|
Nie, ja nie sypiam. Nie mam ani czasu ani ochoty na sen. Mój organizm się nie sprzeciwia, wręcz przeciwnie - funkcjonuje tak jakby był przystosowany właśnie do takiego trybu życia. To nie jest przyjemne, bo noc to cholerstwo. Dopada wszystko, jest bestią, ale za to tak bardzo efektowną. Noc z jednej strony sprowadza mnie na dno a z drugiej, pozwala zaznać chwil oderwania. Kocham ten moment, gdy wychodzę z domu po północy i siadam na cmentarzu ze szlugiem w ręce. Uwielbiam wtedy żalić się jej na wszystko. Na życie, na dzień, na ludzi. Na to jak wszystko nie ma sensu. Ostatnio dość często musi mnie wysłuchiwać bo wszystko się wali a sądziłam, ze bardziej nic nie może się skomplikować. Chociaż noc została oswojona, dałam radę się jej przeciwstawić. Od dawna mi sprzyja, innego wyjścia nie ma. Przecież mnie nie powali, bo czym? Tymi marnymi wspomnieniami, które dzisiaj już nie mają żadnego głębszego znaczenia czy raczej ludźmi którzy mieli być a których nie ma?
|
|
|
Nie, to nie jest ani proste ani łatwe. Nasze relacje są skomplikowane i sami do końca jej nie rozumiemy. Jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy, czasami zmieniamy zdania, chociaż zbyt często. Czasami zabija nas to, że nie doceniamy tego co posiadamy póki to zwyczajnie nie wyleci nam z rąk. Zabijają nas stracone szanse i walki które zakończyły się niepowodzeniem. Przecież żadne z nas nie przypuszczało jak to się zakończy. Muzyka szumi w głośnikach. Ciemność ogarnia pustą przestrzeń. Nasza osobista autodestrukcja, przeżywamy swój osobisty koniec przygody. Teraz to moze i tragedia która wprowadza w stan smutku i rozpaczy, jednak z czasem będzie to coś co wywoła ironiczny uśmiech i grymas na twarzy. Może chwilowo i ciężko złapać mi oddech myśląc o tym co się wydarzyło pomiędzy nami, może i byłeś kimś kto był ważny, komu wystawiłam swoją duszę jak na dłoni. `Może` i `Byłeś. Dwa słowa, które potrafią wprowadzić tak wiele zamieszania w emocjach, bardziej pozwalając odczuwać tą pieprzoną niepewność
|
|
|
Cholera. To nie tak, że Cię nienawidzę. Przecież sam dobrze wiesz o tym jak ważny byłeś i jesteś. Ja po prostu nie potrafię poradzić sobie z uczuciami, które mnie wypełniają i natłokiem myśli, który nie pozwala mi trzeźwo myśleć. Nie potrafię być na Ciebie zła, nie potrafię tak po prostu się uwolnić od tego wszystkiego, nie mogę, nie chcę. Ja jedynie nie chcę, żebyś traktował mnie jak śmiecia i rzucał po kątach jak zużytą zabawką. Wiesz, ja również jestem człowiekiem z krwi i kości. Posiadam uczucia i rozum. Byłabym wdzięczna, gdybyś szanował mnie za każdą moją wadę, bo niczego nie pragnę bardziej niż tolerancji i akceptacji za całokształt, bo skoro ja potrafiłam to Ty również możesz, prawda? Czy duma jednak i honor nie pozwala? A może zwykła obojętność, która się między nami narodziła wraz z odgrywaniem się na siebie i nadużywaniem tego co powinno zostać nietknięte? Może po prostu powinnam była Ci powiedzieć, że to co robiłeś czyniło mnie żywszą osobą? Czy jest za późno?
|
|
|
Ocierałaś moje łzy, odpędzałaś każde lęki. Odprowadzałaś do domu gdy było ciężko, byłaś, gdy jakaś akcja kończyła się niepowodzeniem. Wpadałaś na komisariaty i krzyczałaś, że jestem niewinna. Przytulałaś, gdy już nie dawałam sobie rady. Byłaś, gdy Cię od siebie odpychałam. Nie odpuszczałaś, gdy zachowywałam się jak suka i rzucałam wyzwiskami w Twoją stronę. Stawałaś przede mną i kazałaś mi bić, gdy tylko widziałaś w moich oczach furię lub dostrzegłaś jak moje ciało całe się trzęsie z natłoku nerwów. Cieszyłaś się z każdego mojego najdrobniejszego sukcesu. Odciągałaś mnie od nałogów, dawałaś wiarę. Odbierałaś telefon o każdej porze. Krzyczałaś, gdy znowu coś spieprzyłam lub gdy Cię rozczarowałam. Byłaś wyrozumiała, gdy przesadzałam z alkoholem lub papierosami. Jako jedyna wierzyłaś w moją poprawę i w to, że jeszcze do czegoś w życiu dojdę. Jako jedyna widziałaś w moich oczach niemy krzyk i prośbę o pomoc.Dawałaś to o czym mogłam sobie tylko marzyć. A teraz? Teraz zwyczajnie Cię zabrakło
|
|
|
Wiesz co najbardziej lubiłam? Te dla Ciebie błahe momenty, które dla mnie były czymś wyjątkowym. Uwielbiałam widzieć Cię na swoich meczach w pierwszym rzędzie trzymającego kartkę z moim imieniem. Lubiłam Twoje krzyki przepełnione radością za każdym razem, gdy zdobyłam bramkę. Brakuje mi Twojego pocałunku pełnego uczucia, który dostawałam po zakończeniu meczu. Te pozornie mało znaczące gesty, a tak bardzo cieszyły i wywoływały uśmiech. Brakuje mi również tych nagród pocieszenia, gdy okazało się, że przegraliśmy. Zawsze wyciągałeś mnie na spacery, wycieczki by poprawić mi humor, nie zdając sobie sprawy, ze potrzebowałam jedynie Twojej obecności i ciepłego spojrzenia by serce zaczęło bić jak należy a usta wykrzywiły się w szczery uśmiech. Nie byłam nikim wymagającym, nie potrzebuję wiele prócz świadomości posiadania w kimś pełnego oparcia. Nie na chwile i w wybranych momentach lecz zawsze w każdej sytuacji.
|
|
|
a w pewnym momencie to wszystko się kończy. znika, po prostu. już nie jest tak jak dawniej. nie jest tak jak sekundę temu. a Ty tkwisz w bezruchu, i nie potrafisz zebrać myśli. nie możesz przyjąć do siebie, że teraz rano będziesz robić tylko jedną herbatę, że nie opowiesz mu swojego całego dnia, że nie zaśpiewasz mu w deszczu już żadnej piosenki. nie jesteś w stanie przetłumaczyć sobie tego, że obraz Jego twarzy zniknął z zasięgu Twojego wzroku - na zawsze. / veriolla
|
|
|
wiem, że ma mi za złe, że tak wiele razy usłyszał ode mnie słowo 'nie'. wiem, że nigdy nie wybaczy mi tego, że po tak długich miesiącach starania się - dostał kosza. wiem, że zawsze będzie miał do mnie żal o te smsy, na które nie odpisywałam, o te połączenia, które rozłączałam. wiem, że zawsze będzie miał żal o to, że nigdy nie był tak ważny, jak On, i , że nigdy tak na prawdę nie miał z Nim szans. / veriolla
|
|
|
zdawałoby się, że każda kolejna kłótnia jest czymś w formie przyzwyczajenia. czymś, do czego możesz przywyknąć. nie jest to prawdą - bo każda następna sprzeczka, boli bardziej od poprzedniej. każde wypowiedziane w gniewie słowo zadaje sto razy więcej cierpienia, niż tamto, wypowiedziane kilka dni wcześniej. kłótnia nie jest czymś, do czego możesz się przyzwyczaić, i odpowiednio ustosunkować - kłótnia jest czymś, co zabija Cię od środka, powoli, jak najgorsza trucizna. / veriolla
|
|
|
Nie mam nic do Ciebie, ale byłaś używana więcej razy niż google.
|
|
|
1. Pamiętam wieczór i nasze rozmowy o czymkolwiek, tylko po to, by czuć Twój szept na ściankach moich policzków. Dotyk tak cudowny i kameralny, że Twoja ręka na moim karku była moją ręką. Byliśmy w miłości, ale nie trochę, ona pochłonęła nas w płomieniach swojej chęci, dopóki nie unosiliśmy się w powietrzu, jak błyszczące plamki popiołu związane z węgla, splecione na zawsze,dryfujące i trzęsące się jak księżyc na wodzie. Moje ciało po kontakcie z Twoim, dotyk pary warg i rysunki na Twoim gołym kręgosłupie, podczas kiedy Twoje oczy były zamknięte i oboje byliśmy w półśnie. Pomyślałem o tym, że chciałbym zabrać Cię z krawędzi, po czym szybko zmieniłem zdanie, ponieważ zrozumiałem, że jestem jedyną rzeczą która Cię nad nim trzyma. Pamiętam nasze splecione dłonie, by żadne z nas nie mogło odlecieć w nocy. Zasnęłaś na mojej klatce piersiowej i usłyszałem Twoje serce, czułem jak łączyło się z moim. / ampty
|
|
|
Chciałbym spokojnie umieścić rękę na Twoim ramieniu i zapomnieć o bólu, który krąży w moich żyłach boleśnie i nieustępliwie jak żrący kwas, wyżerający moje uczucia od środka. Cholernie przeraża mnie myśl, że nie nie zdążę powiedzieć Ci tego wszystkiego zanim umrę. Mam w sobie tyle uczuć związanych z Tobą, tak wiele Ci do wyszeptania, byś mogła zrozumieć, że jesteś jedyną rzeczą trzymając mnie przy życiu. Wyobrażam sobie wyraz Twojej twarzy, przy ostatnim pocałunku, jest wpisana w mój kręgosłup, który bez Ciebie już nigdy nie będzie stał prosto. I naprawdę nie uważam, że przeżyliśmy razem za mało, przeżyliśmy wręcz za dużo tego ostatniego spotkania, kiedy zdrętwiały mi ręce i zapomniałem oddychać, a Ty ruszyłaś przed siebie, dumna, ucząc mnie jak to jest kogoś stracić. Pisałem do Ciebie, wciąż mogę wyrecytować każdy list, który wysyłałem Ci z nadzieją, że przeczytasz. Łudziłem się, że odpiszesz, że się odezwiesz i dużo zajęło mi dowiedzenie się, że na zawsze to tylko puste słowa / ampty
|
|
|
A kiedy już choć raz naprawdę przegrasz, bądź wstrzymasz grę, stracisz coś na zawsze. Wieczorami będziesz myśleć o złych ruchach i źle postawionych krokach dążąc do spełnienia własnych marzeń. Będziesz obwiniać się, a gryząc wargi do krwi zagłuszać krzyk poduszką. Będziesz dusić się przeszłością, tamtym powietrzem i zapachem krążącym wokół. Będziesz taki jak ja, wrak człowieka, już nigdy do końca nie odzyskasz tego, co choć raz w życiu straciłeś. / endoftime
|
|
|
|