 |
|
widziałam wszystko w jego oczach. chciał definitywnie zakończyć swoją egzystencję. stanął oko w oko z nałogiem. kochał maryśkę, bardziej niż cokolwiek innego, nawet bardziej niż mnie. zdałam sobie sprawę, iż tak jest bardzo szybko, ale zostałam. mimo wszystko, wolałam by nigdy nie był sam. wiedziałam, jak może się to skończyć. często siedziałam w domu, ze łzami w oczach, gdy wolał kumpli i lufkę. słuchałam rapu, paliłam szlugi, piłam Desperadosy, jeden po drugim. trzęsłam się ze stresu. nie raz bawiłam się żyletką. ale to już nieistotne, to już za nami.
|
|
 |
|
przy porannej kawie, rozkminiam czy kiedykolwiek myślałeś o mnie poważnie, jak ja o Tobie. czy planowałeś naszą przyszłość, nie tylko przy piwie i fajce ze mną, a sam, czy ogarniałeś jak jak nazwiemy nasze dzieciaczki, gdzie zamieszkamy. dziś w to wątpię.
|
|
 |
|
ubieram się ciepło i wychodzę, bo umieram z nudy.
|
|
 |
|
powinnaś trochę zwolnić, nie sądzisz?
|
|
 |
|
mam ochotę na letnią noc, desperadosa, miętową szlugę, koszulę w kratę, starte jeansy i trampki
|
|
 |
|
czytam to z Twoich źrenic.
|
|
 |
|
ja mam przynajmniej nadzieję, a Ty ?
|
|
 |
|
Ty już chyba nie znasz smaku tęsknoty.
|
|
 |
|
Deszczowy piątek, Eldo, kilka spojrzeń w stronę okna i chyba nic poza tym .
|
|
 |
|
spotkała chłopca na jednej z tych wąskich uliczek.
|
|
|
|