 |
Przyciągam go do siebie i całuję. Całuję go za to, że zawsze wie, co powiedzieć. Całuję go za to, że zawsze jest przy mnie. Całuję go za to, że zawsze mnie wspiera, niezależnie od tego jakie decyzję podejmuję. Całuję go za to, że ma do mnie tyle cierpliwości.
|
|
 |
To niesamowite, ile uczuć może wzbudzić głos, za którym tak bardzo się tęskniło. Wypowiedział zaledwie dwa słowa, a mam wrażenie, jakby moje serce rozpadło się na kawałeczki, a potem zostało włożone z powrotem do klatki piersiowej; mam tylko nadzieję, że będzie wiedziało, jak bić.
|
|
 |
Im bardziej płaczę, tym słabsza się staję. Nie jestem już niczym więcej jak naczyniem na łzy, które nie przestają płynąć.
|
|
 |
Dalej istnieje i on też istnieje, ale nie istniejemy razem.
|
|
 |
- Nie mów mi, co mam robić! Nie jestem twoją własnością! -
odwrócił się z twarzą wykrzywioną gniewem, podszedł do łóżka, oparł ręce na materacu i się nachylił.
- Ale ja jestem twoją!!! - żyły wystąpiły mu na szyi, kiedy to wykrzyczał. Z kamienną twarzą napotkałam jego wzrok. Spojrzał na moje usta, dysząc ciężko. - Należę do ciebie... - wyszeptał.
|
|
 |
- Warto było - stwierdził nagle.
- Co takiego? - odwróciłam się.
- Wszystko, przez co przeszedłem - wyjaśnił. -Dla ciebie. Warto było.
|
|
 |
Przełknął ślinę i odgarnął mi włosy z czoła. Nie odsuwał dłoni, a ja nie protestowałam. W jego oczach malował się dziwny smutek. Chciałam zapytać dlaczego, ale nie ufałam własnemu głosowi.
- Chciałbym, żebyś to zapamiętała - powiedział niskim, ochrypłym głosem.
- Co takiego?
- Ze chcesz mnie pocałować.
|
|
 |
Tak wiele niewypowiedzianych rzeczy zwiększa dystans między nami. Im bardziej próbujemy zasypać tę przepaść, tym mocniej nas ona dzieli.
|
|
 |
-Czy to ma jakiś sens?
-Ma. Ale wychodzi na to, że cierpię na chorobę maniakalno-depresyjną.
-To normalne w miłości.
|
|
 |
Tak bardzo bym chciała wtulić się w jego ramiona i poczuć wokół siebie ich ciepło, że zastanawiam się, czy medycyna dopuszcza możliwość fizycznego uzależnienia od drugiego człowieka.
|
|
 |
Jak mogłam być aż tak głupia?
Jak mogłam nawet przez moment myśleć, że nie jestem w nim zakochana?
|
|
 |
Pragnęła czyjejś obecności obok siebie, oparcia. Dotyku palców na karku i głosu witającego ją w ciemności. Kogoś, kto będzie czekał z parasolem, żeby odprowadzić ją do domu, i rozjaśni się w uśmiechu, kiedy zobaczy ją nadchodzącą. Kto będzie z nią tańczył na balkonie, dotrzymywał obietnic, znał jej sekrety i stwarzał świat, w którym będą tylko ich ramiona, jego szept i jej ufność.
|
|
|
|