 |
[ cz. 2 ] Serce bije nierównym, szybkim rytmem. Brak powietrza. Brak słów by opisać strach. Boję się samej siebie. Coraz rzadziej patrzę w lustro. Lęk, brak zrozumienia.. panicznie boję się zobaczyć w nich cierpienie. te wszystkie obrazy, sytuacje, w których biorę udział każdej nocy. Zgubiłam się Boże. Przestałam panować nad myślami. Zawładnęło mną coś czego nie potrafię sama zrozumieć. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Jestem wegetarianką z wyboru mogę to porzucić. Ty jesteś dupkiem od urodzenia dla ciebie już nie ma ratunku !
|
|
 |
Jestem słaba. brak we mnie życia.. radości, zapału, jakichkolwiek chęci a i miłość ucieka gdzieś przez palce. Upadam.. coraz niżej by sięgnąć dna. dna, z którego nie da się już odbić. Nie będę silna, nie będzie uśmiechów na twarzy, przepełnionych radością oczu czy jakichkolwiek grymasów początkujących atak śmiechu. Nicość, zimno, ból, strach, smutek. Blada twarz z podkrążonymi oczami. Gnijące wnętrze. Nie rozumiem siebie. Nie umiem sensownie wytłumaczyć tego co mnie męczy. Przywykłam do bólu.. w zasadzie prawie go nie czuję. To chyba dobrze, prawda? Nie czuję tego przeszywającego ciało dreszczu, odrywającej się duszy. Przecież teraz, kiedy jestem już tylko ciałem.. nic mnie nie skrzywdzi. Unoszę się. Już nic nie dotknie mojego wewnętrznego ja. A obdarte kolana, pościerane łokcie czy sińce po oczami zagoją się. Nie zwrócę na to uwagi. Jestem gdzieś ponad to. Z góry patrzę jak moje ciało upada i nikt nie wyciąga dłoni. Umarło we mnie wszystko. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
cz.1 - Jedenasty luty dwa tysiące dwunasty. Minął rok. Przeleciał przez palce jak sypki piasek. Nie wiem, kiedy gdzie i jak. Pamiętam ją. Ciągle widzę jak siedzi w fotelu przykryta swoim ulubionym malinowym kocem. Jak pomimo prawie stu lat, z okularami na nosie próbuje rozwiązywać krzyżówki. Kilka siwych włosów i małe znamię na policzku. Kochała to. Tak samo jak spacery, wieczorne przesiadywanie na ganku przed domem. Kochała ciszę, spokój i ład. Była ułożona może trochę pedantyczna ale teraz wiem, że nie jest to zła cecha. Była dla mnie jak druga mama. I choć zawsze powtarzała, że matkę ma się tylko jedną to ja w głębi serca kochałam ją jak swoją. Nazywała mnie aniołkiem choć to sprzecznie grało z moim zachowaniem. Wiedziała, że pomimo mojego roztrzepania, braku czasu, bałaganiarstwa i wielu innych negatywów będę dobrym człowiekiem. Miałam przecież najlepszą nauczycielkę. Tęsknię za nią. I choć łzy cisną się do oczu to nie potrafię przestać się uśmiechać. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
cz. 2 - Jej oczy - jak dwa diamenty. Dwa niebieskie kryształki, w których zawsze widziałam miłość. Jej głos? Minął rok a ja cały czas idealnie bez żadnych szmerów słyszę jak powtarza, że będzie tu zawsze.. będzie moim aniołkiem do końca życia tak jak ja byłam jej przez osiemnaście lat. Przechodzą mnie dreszcze. I choć minął rok ja czuję jakby to było wczoraj. Czternasty luty. Kostnica, Kościół, cmentarz. Głośny, zanoszący się szloch i śliczna malinowa wiązanka z róż w trzęsących dłoniach. Trochę piachu. Koniec. Jej ciało mnie opuściło ale ja nadal bardzo mocno czuję jej obecność. Czasami odwiedza mnie w snach. Czuję jak nade mną czuwa. Jest tu. trzyma za rękę, głaszcze po policzku i mocno ściska, kiedy jest mi źle. Często o niej myślę.. często wspominam. Kocham. Pomimo tego, że nie mogę jej przytulić, usłyszeć głosu, zobaczyć. Mam ją w snach. Nie znika.Czuję to. Uśmiecham się. Wiem, że będzie. Wiem, że zawsze mogę powiedzieć do niej "Kocham Cię MAMO." [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Zdarza mi się czasem, że wieczorem coś we mnie pęka. Jakby zapora obojętności, albo jakaś maska, którą permanentnie zakładam po prostu runęła z głośnym hukiem. Wtedy nawet takie prozaiczne czynności, jak mycie zębów są dla mnie bez sensu.
|
|
 |
Może podświadomie uciekam od szczęścia? Może zadaję sama sobie ból uciekając wspomnieniami do przeszłości, lub tylko wyobrażając sobie przyszłość (a może raczej jej brak). Może czuję się dobrze w moim własnym świecie, w kokonie, który sobie zbudowałam, w masce, którą zakładam co ranek. Może lepiej się czuję będąc nieszczęśliwa.
|
|
 |
Ludzie to potwory. Egoistyczne i samolubne istoty, które tylko czekają, aż podwinie ci się noga, aby zaatakować. są znakomitymi aktorami. Pod maską uśmiechu, życzliwości skrywają to, co najgorsze. Obłudę. Kłamstwo. Fałszerstwo. Pogardę. Nienawiść. Apatię. W tym wszystkim najgorsze jest to, że jestem jednym z nich.
|
|
 |
Spoglądam na świat zza przeźroczystych zasłon, które pojawiają się w kącikach mych oczu, w postaci małych, słonych kropel, rozmywając obraz i zniekształcając moje wyimaginowane pojęcie o rzeczywistości, które pomagało mi przetrwać w tym świecie bez perspektyw.
|
|
 |
Czasami jest tak źle, że człowiek siada wygodnie i zaczyna się po prostu śmiać. Śmiać się śmiechem nieokiełznanym, śmiechem radosnym i psychodelicznym. Uświadamia sobie, że wszyscy zawiedli, wszyscy go opuścili, poszli znaleźć kogoś łatwiejszego. Zostaje sam ze swoją samotnością, która jest jedynym przyjacielem, która podtrzymuje przy życiu, a zarazem wyżera od środka.
|
|
 |
Po prostu pozwól mi zaistnieć w twoim świecie i oddychać twoim powietrzem. Muskać słowami duszę, narkotyzować ją obecnością. Ocal, gdy zahaczę o przedsionek śmierci. Ukaż światło, gdy zaszyję się w cieniu. Gdy będę nierozsądna, nieprzyjemna i niedostępna, spójrz w oczy, a ujrzysz demony, które się tam kryją. Nie zbliżaj się nazbyt, zachowaj stosowny dystans, będąc wciąż na wyciągnięcie ręki. Wejdź tylnymi drzwiami, powiedz, że urodziliśmy się po to by tu być, że to coś więcej, niż życie. Zamknijmy w końcu ten magazyn martwych marzeń i pragnień i naznaczmy swoją obecność w tej nicości, bez względu na wszystko.
|
|
 |
Są tacy ludzie, takie zdarzenia, takie
słowa, o których nigdy nie
zapomnisz.
|
|
|
|