 |
W naszym wypadku wszystko odbywa się niesamowicie naturalnie. Mam wrażenie, jakbyśmy już kiedyś się znali, a teraz tylko próbowali poznać się na nowo. Czy to nie dziwne?
|
|
 |
Uśmiecham się do niego, zakochana nieco bardziej niż trzydzieści sekund temu.
|
|
 |
Przykładam dłonie do jego twarzy, zmuszam go, by pocałował mnie mocniej, po czym dotykam jego pleców.
Wciąż ma na sobie koszulkę.
Wcale mi się to nie podoba.
|
|
 |
Instynkt każe mi uciekać z krzykiem, ale ciało pragnie wtulić się w jego lśniące od potu ramiona.
Moje ciało to pieprzony zdrajca.
|
|
 |
Czuję się tak, jakbym była kilkoma zupełnie różnymi osobami tkwiącymi w jednym ciele. Kimś, kto nie wie, kim w istocie jest. To trochę niepokojące. Nigdy jeszcze nie czułam się taka osamotniona. Mam wrażenie, że na całym świecie nie ma ani jednego człowieka, któremu mogłabym zaufać. Nie ufam nawet sobie. I swoim wspomnieniom.
|
|
 |
Każdą cząstką ciała pragnę tylko tego, by go dotykać, tulić i upewniać się co chwila, że naprawdę tutaj jest. Muszę mieć pewność, że to nie jest kolejny sugestywny sen.
|
|
 |
I chociaż żyję teraz w nowym świecie pełnym smutku i kłamstw, temu beznadziejnemu chłopcu po raz kolejny udaje się sprawić, że się uśmiecham.
|
|
 |
Przyciągam go do siebie i całuję. Całuję go za to, że zawsze wie, co powiedzieć. Całuję go za to, że zawsze jest przy mnie. Całuję go za to, że zawsze mnie wspiera, niezależnie od tego jakie decyzję podejmuję. Całuję go za to, że ma do mnie tyle cierpliwości.
|
|
 |
To niesamowite, ile uczuć może wzbudzić głos, za którym tak bardzo się tęskniło. Wypowiedział zaledwie dwa słowa, a mam wrażenie, jakby moje serce rozpadło się na kawałeczki, a potem zostało włożone z powrotem do klatki piersiowej; mam tylko nadzieję, że będzie wiedziało, jak bić.
|
|
 |
Im bardziej płaczę, tym słabsza się staję. Nie jestem już niczym więcej jak naczyniem na łzy, które nie przestają płynąć.
|
|
 |
Dalej istnieje i on też istnieje, ale nie istniejemy razem.
|
|
 |
- Nie mów mi, co mam robić! Nie jestem twoją własnością! -
odwrócił się z twarzą wykrzywioną gniewem, podszedł do łóżka, oparł ręce na materacu i się nachylił.
- Ale ja jestem twoją!!! - żyły wystąpiły mu na szyi, kiedy to wykrzyczał. Z kamienną twarzą napotkałam jego wzrok. Spojrzał na moje usta, dysząc ciężko. - Należę do ciebie... - wyszeptał.
|
|
|
|