 |
|
słyszę ciche dreptanie tuż za drzwiami i tłumiony rączkami śmiech, kiedy siedzimy zamknięci. małe, czekoladowe oczka, zimne stopy, usta zmęczone ciągłym paplaniem i plama z soku na różowej bluzce. włosy rozmierzwione we wszystkich kierunkach i mleczne ząbki rozłożone wiecznie w uśmiechu. uśmiechu, za który jestem w stanie oddać wszystko. choć tak wiele razy na nią krzyczę i wyrzucam za drzwi, choć tyle razy na nic jej nie pozwalam i zbywam puszczając jej jakąś kreskówkę, nie chce mi się słuchać jej nudnych żartów, ani oglądać lalek, może i poświęcam jej za mało czasu, wiem, że nie raz przeze mnie płakała. ale mimo wszystko przychodzą takie momenty, kiedy uświadamiam sobie ile dla mnie znaczy i jak bardzo ją kocham. uwielbiam, kiedy tak po prostu, bezpretensjonalnie, bezinteresownie przytulam ją do siebie, a ona daje mi najsłodszego na świecie buziaka w policzek, a później biegnie roześmiana, zająć się swoimi małymi wielkimi spraw. kiedyś nauczę się od niej cieszyć życiem, obiecuję.
|
|
 |
|
przeszłość mimo wszystko zawsze pozostawia za sobą wielokropek.
|
|
 |
|
coś ciągle szepce wewnątrz mnie: wróć do tamtego świata. wyłącz głośniki, odpręż się. zaparz wielki kubek gorzkiej herbaty, rozpyl w powietrzu ulubione perfumy, popatrz na śnieg za oknem, na iskry w kominku, pląsający ogień. przed sobą połóż czystą kartkę, weź do ręki ołówek. znów coś napisz, proszę.
|
|
 |
|
zatrzymaj się, odwróć, spójrz za siebie i zobacz, jak daleko odszedłeś od dawnych, najważniejszych wartości. przypomnij sobie gdzie zgubiłeś po drodze prawdę, rodzinę, przyjaźń, zgodę, uczciwość, wierność, odpowiedzialność, cierpliwość, marzenia, oddanie, miłość?
|
|
 |
|
on miał wyjebane, ona rozjebane... nadgarstki.
|
|
 |
|
czuję to. czuję wypalone w sercu jego imię. nie wiem, czy jestem to w stanie odkryć, wydobyć z siebie, pokazać, udowodnić. czuję, jak miłość unosi się w powietrzu, jak rośnie wokół nas, roztacza taką niesamowitą moc, energię, coś nie z tego świata, co znamy tylko my i tylko my jesteście w stanie poczuć. nigdy wcześniej nie czułam się tak wolna od tanich chwytów, ładnych słów, poetyckich wyolbrzymień, tak po prostu, czysto. kocham Go.
|
|
 |
|
miłość usprawiedliwia czyny, których zwykli ludzie nie są w stanie zrozumieć. | Paulo Coelho
|
|
 |
|
każdy z nas boi się o swoje marzenia, cele, ideały. o coś, co ma, choć nie zawsze na własność. ale tak naprawdę, to im mniej trzymamy w rękach, tym mniejsze spustoszenie spowoduje utrata. człowiek, który posiada wszystko, wciąż będzie pełen lęku, że któregoś dnia może to utracić. utracić wszystko i zostać z niczym.
|
|
 |
|
któregoś dnia nie będę miała nic do ukrycia. żadnej rany, żadnej blizny, żadnych czarnych myśli. opowiem Ci wszystko, od początku do końca, nie pomijając żadnych mrocznych, bolesnych i haniebnych detali. może zrozumiesz.
|
|
 |
|
nie potrafię Ci tego pokazać, udowodnić, powiedzieć. nie jestem w stanie. nie ma takich słów i nie wiem, jak to zrobić... a nawet jeśli wiem, to nie przekażę Ci tego teraz. może kiedyś, na pewnie nie dziś, dziś wziąłbyś mnie za chorą psychicznie.
|
|
|
|