 |
|
nie zdajesz sobie sprawy, jak bezczelnie mnie ranisz, patrząc na inną tymi swoimi brązowymi oczami.
|
|
 |
|
nie potrzebuję marihuany żeby się śmiać, piwa żeby prawdę mówić, fajek żeby zabłysnąć.
|
|
 |
|
na starą miłość podobno nie siada kurz.
|
|
 |
|
wieczorami siadała na parapecie z kubkiem miodowo-malinowej herbaty i upajając się jej słodkim aromatem, marzyła o jego cukrowych ustach.
|
|
 |
|
zgubiłam się w twoich ramionach, tyle dziwek było w nich, że nie sposób znaleźć wyjścia.
|
|
 |
|
niby nadzieja matką głupich. a ja nią żyję.
|
|
 |
|
dopiero za jakiś czas będziemy mogli porozmawiać o tym jak bardzo dziś z osobna siebie pragniemy.
|
|
 |
|
sprawdź to sama, zakochać się w nim łatwo.
|
|
 |
|
oddalam się od was, mam teraz czas, spokojnie opadam do dna.
|
|
 |
|
los czasami traktuje mnie w taki sposób, jakbym co najmniej wykonała na nim brutalny gwałt w afekcie, za przeszłość.
|
|
 |
|
rozwiązania wygodne, poszedłeś na łatwiznę. ty masz na twarzy uśmiech, a ja na sercu bliznę.
|
|
|
|