chcą się wydostać na zewnątrz, usilnie próbują rozsadzić moją głową. gnijące myśli. zalegają w każdym kącie. jest w nich coś pustego, echo słów, które dawno powinny być powiedziane. pleśń. muszę się ich pozbyć. jakimś kawałkiem szkła. może wypłyną i będą zatruwać otoczenie, nie mnie. to chyba jedyny sposób, bo wątpię by kiedykolwiek wypowiedziały je moje usta. wargi mam jakby pozszywane, sklejone. jestem zakneblowana fałszywymi obietnicami. dusze się nimi, bolą. kiedyś było tak łatwo. kiedyś nie kłamałam./nieswiadomosc
|