 |
|
I żadne słowa nie potrafią skleić sie w całość, wszystkie wyrazy wypisane są niczym w tym
momencie, otaczający mnie swiat przyprawia mnie o mdłości, a wyraz twarzy w lustrze z
żadnej strony nie przypomina tego samego chlopaka, co jeszcze pól roku temu.
|
|
 |
|
Skąd ją znam? Z podwórka, z imprez, z blokowisk, była ze mną zawsze, pilnowała jak matka.
Odeszła razem ze szczenięcymi latami.. Powróciła, obiecując że już nigdy mnie nie zostawi,
pokochałem ją na nowo, miłością silniejszą od wszystkich innych. Wolność- to ona jest kobietą mojego życia.
|
|
 |
|
Słowa, które jak amfetamina rozszerzają źrenice.
|
|
 |
|
Teraz wchodzę w album : My. Po co? Nie wiem. Przecież wszystkie zdjęcia skasowane, pliki usunięte. Jedyne, co po Nas zostało, to ten pusty folder.
|
|
 |
|
jeszcze minutkę tylko. zaraz już na serio wstanę z krzesła. poważnie - pójdę do łazienki. doczłapię się jakoś. nie, nie zasnę pod drzwiami, ani pod prysznicem. trafię do łóżka. pomodlę się o możliwie jak najmniej siniaków. dobra, chuj - nie dam rady. zostaję tu, pośpię z głową na biurku. nie mówię, średnio słyszę, wszystko boli. pogo morderca
|
|
 |
|
Twoja morda + moja pięść = lepsze dzieło niż Matejko dał radę wykombinować . / kinia-96
|
|
 |
|
Uwielbiam składać pocałunki nad jej obojczykiem, ma takie cudowne wgłębienie. Uwielbiam zapach jej ciała, jego smak. Z chwilą złączenia naszych ust, każdy z moich zmysłów zostaje pobudzony, a serce bije jak oszalałe. Kocham ten stan, stan euforii i niewyobrażalnego szczęścia, zmieszanego z podnieceniem, gdy nasze ciała się stykają. Jej ciało mnie rozpala, a zapach jest ukojeniem.
|
|
 |
|
odkręciłam się w stronę znajomych, by dokończyć zaczętą rozmowę, kiedy panowie chwilowo zniknęli. - no także... - zaczęłam. jego ręce powoli oplatające moją talię. - rozpraszasz mnie, wiesz? - zagadnęłam do niego, próbując dwukrotnie dokończyć poprzednią rozmowę: za pierwszym razem gryzienie płatka ucha, za drugim całowanie szyi. spróbowałam wypleść się z jego ramion, by na spokojnie skleić jakieś zdanie, lecz uścisk był zbyt mocny. - dokończysz nam może przy okazji, jak on się opamięta. albo wyjedzie, o idealnie. - rzuciła znajoma, a on podniósł na nią wzrok. przyciągnął mnie do siebie gwałtowniej. - do cholery, ja Cię tu nie zostawię. - wymamrotał do mojego ucha.
|
|
 |
|
dają nam te marne pięć minut na tydzień, podczas których prosi mnie bym opowiadała co u mnie, możliwie z jak największą ilością szczegółów. gdy mówię o urazach, wydaje zmartwione westchnienie i nakazuje mi uważać na siebie bardziej, całkiem poważny. ze śmiechem przestrzega mnie przed alkoholem, przypominając, że jest kilkaset kilometrów stąd i nie ochroni mnie przed wpadnięciem do ogniska, zsunięciem się z ławki czy znalezieniem w rzece. zamykając oczy, wyobrażam sobie go, tam po drugiej stronie i jego usta wypuszczające słowa: "ja Cię znam, kotek, wiem, że chcesz, ale kurde, nie zdradzaj mnie tam z żadnym murzynem, nie zgadzam się". okolice mostka płoną, a on zaczyna się żegnać, tłumacząc, że i tak nagiął kilka minut. już mam nacisnąć czerwoną słuchawkę, kiedy zagaduje ponownie: "tęsknię". "też tęsknię". "i kocham Cię". "kocham Cię, pa", a ostatnie usłyszane szmery dają mi wyobrazić sobie jak się uśmiecha.
|
|
|
|