 |
|
prawdziwy przyjaciel opieprzy jak ojciec, martwi się jak mama, wkurza jak siostra, irytuje jak brat, kocha bardziej niż twój chłopak.
|
|
 |
|
gdziekolwiek jesteś moja druga połówko, życzę ci miłego dnia.
|
|
 |
|
a tak naprawdę to cię kocham, nie ważne, że w piątek w środku nocy krzyczałam, że cię nienawidzę, nie ważne..
|
|
 |
|
to tak jakby ktoś muskał twój dekolt czubkiem noża, a chwilę potem wpierdolił ci go między płuca, wprost w serce. tak się czułam, kiedy odchodził.
|
|
 |
|
jeśli nie znajdę nikogo, świat się nie zawali. po prostu - będę bardzo smutnym, starym człowiekiem. w rzeczywistości już jestem bardzo smutnym, młodym człowiekiem, niewiele się zatem zmieni.
|
|
 |
|
bo ja po prostu potrzebuję kogoś, kto będzie mnie w odpowiednim momencie kopał w dupę mówiąc "rusz się, walcz o to życie!". kto poda mi rękę i zaoferuje swoją pomoc, chociażby tylko w postaci samego "będę tu zawsze". kogoś kto powie mi, że we mnie wierzy - pokładając we mnie jakiekolwiek nadzieje.
|
|
 |
|
przestań się oszukiwać dziewczyno. gdyby mu zależało to by znalazł sto sposobów, żeby się z tobą skontaktować. nie odzywa się? szuka sto powodów, dla których zawsze "nie może". przejrzyj na oczy, mała.
|
|
 |
|
nie jestem typowa, pisk opon nie robi na mnie wrażenia, w przeciwieństwie do cichego odgłosu buziaka w szyję. zamiast wypchanego po brzegi portfela, wolę widzieć twój szczery uśmiech, od ucha do ucha. niełatwo zdobyć moje uznanie, bijąc się z jakimś typem w klubie, bukiet krwistoczerwonych róż bardziej mnie przekonuje. twoje błyskotki na szyi i nadgarstku nie potrafią mnie tak zaczarować, jak twoje spojrzenie pełne blasku. nie twoje przekleństwa czynią cię, moim zdaniem, mężczyzną, lecz sposób, w jaki potrafisz mnie objąć, gdy się boję. nie cieszy mnie, gdy przez telefon mówisz kumplowi, że jesteś gdzieś ze mną, prawdziwą radość sprawisz, gdy mijając go nie wypuścisz mej dłoni z uścisku. nie musisz zabierać mnie na kolacje przy świecach, w zupełności wystarczy pośpiesznie zjedzony hamburger w twoim towarzystwie. nie kupisz mnie drogimi prezentami, ale za jedno "kocham cię mała" jestem skłonna oddać ci cały swój świat.
|
|
 |
|
i wciąż nałogowo wypytuję czy mnie kochasz, mając nadzieję, że za setnym czy tysięcznym razem w końcu odpowiesz twierdząco, choćby dla świętego spokoju.
|
|
 |
|
czekam, aż jakiś gość w za dużych spodniach i wyciągniętej bluzie przyjdzie uśmiechnie się tak, że od razu będę wiedziała, że chce bym była jego.
|
|
 |
|
uwielbiam słyszeć twoje imię w radiu, w telewizji, na ulicy. chociaż wiem, że to i tak nie chodzi o ciebie.
|
|
 |
|
miło, że zaraz po przebudzeniu widzę cię, nawet jeśli tylko na głupiej tapecie w telefonie.
|
|
|
|