 |
przez jednego frajera, nie wierzysz już w miłość?
|
|
 |
uciec? nie mam gdzie, ani po co. Nie zamierzam opuścić ludzi, których kocham z powodu jednego frajera.
|
|
 |
Wlasnie miala wstac i powiedziec, ze musi isc do pielegniarki, gdy nagle nauczycielka zmienila temat. -Zwiazki w waszym wieku sa nie odpowiednie.. - poniewaz chlopcy mysla tylko o seksie. - dodala z arogancją. Spojrzała z zalem na niego. Widziala jego czerwienaca sie twarz. Wiedzial ze chodzi o niego. Cala szkola wiedziala juz co jej zrobil. - To nie prawda! Moze my poprostu je kochamy? Ja ja kocham. Nie wiecie jaki jestem. Nie chcialem jej skrzywdzic! - Paweł, masz nam cos do powiedzenia? Nikt Cie nie osadza oraz nie mowilam nic o Tobie. Twoje sprawy i Pauliny to wylaczanie wasze sprawy. - Dobrze to zalatwie nasze sprawy. Spojrzal na nią. - Kocham Cię. Nie chcialem Cię skrzywdzic, wiesz, ze bylem pijany.. Nigdy bym Cię nie zdradził. Wstal i przytulil ja. Wiedziala, ze nie ma szans. Z miloscia nie wygra.
|
|
 |
Czuła się okropnie, z myślą, że go rani.. Wiedziała, że nie może go oszukiwać i udawać, że całkowicie go kocha. Głęboko w sercu wciąż wypisane było jedno imie. Tego, ktory zniszczyl jej cale zycie. Tego, ktory ich caly kilkuletni zwiazek zamienil w piekielne wspomnienia, krazace w jej umysle. Nie chciala go kochac, ale serce zdecydowało inaczej.
|
|
 |
' Kocham go na tyle mocno, by nie życzyć mu źle. Chce żeby spełniły się wszystkie jego marzenia.. ale nie chcę się temu przyglądać.'
|
|
 |
|
kazał mi zapomnieć. równie dobrze mógł mi kazać skoczyć z dwudziestopiętrowego wieżowca. to byłoby stanowczo łatwiejsze do wykonania
|
|
 |
|
Piątek przed weekendem. Ostatnia godzina lekcyjna. Ona siedziała na schodach przed budynkiem szkoły. Wyciągnęła i zaczęła odpalać papierosa. Nagle za plecami usłyszała głos woźnego "Tu nie wolno palić.To teren szkoły" Odwracając się za siebie powiedziała "Na tym świcie nic niewolno, wszystko jest zakazane" Krzyczała coraz głośniej "I wie Pan co Panu jeszcze powiem.. że miłości nie ma ! Nie było i nie będzie. Chłopacy to frajerzy! Zimni dranie bez serca !" I w tym momencie do jej oczu napłynęły łzy.. Usiadła. Twarz schowała w dłonie i zaczęła zanosić się płaczem! "Spokojnie! Wstań i się uspokój. Dobrze wiem co czujesz to minie uwierz" mówił do niej woźny łapiąc za rękę i ciągnąc, aby wstała. "Niech mnie Pan puści do cholery.. nic nie będzie dobrze nic! Rozumie Pan! On woli tą laskę co ma więcej tapety na ryju niż ja na ścianie !" [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
tak perfekcyjnie udawał, że mnie kocha, że przez chwile nawet uwierzyłam. / ?
|
|
 |
próbowała się uczyć na jutrzejsze zaliczenie. Za oknem spadały pierwsze płatki śniegu w tym roku, slychac bylo jedynie przejezdzajace samochody. Powtarzala to samo zdanie od kilku minut, gdy nagle uslyszała kilkakrotnie swoje imie za oknem. Niepewnie wstała i zblizyła się do parapetu. Otworzyla drzwi i wyszla na balkon. Na dole stał on. Gdy tylko ja ujrzal zaczol swoja mowe: - Przepraszam Mała. Wiesz, ze Cie kocham i nie chcialem zebysmy sie rozstali. Zawsze Cie kochalem i chcialem z Toba byc.. - Nie chce miec z toba nic wspolnego. Zraniles mnie.. - Daj nam szanse.. proszę. - Znikaj. Zamkneła drzwi i szybko wskoczyla pod koc zalewajac sie lzami, gdy nagle uslyszala pukanie do drzwi. - Twoja mama mnie wpuscila. Tez chce zeby nam sie udało.
|
|
|
|