 |
|
Cz. 2
Postanowiłam się odłączyć i nie słuchać tego, co mi przekazuje. Tak właśnie zrobiłam. Nadal coś tam mi przekazywał, ale go olewałam. Czułam, że musiałam przeżyć to, co miałam lada moment przeżyć. W pewnej chwili usłyszałam szelest liści, a potem ktoś zaczął kląć, jakby się przewrócił. Przestraszyłam się, ale postanowiłam iść w tą stronę. Skręciłam trochę na wschód i dalej brnęłam w las.
- Chodź tu – usłyszałam.
- Oskar? Gdzie jesteś?
- Nie jestem Oskarem.
- To kim? – tym razem poważnie się przestraszyłam. Ciało kazało mi wracać, ale umysł nadal był ciekaw co się stanie. Zostałam. Stawiałam powolne kroki w stronę słyszanego szelestu./zpw
|
|
 |
|
Cz. 1
Ten dzień był jakiś taki… monotonny. Postanowiłam w pewnym jego momencie przejść się. Nie wiem dlaczego, ale coś skierowało mnie w stronę lasu. Na miejscu czekały na mnie tylko pozimowe liście leżące na ziemi oraz szelesty tych nowych, na drzewach od wiatru. Szłam przed siebie, bo coś mówiło mi, że mam iść dalej, przed siebie. Szłam i szłam.
- Nie idź tam – usłyszałam w myślach.
- Przestań – pomyślałam.
- Posłuchaj mnie.
- Spadaj.
|
|
 |
|
"Tylko dlaczego wciąż mamy osobno iść?"
|
|
 |
|
"Może to niespełna krok dzieli nas od siebie już."
|
|
 |
|
"Tracę moc dzień, po dniu."
|
|
 |
|
"Łzy nie przestają kapać, chlapać kałuże będą
Boże czasami myśle, że do dla ciebie przyjemność
Latami mi ciśnie betonu wielkość, dla ludzkich istnień
Już samo życie to czyste piekło"
|
|
 |
|
Z oczyma przekrwionymi od łez stwierdzam, że już nie mogę./zpw
|
|
 |
|
poddaje się - po prostu. wbrew zasadom, które wyznaję. siedzę tu z oczami przekrwionymi od łez, przygryzioną wargą i pełną świadomością, że nigdy już nie będziesz mój, spływa po mnie cała ta obłuda, którą sama wytworzyłam, straciłam już pokłady nadziei i wiarę w to, że znów usłyszę 'kocham Cię' wypowiedziane tembrem tego zachrypniętego głosu. nie chcę już walczyć, ścierać się z chorą rzeczywistością, chcę żyć, tak po prostu - w głowie mając wspomnienia, które nie są w stanie wywołać łez. / nervella.
|
|
 |
|
zniszczyłeś się - wybełkotałam zupełnie pijana, śmiejąc się przy tym szyderczo - zniszczyłeś mnie, zniszczyła mnie miłość do Ciebie, niezmienna tęsknota, i chociaż jutro wyprę się wszystkiego - wiedz, że to prawda - dokończyłam. siedział naprzeciwko mnie na starych, drewnianianej kłatce smutno spoglądając mi w przekrwione zapewne oczy, czułam że właśnie burzy się między Nami jakaś niewidzialna bariera, że za chwilę złamiemy zasadę, przekroczymy granicę, że na marne pójdzię każda z łez, każdy smutek i rana pozostawiona na sercu. - wiem i cholernie Cię za to przepraszm - szepnął łamiącym się głosem przytulając mnie i mieżwiąc włosy. i chodź rozum aż krzyczał, aby wyrwać się z uścisku, serce wygrało - Jego dotyku potrzebowała każda komórka mojego ciała - od tak dawna, nie mogłam teraz tego zmarnować. / nervella.
|
|
|
|