poustawiane na półce przyprawy - szczęście, miłość, radość, uśmiech. zupełnie przypadkiem termin ważności wypadł w tym samym dniu, kiedy On odszedł. zbiegiem okoliczności, w zawsze dobrze zaopatrzonym całodobowym mieli jedynie tą, obrzydliwą przyprawę: cierpienie. kupiłam. musiałam doprawić moją zupę, zwaną życiem.

brakuje mi wspólnych  letnich poranków  kubełka lodów pistacjowych  nóg w chłodnej jeszcze wodzie i Ciebie u boku. tęsknię za tamtym beztroskim śmiechem. chwilami  w których czułam się tak wolna. mogłam mówić wszystko  co tylko przyszło mi na myśl  parskać śmiechem bez obawy wyśmiania. cholernie teraz potrzebuję tamtego wszystkiego. przeraźliwie mocno przydałaby mi się szczypta szczęścia  którą doprawiałeś tak perfekcyjnie moje życie.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

brakuje mi wspólnych, letnich poranków, kubełka lodów pistacjowych, nóg w chłodnej jeszcze wodzie i Ciebie u boku. tęsknię za tamtym beztroskim śmiechem. chwilami, w których czułam się tak wolna. mogłam mówić wszystko, co tylko przyszło mi na myśl, parskać śmiechem bez obawy wyśmiania. cholernie teraz potrzebuję tamtego wszystkiego. przeraźliwie mocno przydałaby mi się szczypta szczęścia, którą doprawiałeś tak perfekcyjnie moje życie.

to nie Twoja gra. wycofaj pionki.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

to nie Twoja gra. wycofaj pionki.

przytuliłam się mocno do Jego piersi  zatapiając dłoń w krótkich włosach posklejanych toną żelu.   już nie odejdę. nie odejdę... nie odejdę...   szeptałam uspokajając zarówno jego  jak i samą siebie. wciąż łkał w moje drobne ramie  zaciskając równocześnie dłonie na wysokości mojej talii.   odejdź. tak jak wcześniej  po prostu. musisz odejść. wiesz jaki jestem. jak Cię zranię. nie możesz być ze mną. lubię zmiany. lubię mieć ciągle inną dziewczynę. inną zabawkę. to nie jest Twoja sprawa  nie musisz brać w tym udziału.   mówił załamanym tonem. odsunęłam się na metr  wymuszając spojrzenie w oczy. nienawidził tego  jednak nie stawiał zbędnych oporów.   nie chcę być Twoją dziewczyną. chcę być jedynie tą  w której za każdym razem znajdziesz oparcie. tą  która pomoże Ci wyjścia z każdego bagna w które się wpakowałeś.   oświadczałam mocnym tonem  dając mu do zrozumienia  że jestem nieugięta. przyciągnął mnie mocno do siebie.   aniele...   usłyszałam  ledwo dosłyszalny jęk.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

przytuliłam się mocno do Jego piersi, zatapiając dłoń w krótkich włosach posklejanych toną żelu. - już nie odejdę. nie odejdę... nie odejdę... - szeptałam uspokajając zarówno jego, jak i samą siebie. wciąż łkał w moje drobne ramie, zaciskając równocześnie dłonie na wysokości mojej talii. - odejdź. tak jak wcześniej, po prostu. musisz odejść. wiesz jaki jestem. jak Cię zranię. nie możesz być ze mną. lubię zmiany. lubię mieć ciągle inną dziewczynę. inną zabawkę. to nie jest Twoja sprawa, nie musisz brać w tym udziału. - mówił załamanym tonem. odsunęłam się na metr, wymuszając spojrzenie w oczy. nienawidził tego, jednak nie stawiał zbędnych oporów. - nie chcę być Twoją dziewczyną. chcę być jedynie tą, w której za każdym razem znajdziesz oparcie. tą, która pomoże Ci wyjścia z każdego bagna w które się wpakowałeś. - oświadczałam mocnym tonem, dając mu do zrozumienia, że jestem nieugięta. przyciągnął mnie mocno do siebie. - aniele... - usłyszałam, ledwo dosłyszalny jęk.

przechodzę niby obojętnie  delikatnie muskając ramieniem Jego tors. wiem  że to już nie kwestia moich pokus  a tego jak blisko się przysunął  zagradzając mi przejście. nie patrzę na Niego  powstrzymując tym samym łzy. nie potrafię unieść głowy z obawy przed tymi zaćpanymi oczami  wykończonym ciałem. słyszę uwagi na temat swojego tyłka  jednak puszczam je mimo uszu. są nieistotne. poddał się   tylko tyle myślę w tej chwili. ja go zostawiłam  spełniając tym samym jego prośbę  a on od tak złożył broń. przegrał.

definicjamiloscii dodano: 1 marca 2011

przechodzę niby obojętnie, delikatnie muskając ramieniem Jego tors. wiem, że to już nie kwestia moich pokus, a tego jak blisko się przysunął, zagradzając mi przejście. nie patrzę na Niego, powstrzymując tym samym łzy. nie potrafię unieść głowy z obawy przed tymi zaćpanymi oczami, wykończonym ciałem. słyszę uwagi na temat swojego tyłka, jednak puszczam je mimo uszu. są nieistotne. poddał się - tylko tyle myślę w tej chwili. ja go zostawiłam, spełniając tym samym jego prośbę, a on od tak złożył broń. przegrał.

powiedz mi. patrzyłeś kiedyś na wnętrze?

definicjamiloscii dodano: 28 luty 2011

powiedz mi. patrzyłeś kiedyś na wnętrze?

jeśli nie chcesz  żeby prawił żarty na temat Twojego ciała  tudzież biustu lub tyłka   chodź bokiem  z nadzieją  że nie przyczepi się do małego garbka na nosie.

definicjamiloscii dodano: 28 luty 2011

jeśli nie chcesz, żeby prawił żarty na temat Twojego ciała, tudzież biustu lub tyłka - chodź bokiem, z nadzieją, że nie przyczepi się do małego garbka na nosie.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć