 |
Chwilę przed śmiercią spojrzeć Ci w oczy.
|
|
 |
On? - sens wstawania rano, sens uśmiechu, sens po prostu.
|
|
 |
Nie trzeba być większym, żeby wygrać - wygrywali mali. Nie trzeba siać strachu, by cię szanowali. Głupi zrobią wszystko, żeby wszyscy się ich bali. To nie szacunek - to paraliż.
|
|
 |
Przestań winić wszystkich za to, że sam błądzisz.
|
|
 |
Chyba już nie umiem, kurwa, wypłukałam się, alkoholem wypłukałam z siebie wszystko co ważne.
|
|
 |
|
Mam przy sobie fajki, w głośnikach mam rap. Teksty, rozwalające moje serce do granic. I nie potrafię już nic. Mam w sobie mnóstwo emocji, których nie potrafię przelać na papier, nie umiem ubrać niczego sensownego w słowa bo ostatnio moje myśli skupiają się wyłącznie wokół niego. Nie chcę tak dłużej żyć, chcę się zmienić, chcę zapomnieć, ale nie potrafię, bo.. bo tęsknię. Tak po prostu tęsknię i tak cholernie brakuje mi jego, tych kilku esemesów i przelotnych spojrzeń na ulicy. I chociaż dla niego nie znaczyło to nic, dla mnie znaczyło bardzo wiele, i jeszcze raz chciałabym podejść do niego, tak po prostu przytulić się, i cieszyć się, że mam go obok siebie chociaż przez chwilę. /inmyveins
|
|
 |
idę przez życie ze łzami, pośród kłamstw, całkiem samotna. spotykam wielu ludzi, którzy chcą mnie pokochać, lecz odpycham ich od siebie. gdy w końcu spotykam osobę, którą wiem, że mogłabym pokochać, okazuje się, że jest identyczna jak ja- tak samo odpycha ludzi od siebie, którzy chcą ją pokochać. no trudno. idę dalej. jestem zimna jak kamień, bogata jak głupiec. już nie czuję się samotna, mam jego. znalazłam go. lecz po pewnym czasie samotność ponownie puka do mych drzwi, śmiejąc mi się prosto w twarz, z karteczką w ręce 'on już nie wróci. ma inną'. czytając to czuje jak umieram. to zabawne. wredna, skamieniała dziewczyna umiera. cieszy się, płacze, śmieje.. nie żyje.
|
|
 |
Kiedyś w Twoim życiu pojawi się ktoś, dzięki komu zrozumiesz dlaczego z nikim innym Ci nie wychodziło /?
|
|
 |
anoreksja- dążenie do chorego ideału.
|
|
 |
Jestem na skraju załamania nerwowego i nienawidzę życia, śmieję się z byle głupot i zaśmiecam umysł byle czym, piję najpodlejsze alkohole i przepalam je fajkami, od 3 dni nie miałam niczego w ustach, a od 4 lat nikogo poza Tobą w sercu.
|
|
 |
Kłamała i kłamstw słuchała. Codziennie wracała do przeszłości, otaczała się małymi symbolami minionych czasów. Potraktowała swoje oczy mydlinami, zaszyła usta. Postawiła mur argumentów, by nie próbować. Na ziemi poukładała marzenia. Znów owinęła się szczelnie w swoją własną osobowość. Ale to było kiedyś. Teraz z dumną miną przechadzała się po celi, którą sama sobie zbudowała.
|
|
 |
Plotki, śmiechy, zaczepki, mokra poduszka i pościel czerwona od krwi. Szybkie pranie zanim mama zauważy plamy i nie zapyta, czy to przypadkiem nie jest krew z rozciętych nadgarstków, z których w nocy zsunął się bandaż. Wspomnienia płynące we krwi jak małe noże. Nie istnieje okropność dość okropna, by nie mogła zamienić się w rutynę.
|
|
|
|