|
Przychodzisz do mnie w snach,
bo tylko Tu jest bezpiecznie
i nie trzeba się kryć.
Podajesz mi ciepłą dłoń
i patrzysz na mnie z Milością.
Wtulamy się w Siebie tak mocno
jakbyśmy chcieli stać się Jednością.
Twój dotyk już na moim ciele
i razem mówimy
NARESZCIE...
|
|
|
Co to jest miłość
nie wiem
ale to miłe
że chcę go mieć
dla siebie
na nie wiem
ile
Gdzie mieszka miłość
nie wiem
może w uśmiechu
czasem ją słychać
w śpiewie
a czasem
w echu
co to jest miłość
powiedz
albo nic nie mów
ja chcę cię mieć przy sobie
i nie wiem
czemu
|
|
|
Miłość ci wszystko wybaczy
smutek zamieni ci w śmiech
miłość tak pięknie tłumaczy
zdradę i kłamstwo
i grzech....
Choćbyś ją przeklął w rozpaczy
że jest okrutna i zła
miłość ci wszystko wybaczy,
bo miłość, mój miły, to ja ...
Gdy pokochasz tak mocno, jak ja
tak tkliwie, żarliwie, tak wiesz ...
do ostatka, do szału, do dna,
to zdradzaj mnie wtedy i grzesz.
Bo miłość ci wszystko wybaczy ...
|
|
|
Płomieniem który posiadł drewnianą chatę - pijanym
pocałunkiem wgryzł się w głąb strzechy.
Piorunem - który kocha wysokie drzewa - wodą
uwięzioną płasko - wyzwalaną przez niesyty wolności wiatr.
Włosami sosny - gładzonymi jego ręką - włosami
rozśpiewanymi w szaloną wdzięczną pieśń.
Ciemną głową topielicy - która palce rozsnuła
w poprzek fali - a uśmiech dała nieżywemu słońcu.
Wyciągnięta na brzeg - płakała długo i nie wyschła
aż dotąd póki smutni ludzie nie zakopali jej w ziemi.
Płomieniem.
|
|
|
Czy Ty wiesz, Kochanie moje
Jak ja kocham oczy Twoje
Jak ja kocham Twoją duszę
Dnia brakuje nocą się snuję
Ciebie ja tylko wypatruję
Jesteś westchnieniem serca mojego
Zgubioną nadzieją świata wiecznego
Ja już tak cierpieć dłużej nie mogę
Podaj mi dłonie, ja je ozłocę
Nie trzymaj bólu serca tęsknoty
Przytul, Kochanie, Weź mnie w ramiona
Chcę tej miłości, niech będzie spełniona
|
|
|
Weź mnie, weź mnie, kochanie moje, w swoje ramiona
Utul, ukochaj, bym była spełniona
Zabierz me lęki, oczyść mą duszę
Tak, żebym nie czuła, że żyć dalej muszę
Tak, aby świat się w chwili zatrzymał
Aby uśmiechem osoczył przyjaźń
Aby ukazał drogę nawet do nijak
Ale gdy smutku trapi mnie życie
Chciałabym Ciebie unieść w zachwycie
Chciałabym, byś mnie również opętał
Taką drogą równą, nie jak krętacz
Chciałabym, abyś spojrzał w zachwycie
Na takie proste, zwykłe me życie
|
|
|
Kamienna twarz i serce z kamienia…
Zagadką dusza… może jej nie ma?
A może to diament tak bardzo cenny,
taki najtwardszy pośród kamieni?
Mistrzowską ręką nieszlifowany,
dlatego ciągle zadaje rany…
Jak z kamienia żar ognia wydobyć?
Jak serce skruszyć, by miłość zdobyć?
Do tego trzeba mistrza – kobiety,
która ów diament weźmie w swe ręce,
podda obróbce, przywróci uśmiech,
odnajdzie duszę - włoży na miejsce,
doda jej blasku… tchnie radość życia,
przywróci wiarę i sens istnienia…
będzie podziwiać rąk swoich dzieło…
bo z tak twardego bardzo kamienia,
diament w brylancik będzie się zmieniał...
|
|
|
Przyjdź do mnie we śnie...
Rozbudź moje zmysły do granic...
Szepcz mi czułe słowa...
Nawet jeśli to na nic...
Wejdź w moje sny...
Pokaż co potrafisz...
Przenikaj mnie od stóp do głów...
Może moje życie naprawisz....
Chciałabym Cię poczuć...
Każdą częścią ciała...
Ja wiem, że Twoja osoba...
We mnie wiele zdziała...
Wejdź w moją głowę...
Natchnij myśli moje..
Abym mogła się obudzić...
I marzyć tylko o Tobie...
|
|
|
gdy cie widzę przypominam tę chwile gdy raniłeś mnie.
i wtedy mocno płakałam ale już wiem że nigdy nie będę kochać cie.
|
|
|
wspominam ciebie znów. moje myśli są pełne słów. a ja wiem że nie będzie mój
bo jesteś chłopakiem z snów.
|
|
|
Już zniknęłam. Już mnie nie ma.
Zapodziałam się gdzieś w śniegu.
Telefonu nie odbieram -
nie oczekuj.
Marzną dzisiaj nasze jodły.
Niebo zwiesza czarną grzywę.
Przesłoniło oczy modre -
tak szczęśliwe.
Więdnie zapach w bukiecikach
leśnych fiołków na pościeli,
a z poduszki ciepło znika -
łza się mieni.
Już zniknęłam. Już mnie nie ma.
Zapodziałam się gdzieś w śniegu,
nawet księżyc od niechcenia
świat obiega.
Może wiosną, gdy stopnieje…
może latem - ciepłym świtem,
gdy powrócisz, to dla ciebie
znów zakwitnę.
|
|
|
ciszę którą pochłonęła noc
gwiazdy odbijające się w wodzie
morza szum zagłusza myśl o tobie
być tam gdzie ty
w płomieniach liści
opadać z lekkością mgły
pamiętasz jak mówiłeś
o sile miłości
ja w nią uwierzyłam
jak i w twoje oczy
|
|
|
|