 |
dlaczego mam mieć wyrzuty sumienia ? dlatego, że kochał naprawdę ? dlatego, że kocha nadal i nie może zrozumieć ? chyba powinnam, ale nie mogę. zawsze to ja byłam tą, która cierpi. zawsze ja znosiłam ból i wylewałam łzy w niebieską poduszkę. więc czemu role nie miałyby się odwrócić ? nie mam kontroli nad sercem, ono samo przestało kochać, bez żadnego uzgodnienia z rozumem. nie potrafię żałować, nie potrafię mieć tych cholernych wyrzutów. zbyt wiele razy byłam krzywdzona, by teraz czuć się odpowiedzialną za ból, który pierwszy raz sprawił nie ktoś inny, a ja./nieswiadomosc
|
|
 |
potrzebuję czegoś co przeciągu kilku sekund, zagłuszy ten pomijany bez dźwięk, który z dnia na dzień wbija się gdzieś pomiędzy żebra, zabierając możliwość oddechu, wyżerając ostatki nadziei na lepsze jutro, bez pośpiechu zabija od środka, po prostu potrzebuję Ciebie. / endoftime.
|
|
 |
spraw, żebym coś poczuła. cokolwiek, strach, adrenalinę, miłość. wiem, że tylko Ty potrafiłbyś we mnie cokolwiek rozbudzić. wyrwać z obojętności. wystarczyłby szept. uśmiech. jedno słowo. nawet tylko to, że jesteś./N
|
|
 |
unosząc ku górze lewą dłoń, od serca z szacunkiem i minimalnymi iskierkami szczęścia w źrenicach, żegnam jedynych, tych, dla których moje życie było ważniejsze od plot, od słów unoszących się gdzieś pomiędzy korytarzami szkoły, pomiędzy każdym z budynków w mieście. drugich bez jakichkolwiek gestów wymazuję z wyobraźni, trzymając nóż przy żyłach, dociskam go z coraz większą siłą, uśmiecham się, bo wiem, że chociaż robię źle, w tej chwili po raz ostatni czuję ból tego, że żyję. / endoftime.
|
|
 |
chcą się wydostać na zewnątrz, usilnie próbują rozsadzić moją głową. gnijące myśli. zalegają w każdym kącie. jest w nich coś pustego, echo słów, które dawno powinny być powiedziane. pleśń. muszę się ich pozbyć. jakimś kawałkiem szkła. może wypłyną i będą zatruwać otoczenie, nie mnie. to chyba jedyny sposób, bo wątpię by kiedykolwiek wypowiedziały je moje usta. wargi mam jakby pozszywane, sklejone. jestem zakneblowana fałszywymi obietnicami. dusze się nimi, bolą. kiedyś było tak łatwo. kiedyś nie kłamałam./nieswiadomosc
|
|
 |
mam nadzieję że inne postanowienia noworoczne nie pójdą się jebać, tak jak moje odchudzanie./N
|
|
 |
dziś, dla siebie możesz mieć mnie po raz ostatni, dziś lina pójdzie w ruch, a ciało tak prostu ustanie w bezruchu, to dziś serce zrezygnuje z kolejnego uderzenia, w przeciągu kilku sekund, bez zbędnych pytań i wyjaśnień, dziękuję, że byłeś. / endoftime.
|
|
 |
być może wciąż tęsknię, na co dzień przypominając sobie o każdym z uczuć wypełniających wnętrze, o słowach, tych z serca ale również i tych wypowiadanych w nerwach, o obietnicach i wspólnych marzeniach, tak idealnych z możliwością zrealizowania. siadam na brzegu łóżku, zakrywam dłońmi oczy i przypominając sobie każdą z chwil, w których dzięki niemu przyspieszone bicie serca nie zabijało, a każdy kolejny oddech, nie sprawiał tak cholernego bólu, znowu łzami zalewam linijki wersów. / endoftime.
|
|
 |
codzienna świadomość, że gdzieś tam, kilometry stąd, jest ktoś, komu pomimo czasu zawdzięczam już tak przerażająco wiele, ktoś kto jest zawsze wtedy, kiedy innych jakby brakuje, człowiek, który wbrew i pomimo wszystko, moje życie traktuje na poważnie, dając sercu to cholerne szczęście. własnymi słowami próbując załagodzić nieustanny ból, za każdym razem wywołuje uśmiech na buźce. i w tym momencie nieważne jest to, że tak naprawdę nigdy nie słyszałam jego głosu, którym być może mógłby załagodzić każdą z łez, nie widziałam jak się cieszy, i w sumie nigdy nie byłam w stanie nawet lekko się do Niego przytulić, gdy tylko ból brał górę nad wszystkim. może w rzeczywistości nigdy nie będę mogła podziękować Mu za to wszystko, za to, że po prostu jest, patrząc na Jego uniesione kąciki ust, unosić swoje. dlatego właśnie z tego miejsca, z całego, maleńkiego serduszka chcę podziękować Mu za to, że zważając na kłótnie, wciąż chce być przy mnie, dziękuję Mu za wszystko. / endoftime for rapoholiiik.
|
|
 |
błagam rozum, by nie pozwolił sercu zrobić kolejnego głupstwa./N
|
|
|
|