 |
|
gdyby się dało zmienić marzenia w rzeczywistość
|
|
 |
|
smak szczęścia to smak twoich ust
|
|
 |
|
Boje się, że go stracę, choć wcale go nie mam. ;c
|
|
 |
|
Zawsze spoko - pędzić do wyjścia dla zawodników po meczu, mieć nagłe zagrodzoną drogę przez jakiegoś faceta, zamierzać przeprosić, przejść obok i kontynuować trasę, lecz podnieść jeszcze wzrok w górę i spostrzec, iż owym facetem jest Kosok.
|
|
 |
|
Nie wiem, jakby wyglądało moje obecne życie bez Niego. Czy pojawiałby się codzienny uśmiech na mojej twarzy? Zapewne nie. Nawet nie wie, jak często, właśnie w nieświadomy sposób swoją krótką czasami wiadomością sprawia mi radość na sercu. Nie musi być przy mnie codziennie, nie musi codziennie słuchać mojego marudzenia, bo wiem, że czasami jestem nie do wytrzymania ze swoim zmiennym nastrojem.. Lecz wiesz, ja doceniam sam fakt, że On jest, że jest tu przy mnie swoim sercem. Nie ważne, ile nas dzieli kilometrów. Ja czuję po prostu Jego obecność. A to sprawia, że rzeczywistość, w której żyje się zmienia. I gdybym mogła dziękowałabym nie tylko Bogu za to, że postawił Go na mojej drodze, ale też losowi, który sprawił, że mieliśmy możliwość wzajemnego poznania się.♥ ~remember_~
|
|
 |
|
Odpaliłem kolejnego szluga stając koło ziomka, wpatrywaliśmy się bez słów, tak naprawdę czytając sobie w myślach. Obserwowaliśmy szare bloki, gdzieś z daleka widniało graffiti, jeszcze nasze z podstawówki. Odrapane ściany, dość stare okna, z których patrzyły na nas dwie starsze kobiety - osiedlowe plotkary. Uśmiechnęliśmy się do nich sztucznie, natychmiast odwzajemniły nasz uśmiech wracając do obrabiania nam dup. Zamknąłem na sekundę oczy, wyobraziłem sobie wszystko co działo się tutaj dawniej. Jak pierwszy raz paliłem papierosa, za małolata chowając się między murami, by nikt mnie nie widział, starą piaskownicę, na której godzinami mogłem się bawić robiąc babki z piasku i huśtawki, na których zawsze biliśmy rekordy, kto wyżej się wyhuśta. A teraz? Jeden ziomek siedzi, kolejny nie żyje. Nie zliczę ilu chłopaków musiało wyjechać. Ekipa się rozpada coraz bardziej z roku na rok, ale zawsze sercem będziemy Tu. | niby_inny
|
|
 |
|
Staram się. Walczę o Ciebie. O to, abyś mi ufał, abyś nie wątpił nigdy w moje zaufanie.. A ty odpłacasz mi się w ten sposób. Traktujesz mnie często, jak powietrze. Dajesz słowo, którego nie jesteś w stanie dotrzymać. Dlaczego mi to robisz, naprawdę lubisz tak się zachowywać? Lubisz mnie ranić? A może to ja po raz kolejny coś sobie wmówiłam? Może wina leży, gdzieś po mojej stronie? Jestem temu wszystkiemu winna? Czy po prostu jestem na tyle głupia, że zaufałam komuś, kto nie jest w stanie stać się prawdziwym przyjacielem na dobre i złe? Dlaczego to właśnie ja mam walczyć? Nie jesteś w stanie włożyć choć odrobiny serca i pokazać, że Ci zależy? Jeżeli tak nie jest, to daj mi znać. Ja wszystko jestem w stanie zrozumieć.. Aczkolwiek nie mogę jedynie pojąć tego, jak z premedytacją możesz mnie olewać w chwili, gdy najbardziej Cię potrzebuję. To cholernie boli, wiesz..? ~remember_~
|
|
 |
|
Co jest gorsze od kłótni, wyzwisk, tłuczonych talerzy i trzaskania drzwiami? Obojętność. Milczenie wszystko pieprzy, niszczy każdego doszczętnie, bez wyjątku.
|
|
 |
|
W dzisiejszych czasach być sobą jest trudno.. ale należy. | niby_inny
|
|
 |
|
Teraz to ja zrezygnowałem z walki, przyznaje się. Poddałem się, powiedziałam basta. Leże na kanapie - nie chce już kolejny raz sięgać po prawie pustą flaszkę wódki by dopić resztki zalegające gdzieś na jej dnie. Na ławie leży pusta paczka po fajkach, w woreczku kilka gram palenia, a ja wymiękam. Zamykam oczy na kilka sekund i przypominam sobie wcześniejsze lata. Wtedy wszystko było kurwa takie proste, banalne. Przecieram twarz rękoma, chce wstać - ledwo stoję na nogach. Upadam znów na kanapę. Już nie ma nikogo obok mnie kto pomógłby mi wstać, kto podałby mi mineralną i wykrzyczał mi w twarz, co ja z sobą zrobiłem - bo nie ma jej. Nie widuje się z ekipą - rzadko. Przestałem wychodzić na osiedle, a kiedy Oni dobijają się do moich drzwi ściszam muzykę i udaje, że nie ma mnie teraz w domu. Telefon gdzieś leży wyciszony, wyłączony. Nie odpisuje na listy, które wsuwają pod moje drzwi - wymieniłem w nich zamki, klucze mam tylko Ja i Ona, mimo to nadal tutaj jej nie ma. | niby_inny
|
|
 |
|
Ścieram krew z twarzy nie swoją, a chłopaka leżącego na ziemi - kiedy odciągnęli mnie we dwóch od niego. Nie reagowałem nawet kiedy wjeżdżał na moją ukochaną drużynę, tłumiłem w sobie nerwy - do czasu. Zaczął wjeżdżać na moją rodzinę, kobietę, która jest dla mnie najważniejsza. Teksty typu - Twoja Stara - nie pozwoliły mi utrzymać nerwów. Rzuciłem peta podbiegając szybko do niego, powaliłem go na ziemię. Usiadłem na nim i zacząłem z całych sił zadawać mu ciosy - bronił się, nadaremno. Krzyczałem - Przeproś Kurwo. - śmiał mi się prosto w twarz, bełkocąc kolejne rzeczy na jej temat, że widział ją pod latarnią jak się puszczała. - Dostał kilka mocniejszych ciosów, stracił przytomność, odciągali mnie od niego ale nie potrafiłem przestać. Splunąłem w jego twarz podnosząc się na własne nogi. Założyłem kaptur i ruszyłem przed siebie z chłopakami, oglądając się tylko na jakąś kobietę, która panikuję - wzywała chyba karetkę. Rodzina dla mnie jest świętością, za nią oddam nawet życie.| niby_inny
|
|
|
|