 |
Spójrz na mnie i powiedz, że każda sekunda beze mnie jest stracona. Że nie ma chwili, kiedy byś o mnie nie myślał. Weź moją rękę i przyłóż ja do swojego serca, niech mam pewność, że bije tylko dla mnie. Nie chcę więcej łez, było ich wystrczająco dużo, to już ostatnie słone krople spływają po moim policzku. Nie przytulaj mnie po to, by został na mnie zapach Twoich perfum, których nie poczuję już więcej na Tobie. Daj mi poczuć, że ten mięsień znajdujący się w mojej klatce piersiowej z lewej strony bije z jakimś sensem. Powiedz, że wszystko co jest dla Ciebie ważne, masz już przy sobie. Powiedz, że beze mnie nie wiesz co to szczęście.Spójrz na mnie i powiedz, że kiedy nie ma blisko mnie to umierasz. Chociaż tym razem powiedz prawdę, chcę usłyszeć, że beze mnie, nie ma Ciebie. Przy otwartym oknie biorę głęboki wdech i czuję chłód na całym ciele, moje serce zamarza. Zamarza bo depczesz moje uczucie butem o bruk.
|
|
 |
gdzieś między naszymi pocałunkami a dotykiem jego rąk, zgubiłam serce, straciłam rozsądek, zdeptałam wyrzuty sumienia. skutecznie uciszyłam podszepty mówiące mi, że będę żałować. ta chwila, ten moment, ta noc, należała do nas. jego zachłanne usta, silny dotyk rąk i pożądanie, które czaiło się w kącikach jego oczu. obudził we mnie kobietę, której nigdy dotąd nie znałam. była nieobliczalna, pewna siebie i gotowa dostać to czego oczekiwała. działał jak narkotyk, pobudzał lepiej niż kofeina, powodował, że chciałam więcej i więcej. złamałam wszelkie granice, zapomniałam o jakichkolwiek barierach. za wszelką cenę chciałam go zdobyć, nie bacząc na konsekwencje.
|
|
 |
Czy ktoś zna odpowiedź na stosunkowo proste pytanie : Czym jest miłość? Myślę, że nie. Myślę, że nikt nie opiszę tak dokładnie tego uczucia, a tak naprawdę kilkanaście uczuć nazwane razem - miłość. Myślę co ona robi z ludźmi, jak stajemy się opętani tym uczuciem, jak przedziera się do nawet największego skurwiela, jak kieruję naszym życiem, jak je zmienia i jak bardzo jej potrzebujemy. Nie uwierzę nikomu kto powie, że nie potrzebuję miłości czy to od partnera czy od rodziny albo choćby przyjaciół. Jesteśmy zaprogramowani na ciągły defekt miłości, rodzimy się jej ćpunami i z wiekiem potrzebujemy jej więcej. I miłość tak naprawdę nie ma substytutów, choć próbujemy sobie ją zamienić na wódkę, fajki, gry cokolwiek. Jednak defekt zawsze jest, zawsze serce ma jej za mało i każe nam szukać naszego dilera miłości.
|
|
 |
patrzysz na mnie znowu, ale nic nie robisz. nasze dłonie dotykają się, niby przypadkowo i oprócz nieśmiałych uśmiechów nic się nie dzieje. czuję Twoje spojrzenie na sobie, czuję ciarki, które ono powoduje i z całych sił zaciskam pięści, by nie rzucić się na Ciebie teraz, w tej chwili. wstaję i podchodzę do okna, odwracam się tyłem zapatrzona w ciemne niebo. nie mogę znieść tego, że jesteś tak blisko, a ja nie mogę nic zrobić. nie umiem sobie poradzić z natłokiem uczuć, które się kumulują. ponownie spoglądam na Twoją nieskazitelną twarz i już wiem. jestem tylko marionetką, to Ty pociągasz za sznurki.
|
|
 |
2. a gdy stwierdzisz już, że kochasz, że ufasz, że stał się ważny, on nagle zniknie. rozpłynie się w nicości, zostawi pustkę, która codziennie będzie spychać Cię na dół. odchodząc, zabierze całą radość z życia, cząstkę Ciebie, bo w końcu wpadłaś po uszy. a co z sercem? kolejna rysa do kolekcji, nic nowego. ponownie zaśnie, licząc, że czas zagoi rany, czekając na kolejnego, który spróbuje pobawić się Twoją kruchą osobą. i to jest ta miłość, której każdy szuka? jeśli tak, to ja podziękuję, nie jestem masochistką.
|
|
 |
1. początki są zawsze piękne. ukradkowe spojrzenia, nieśmiałe uśmiechy, poznawanie się od podstaw. jest miło, jest fajnie, zaczynasz zwracać uwagę na wygląd, starasz się mu przypodobać, zrobić wszystko, by zwrócić jego uwagę. potem przychodzą pierwsze spotkania, pierwszy dotyk rąk, pierwsze pocałunki powodujące te przyjemne dreszcze. w miedzy czasie Twoje serce budzi się z zimowego snu, przyspiesza i uczy się bić nowym rytmem. rytmem dedykowanym tylko jemu. nadzieja pomału zaczyna robić swoje, podstępnie podsyca, powoduje, że chcesz więcej. przyłapujesz się na myśleniu o nim, na tym, że wybiegasz już daleko przyszłość. przyszłość, którą będziecie tworzyć wspólnie. uśmiechasz się, bo masz dla kogo, oczy na nowo wypełnia blask, promieniejesz, bo on czyni Cię szczęśliwą. każdego kolejnego dnia daje Ci powody, by go kochać, nadal odkrywa kolejne fragmenty jego życia.
|
|
 |
i gdy tylko jego sylwetka znika a drzwi się zamykają, momentalnie cała radość ze mnie uchodzi. tak jakby zabierał ze sobą fragment mnie, jakby przy każdych kolejnych spotkaniach cząstka mnie zostawała przy nim. czuję jego słodkie pocałunki, słyszę cichy śmiech, czuję zapach perfum na poduszce, którą niedawno się zasłaniał i tęsknie. wpatruję się w ściany, które jeszcze tak niedawno spijały jego słowa, patrzę na łóżko, które niepościelone nadal uświadamia mnie, że on tu był. boję się tego, ale widzę jak strasznie zaczynam się przyzwyczajać do jego obecności w moim życiu, jak nasze spotkania stają się codziennością. jako jedyny perfekcyjnie skleja krwawiące serce, wypełnia pustkę, którą jego poprzednik zostawił. staję się kimś bliskim, kimś bez kogo każdy kolejny dzień wydaje się męczarnią.
|
|
 |
to tak jakbyś wyłączyła mi telewizor w najlepszym momencie filmu. rozumiesz ? On odszedł wtedy, gdy było już tak zajebiście.
|
|
 |
Patrzysz na niego i wiesz, że jeśli on by tylko chciał, to razem moglibyście przeżywać cudowne chwile. Wiesz, że pomimo cierpienia, które ci zadał bez żadnych skrupółów - ty byś mu wybaczyła wszystko, nawet najgorszą rzecz. Wiesz, że kiedy na niego spoglądasz to sam widok daje ci szczęście. Widzisz, że on jest szczęśliwy to mimowolnie - ty również jesteś szczęśliwa. Kiedy go widzisz - uśmiechasz się, serce mocniej bije, nie wiesz co robić, jak się zachować, czujesz, że zaraz zemdlejesz - tak mocno on na ciebie działa i właściwie nic nie robi, po prostu jest gdzieś blisko, obok ciebie. Wiesz też, że kiedy on by podszedł do ciebie i powiedzial, że chce zacząć od nowa - zgodziłabyś się od razu, bo przecież o tym od zawsze marzysz
|
|
 |
nie powinnam być z mężczyzną, którym można się cieszyć tylko w samotności, przy którym traci się klasę, wdzięk, a zyskuje tylko doświadczenie. nie powinnam być z kimś, o kim nie wiedziałam jaki był piętnaście lat temu, gdzie jest teraz i co zrobi za pięć minut. nie powinnam.
|
|
 |
coś by się zmieniło, gdyby wiedział jak mnie rani? gdybym uświadomiła go tamtej nocy, że dla mnie każdy pocałunek i każdy dotyk miał wyjątkowe znaczenie? spojrzałby na mnie inaczej? zobaczyłby, że mogę dać mu o wiele więcej, że mogę nauczyć go kochać? a co jeśli opowiedziałabym mu o każdej łzie, która spłynęła przez niego? o każdym nacięciu, które krwawiąc zabierało odrobinę bólu? nic, prawda? nic by to nie dało. oprócz tego, że pokazałabym mu jak słaba jestem, jak wielki ma na mnie wpływ, jak znowu udało mu się zawrócić w głowie głupiutkiej dziewczynce. wiem to, teraz już wiem. i cieszę się, że nigdy się nie dowie jak wiele dla mnie znaczył i jak wiele dla niego poświeciłam. nie dam mu tej satysfakcji.
|
|
 |
siedzę sobie zapłakana, kubek herbaty boleśnie parzy dłonie a z ust wydobywa się cichy szloch. nie, to nic nowego. nie musisz o tym wiedzieć, nie musisz poznawać tej części mojego świata. ale mimo wszystko potrzebuję Cię w tej chwili, potrzebuję wiedzieć, że komuś na mnie zależy. gdzie jesteś?
|
|
|
|