 |
zniknąłeś. nigdy więcej nie dam ci wrócić.
|
|
 |
szczegóły z mojego życia prześlizgiwały się przed oczami niczym smutny film.. będę już grzeczna, obiecuję.
|
|
 |
mam ostatnio wszystko tak w dupie, że aż mi się przykro robi.
|
|
 |
- a kochałbyś mnie gdybym.. - tak. - ale nie dałeś mi skończyć. - bo zawsze będę cię kochać.
|
|
 |
zauważ, że teraz to ty zacząłeś nalegać, żebym do ciebie wróciła, a ja cię olewam - role się odwróciły, jak miło.
|
|
 |
weź mnie za rękę i szepnij: jestem!
|
|
 |
- kocham go.. - wyszeptała cicho przekręcając się na drugi bok. miłość do niego nawet we śnie nie dawała jej spokoju.
|
|
 |
- kocham cię. - co? - to samo.
|
|
 |
za mało odwagi, by czasem wprost coś powiedzieć, ale ambicja brała górę by zostawić to dla siebie.
|
|
 |
ciągle powtarzał "kocham cię". obiecywał, że tym razem mnie nie zrani, że będzie pięknie. ta, sranie w banie, ale ja i tak się na to nabrałam i znowu cierpię, bo odwidziało mu się to wszystko po tygodniu.
|
|
 |
z tego doświadczenia wyniosłam tylko jedno: cudze ramiona to nie to samo, co twoje.
|
|
 |
znowu mam nagłą potrzebę zajarania i uśnięcia w twoich ramionach, tak jak dawniej.
|
|
|
|