 |
Ten cień, który zbliżał się do mnie powoli, uderzenie, głuchy odgłos tłukącego się szkła. Wszechobecne drobinki, skrzące się delikatnie w świetle jarzeniówek. Cisza, pocięta skóra. Krew? A więc jednak to mi się nie wydawało.
|
|
 |
Znów czuła, że się rozpada. Na setki tysięcy kawałków, miliony odłamków, które tworzyły niegdyś całość. Tempo płynące w otaczającej ją rzeczywistości ponownie się zwiększało, a ona sama czuła, że nie jest w stanie tego zmienić. Przypomniało jej się zwierciadło, magiczne lustro tłukące się raz za razem. Stojący za nim diabeł, czekający na jeden nieodpowiedni ruch. Słowa czytane od tyłu, nieczytelne wyrazy zdobiące matrycowe stronice. Abstrakcja, chaos. Wszystko jej się przypomniało, klatkę piersiową przeszył ból. Kolejna noc pozbawiona snu.
|
|
 |
nie wiedziałam, że można czuć się obco w swoim ciele. przeglądanie rzeczy związanych z dzieciństwem pogorszyło sprawę. kim ja jestem?
|
|
 |
zgubiłam część samej siebie
|
|
 |
chciałabym poczuć zimę, chociaż przez chwilę.chciałabym zobaczyć ludzi wokół mnie, być potrzebną. chciałabym siedzieć wśród nich, śmiać się, rozmawiać. chciałabym patrzeć na płatki śniegu wirujące za oknem. chciałabym tak trwać, bez końca. chciałabym być. po prostu
|
|
 |
dalej o tym myślę, próbuję zasnąć. jestem coraz bardziej rozbudzona, a przeciągły ból serca nie pozwala mi na odpoczynek.
|
|
 |
Wczorajszy wieczór znów był taki jak kilka miesięcy temu. Znów wracają noce pustki, bezsilności, braku wsparcia. Szukasz pomocy, chociaż nie masz już sił walczyć. W ręku trzymasz papierosa, który tak na prawdę nie uspokaja twoich nerwów, ale gdyby nie on już dawno bym zwariowała. Pije kawę, choć już dawno wystygła. Płacze, chociaż obiecywałam ci, że już więcej nie będę. / J.
|
|
 |
Nie kocha się za coś, tylko mimo wszystko. | Jodi Picoult
|
|
 |
Nie mam nastroju nawet na melanż. Sądzę, że coś ze mną nie tak.. / slonbogiem
|
|
|
|