 |
to nie jest tak, że robisz 'pstryk' i masz co chcesz.
|
|
 |
są dni kiedy siadasz przy ścianie, zakładasz słuchawki, a łzy lecą z bezsilności
|
|
 |
KOCHANE MOBLOWICZKI TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI NA GRUBSONIE!
|
|
 |
Ej Bogu!. jeśli istniejesz, spraw by mogła patrzeć na niego każdego ranka, gdy będę się budzić tuż obok niego.. i jeszcze jedno: pamiętaj, musi mnie kochać tak mocno jak ja jego!
|
|
 |
znowu robisz mnie w chuja. myślisz, że zajebiście jest żyć ze świadomością, iż jaranie jest najważniejsze! pierdolę to wszystko, idę pić.
|
|
 |
|
- tylko weź mnie szturchnij , a jutro twoja mama może nie poznać córki
|
|
 |
|
- i jak u lekarza? wykryli ''mamtowdupizm"?
- nie ale okazało się że cierpię na ''mamnatowyjebanizm" i powikłania powiązane z ''mitowisizmem"..
- i co teraz?
- nie wiem, mamnatowyjebane.
|
|
 |
- tak właściwie, co czujesz do mnie oprócz cholernego przyzwyczajenia, no kurwa co?! - krzyczałam. patrzył ze strachem w oczach, wiedział doskonale, co może stać się ze mną po takich atakach szału. głośno płakałam. - odezwij się - szarpnęłam Go - powiedź coś kurwa wreszcie. w końcu przemówił, bardzo spokojnym tonem. - po pierwsze uspokój się - delikatnie przysunął mnie do siebie - wiesz, co do Ciebie czuję, kocham Cię, mimo Twoich ataków furii, mimo tego, że często bywasz wredna. - delikatnie uniósł mój podbródek i pocałował mnie. wyluzowałam, wręcz odpłynęłam do innego świata. już wszystko zrozumiałam. czuł tak samo mocno, jak ja.
|
|
 |
uwielbiałam, gdy prosił mnie bym przypadkiem nie zapomniała o oddychaniu.
|
|
 |
-odchodzę. po walizkę z moimi rzeczami przyjdę jutro o piętnastej, wystaw ją przed drzwi, nie chcę widzieć Cię w tym stanie. -skurwiel - oceniłam go cicho. trzasnął drzwiami. wybrałam numer najlepszej przyjaciółki, piętnaście minut później była u mnie, z wielką torbą słodyczy, kilkoma butelkami dobrych trunków i wagonem moich ukochanych papierosów. -to prezent, nie musisz oddawać mi pieniędzy. - powiedziała, uśmiechając się do mnie. rozkazała mi usiąść, wyrzuciła jego rzeczy na podłogę, zadzwoniła po pizzę. pakowałyśmy wszystko wspominając jego wady, głupie wtopy. -nie pasował do Ciebie - podsumowała na koniec. jednak, gdy wyszła, wydobyłam niebieski sweterek i wtuliłam się w niego. szlochałam. myślałam całą noc. poradzę sobie, mam wszystko co potrzebne mi do życia. pieniądze, przyjaciele, praca, rodzina. po co mi skurwiel na utrzymaniu. uśmiechnęłam się w duchu. wiedziałam, iż dam radę całkiem sama.
|
|
|
|