 |
Tak było łatwiej przeboleć nałogi i inne przykrości. Nie chciała być świadkiem swojej destrukcji, wolała siedzieć w milczeniu. Z zasłoniętymi oczami.
|
|
 |
pomimo codziennych łez, wylewanych w rękaw bluzy, pomimo blizn, po każdym z zadawanych ciosów w serce, nadal chciałabym, żeby to właśnie On był moim prezentem na gwiazdkę. / endoftime.
|
|
 |
Zamilknę, kochanie. Dopalę papierosa, zgaszę go butem o chodnik, już nic nie powiem. Nie pożegnam się. Po prostu odejdę bez słowa, tak jak chcesz. Zarysem mojej sylwetki rozproszę w cieniu wspomnienia. Spojrzysz za mną, zawsze patrzysz. Może uronisz łzę. Odwiecznie masz z nimi problem. Przypomnisz sobie. Tamte pocałunki, te pierwsze. Pierwszą spędzoną razem noc. Pierwsze, niepewne jeszcze, dotyki. Krótki szloch stłumiony przez szalik. Wiedz, że ja także będę katował się od środka. Niepocieszone serce wbije mi ostrze w brzuch, będąc w furii. Zginę. Z szyderczym śmiechem ku samemu sobie, umrę tracąc wszystko, co miałem. Przepraszam, kocham Cię. / pierdol.sie.kocie
|
|
 |
a pod choinkę, bez zbędnych opakowań, świątecznych papierów, lśniących wstążek czy wielkich, czerwonych kokard, zawiązanych na czubkach każdego z prezentu, wystarczysz mi Ty. / endoftime.
|
|
 |
dlaczego, to złe pytanie. lepiej zapytaj: dlaczego nie ?
|
|
 |
nienawidzę, kiedy mierzysz mnie wzrokiem delikatnie przygryzając wargę. kiedy moje usta krzyczą o dotyk Twoich. / abstracion.
|
|
 |
'lubię o Tobie śnić, bo chociaż wtedy jestem blisko Ciebie..' ~ Goferowe.
|
|
 |
przytulił mnie mocno do siebie, kryjąc twarz w moich włosach. - Jesteś taka wspaniała. - mruknął, a ja z trudem złapałam kolejny oddech. milczałam. - I taka kochana. - szeptał wciąż, wprost do mojego ucha. do oczu nabiegły mi łzy. - Jesteś wszystkim co najlepsze. - dodał jeszcze, a ja już nie wytrzymałam. odsunęłam się od niego sztywno, na odległość kilkunastu centymetrów. - Nie. - Co, nie ? - Nie jestem taka, nie mów tak proszę. - Co się stało ? Kocham cię, wiesz że... - Przestań ! - krzyknęłam a on oszołomiony wpatrywał się we mnie. czułam jego przyspieszony oddech na swojej twarzy. - Nie jestem wspaniała, nie jestem kochana, ani najlepsza ! Jestem zwykłą szmatą, która rani ! - wykrzyczałam mu w twarz. zobaczyłam w jego oczach coś więcej niż zaskoczenie. może strach. - Co ty mówisz ?! Dlaczego ... - nie dokończył, przerwałam mu. - Bo mimo to, że wiem jak mnie kochasz, właśnie zostawiam cię dla twojego najlepszego kumpla i wiem że będę się za to nienawidzić ! /nieswiadomosc
|
|
 |
to tak jakbyś myślała o nim 24 godziny na dobę, ale przed samą sobą kłamała że wcale ci na nim nie zależy. bo wiesz, że to złe. / nieswiadomosc
|
|
 |
obserwowałam wyścig dwóch kropli na zaparowanej szybie, kiedy do mojego pokoju ktoś zapukał. - wchodź. - powiedziałam i po chwili zobaczyłam roześmiane oczy brata. gdy podszedł bliżej, jego uśmiech zniknął. - co się stało ? - nic. - przecież widzę. - milczałam. - masz jakiegoś chłopaka ? - zapytał, wiedząc że idzie w dobrym kierunku. - tak. - szepnęłam, całą wolę skupiając na powstrzymaniu łez. - więc jak ma na imię szczęściarz, któremu oddałaś serducho ? - to mówiąc, lekko się uśmiechnął. - tak jak ty. - mogłam przecież wymówić te cztery litery, ale wtedy chyba bym pękła. wystarczająco bolało słyszeć je co dzień w domu. - hmm.. - zamyślił się nieco zdziwiony. - więc mam szwagra imiennika ? - nie. - ymm.. jak to nie ? właśnie powiedziałaś że masz chłopaka i ma na imię tak jak ja. - powiedziałam, że mam chłopaka, a ten któremu oddałam serce nosi to samo imię. nikt nie wspominał, że to ta sama osoba. - szepnęłam z grobową miną, upuszczając pierwszą łzę. nie wiedział, co odpowiedzieć./N
|
|
 |
wiesz ? owiń się czerwoną wstążką, zawiąż wielką kokardę i w wigilijną noc stań pod moimi drzwiami. zapukaj delikatnie, grzebiąc butem w śniegu, licz sople wiszące z dachu. poczekaj aż otworzę. ciężkie drzwi uchylą się a ciebie oplecie zapach parzonej kawy i mandarynek, wymieszany z cynamonem. ciepłą wreszcie dłonią pociągnę cię do środka i rozpakuję. rozpakuję mój wymarzony prezent, a ty zrozumiesz jak wygląda najszczęśliwsza dziewczyna na planecie. / nieswiadomosc
|
|
 |
- Nie jestem halucynacją. - powiedziała, a ja milcząc gapiłam się w okno. - Nie jestem wytworem twojej chorej wyobraźni. - wciąż mówiła, przekonując samą siebie. - Nie jestem. Nie. Prawda ? - szlochała teraz, półprzezroczystą dłonią ocierając srebrne łzy. - Ale ty właśnie tym jesteś. Istniejesz tylko w mojej pamięci, tak naprawdę od dwóch miesięcy gnijesz pod ziemią. - Przestań ! - krzyknęła, próbując strącić wazon z szafki. jej dłoń jednak przeszła go na wylot, a ona sama omal nie upadła. chyba dopiero teraz zrozumiała. - To jednak dzieje się naprawdę, tak ? - Tak. - Mnie tu nie ma. Mnie w ogóle nie ma. To co tu robię ? - szeptała przez łzy. - Tylko moje myśli wciąż cię tu trzymają. To źle, to bardzo nieodpowiednio. - powiedziałam zachrypniętym głosem. - Musisz odejść. - Nie. - Żegnaj. - Nie ! - krzyknęła, po czym rozpłynęła się w powietrzu. jeszcze przez kilka sekund, ściany odbijały echo jej głosu. / nieswiadomosc
|
|
|
|