 |
Nie przejmuj się - szepnął mi do ucha - Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o tobie. I nie wstydziłbym się tego.
|
|
 |
kochała deszcz. kiedy tylko, zobaczyła, że za oknem mży, siadała niezdarnie na parapecie, zwijając się w kłębek jak kilkuletnie dziecko. nasłuchiwała odgłosu kropel, uderzających o szybę. wierzyła, że każde z uderzeń ma jakiś magiczny przekaz. chce jej coś powiedzieć. coś uświadomić. tak jak ludzie. jednak, ani deszczu ani ludzi nie była w stanie, zrozumieć. czasami słowa, nie są w stanie opisać tego, co tak naprawdę pragniemy powiedzieć. nawet te najpiękniejsze, nie potrafią opisać tego, co dzieje się w nas samych, a czym chcielibyśmy się podzielić.
|
|
 |
15:15 - spojrzała na zegarek z uśmiechem i myślą, że to może on. Po chwili się otrząsnęła. Wytarła rękawem łzę która leciała jej po policzku. Cały czas zapomina, że jego przecież nie ma.
|
|
 |
Masz na mnie wyjebane? Już nic dla Ciebie nie znaczę? Zapominasz o mnie? Nie chcesz mnie znać? Chcesz mnie wymazać z pamięci? No i vice versa, kurwa.
|
|
 |
Skoro wszystko się zmienia, dlaczego ja nie?
|
|
 |
Chciałabym szczerze powiedzieć, że jestem tak cholernie szczęśliwa. Malować paznokcie na wszystkie kolory tęczy, słuchać samych radosnych piosenek, nie przejmować się pałą z fizyki i w końcu zapomnieć o Tobie.
|
|
 |
Dziś była rocznica śmierci jego matki. Poszłam z nim na jej grób. Usiedliśmy na ławce i siedzieliśmy na niej przez godzinę bez słowa. -Wiesz, bez niej wszystko jest takie inne - zaczął - ojciec zaczął pić, nie może się pozbierać.Od tamtej pory muszę wychowywać się samo. Mi też teraz nie jest łatwo, brakuje mi jej. Jak cholera... - wtedy go mocno przytuliłam i poczułam jak z jego oczu lecą łzy, kapiąc na mój dekolt. Uświadomiłam sobie, że moje problemy takie jak to, że rodzice nie pozwolą mi wyjść na imprezę czy to, że chwilowo jestem pokłócona z najlepszą przyjaciółką to nic w porównaniu do jego problemów. Bo ja, jak nie pójdę na tą imprezę, to pójdę na następną a z kumpelą się pogodzę. A on, matki nie odzyska nigdy.
|
|
 |
|
nie możesz się pozbierać z podłogi, leżąc gdzieś między fotelem, a nogą od stołu. bierzesz do dłoni telefon i uświadamiasz sobie, że tak naprawdę żaden z numerów nie jest odpowiedni, aby pod niego zadzwonić w celu uzyskania pomocy. w powietrzu unosi się odór podmokniętych od taniego wina paneli, a Ty cicho łkasz, uświadamiając sobie, że codziennie mijasz miliardy ludzi, a tak naprawdę jesteś zupełnie samotna. żadna z nich nie podałaby Ci ręki, gdybyś przewróciła się o sznurówki swoich ulubionych trampek.tak naprawdę żadna z mijanych przez Ciebie osób nie oddycha z dedykacją dla Ciebie.
|
|
 |
Brakuje mi go, nie mogę wytrzymać tego, że teraz to ona go słucha, mówi mu jak bardzo go kocha... Tak, wydaję mi się, że robię się zazdrosna o kogoś kto już nie jest mój.
|
|
|
|